Podsumowanie sezonu MotoGP 2018 - walka, ³zy rado¶ci i ogromna z³o¶æ
19 wyścigów, łącznie 32 kierowców i tylko jeden mistrz. Przypomnijmy sobie te wspaniałe chwile z torów wyścigowych i dokonania poszczególnych zawodników. Plejada gwiazd od Marqueza, do Ponssona.
Lecimy więc z zawodnikami w kolejności zgodnej z klasyfikacją generalną na koniec sezonu.
Wygrał ten, po którym się tego spodziewaliśmy. 25 letni Marc Marquez wywalczył piąty tytuł mistrzowski w klasie MotoGP i łącznie siódmy w karierze. Dziewięć wygranych wyścigów i tylko w czterech z nich nie stanął na podium. Fenomen połączenia talentu zawodnika i zaawansowania technologicznego Hondy zrobił swoje. Marc raczył nas kunsztem swojej jazdy, a w szczególności obroną przed wywrotkami. Jak on to robi? Tego nie wie pewnie sam, ale grunt że to działa. Tylko dwa wyścigi zakończył przed czasem. Nikt nie potrafi tak jak MM93 złożyć się w zakręcie z takim kątem i kontrolować jazdę w poślizgu, nie niszcząc przy tym opon. W jego stylu jest tyle gracji, ile w pływaniu synchronicznym. Majstersztyk. Koronę mógł odebrać już w Japonii, gdy po błędzie swojego głównego rywala, przekroczył linię mety toru w Motegi, jak na mistrza przystało, na pierwszym miejscu.
Andrea Dovizioso dwoił się i troił, by pokrzyżować szyki hiszpańskiemu rywalowi, lecz znów zabrakło trochę szczęścia. To właśnie DesmoDOVI wypadł z toru podczas GP Japonii i tym samym dał ekipie Hondy powody do świętowania. Motocykl miał konkurencyjny i dziesięć lat doświadczenia w wadze ciężkiej przynosiło imponujące efekty. Zaledwie cztery wygrane wyścigi i łącznie dziewięć wizyt na podium to za mało na główną nagrodę. 76 punktów straty i pewny tytuł v-ce mistrza, to i tak świetne osiągnięcie. Ciągle jednak brakuje tej kropki nad i. Oby pech mu odpuścił w przyszłym sezonie, gdyż wywrotek podobnych do tej wspólnej z Lorenzo i Pedrosą oglądać już nie chcemy.
Wygrany i zarazem wielki przegrany - Valentino Rossi. Żywa legenda wyścigów motocyklowych i najbardziej doświadczony zawodnik w stawce. Brak zwycięstw i zaledwie pięć wizyt na podium, to za mało by walczyć o wymarzony, dziesiąty tytuł mistrzowski. Motocykl przygotowany przez Yamahę nie był zbyt konkurencyjny w tym roku, a ostatnie wyścigi przepełnione były brakiem szczęścia. Ukończył wszystkie wyścigi i zwykle plasował się tuż za podium, więc zsumowanie punktów przyniosło tytuł drugiego v-ce mistrza, lecz nie tego się wszyscy spodziewaliśmy. Ostatnie wyścigi wskazują na poprawę dyspozycji M1-ki, więc są szanse na lepszy wynik w sezonie 2019. Z drugiej strony trzecie miejsce wśród najlepszych na świecie, mając na karku prawie 40 lat jest czymś fenomenalnym.
Potwierdzeniem tylko dobrej, choć nie rewelacyjnej formy Yamahy jest czwarte miejsce Mavericka Vinalesa. Hiszpan od momentu awansu do MotoGP był postrzegany jako wielki talent, jakim niewątpliwie jest. Jeden wygrany wyścig w Australii i w sumie pięć podiów. Końcówka sezonu i obiecujące testy na torze Ricardo Tormo dobrze wróżą, lecz przecież konkurencja nie próżnuje.
Piąta pozycja w tabeli przypadła Alexowi Rinsowi. Zawodnik Suzuki był jedną z najjaśniej świecących gwiazd sezonu. Motocykl dość świeży, doświadczenie zdecydowanie mniejsze w porównaniu z głównymi konkurentami, a jednak udało mu się pięciokrotnie wypić szampana po wyścigu. Alex jest bardzo konsekwentny i prezentuje płynny styl jazdy. Taki wynik w zaledwie drugim sezonie w MotoGP jest wielkim osiągnięciem.
Skromność, spokój i opanowanie poza torem, oraz dość agresywny styl jazdy definiują Johanna Zarco, który zakończył sezon na szóstym miejscu. Dwa sezony na satelickiej Yamasze pod opieką charyzmatycznego Herve Poncharala były świetnym wstępem do dorosłego ścigania. Dwa pole position, trzy podia i pechowa wywrotka w Australii. Gwiazdą paddocku pewnie nigdy nie zostanie, ale możemy liczyć na to, że któregoś dnia przyniesie chwałę Francji, jako wielki mistrz i znów będzie robił salta po wygranych rundach. Dziś jest zasłużonym mistrzem wśród zawodników wśród ekip prywatnych.
Jedyny i niepowtarzalny Cal Crutchlow mógł zakończyć sezon znacznie wyżej, niż siódma pozycja, gdyby nie pechowy wypadek w Australii, po którym nie wrócił już na tor. Teraz ma czas na porządną rehabilitację, lecz nie tym zapisał się na kartach sezonu. Drugi wyścig sezonu odbył się w Argentynie i właśnie tam Brytyjczyk odniósł swoje jedyne zwycięstwo 2018 roku. To był szalony wyścig. Miller startujący kilkanaście metrów przed konkurentami, problemy i wybryki Marqueza, oraz trudne warunki do ścigania. To po tym wyścigu Cal wypowiedział na konferencji prasowej po wyścigu słynne słowa: "Gdzie są wszystkie media?...dziennikarze, których tutaj teraz nie ma, mają zakaz wstępu na wywiady do końca sezonu…" Cal był słusznie zniesmaczony faktem, iż wszyscy pogonili za sensacją wywołaną przez szaleńczą pogoń Marqueza i ilością zdjętych przez niego z toru konkurentów, w tym Rossiego. To on wygrał wyścig i wraz z Zarco i Rinsem stanęli na podium, a zainteresowanie okazywane jest czarnym charakterom. Crutchlow jeździ na fabrycznym motocyklu i naprawdę dobrze wykorzystuje jego potencjał. Dalej będzie reprezentował LCR Hondę w przyszłych sezonach.
Petrux z ósmym miejscem w generalce jest z całą pewnością najbarwniejszą postacią w paddocku ostatnich lat. Jego błyskotliwe odpowiedzi rozkładają na łopatki nawet największych smutasów. Drugie miejsce na podium we Francji, dwa nieukończone wyścigi i dość stabilna, choć niepowalająca jazda pozwoliła mu być drugim najszybszym Ducati w stawce. W nagrodę awansował do fabrycznego zespołu. Smaczek typowy dla Petruxa. Na pytanie postawione przez jednego z fanów, co by zrobił, gdyby jego dziewczyna zabroniła mu się ścigać, co by wtedy zrobił, ten wypalił coś w stylu: " Zerwałbym z nią, albo musiałaby iść do pracy, bo musimy przecież z czegoś żyć". To miało miejsce w 2017 roku, ale jest jednym z moich ulubionych komentarzy wielkiego fana Homera Simpsona. Obyśmy mogli śledzić taki kunszt jazdy w jego wykonaniu, jakim raczy nas w swoich wypowiedziach.
Lorenzo. Jorge Lorenzo. Jak podsumować jego drugi i ostatni rok na Ducati, zakończony dziewiątą pozycją? Nakładka na zbiornik paliwa totalnie odmieniła jego jazdę i idące za tym wyniki. Szkoda, że zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem informacji o nieprzedłużeniu kontraktu pomiędzy zespołem, a zawodnikiem. Trzy zwycięstwa i jedno drugie miejsce, a ponad wszystko, wygrana na wyjątkowym torze Mugello, tak ważnym dla Ducati, oraz chwilę później, triumf przed własnymi kibicami w Barcelonie. To miłe chwile, których na szczęście nie przesłoniły te słabsze momenty. Wywrotki, kontuzje, walka o wypłatę i kłótnie z Dovim nie wpłynęły na powiększenie ilości fanów. Potrafi świetnie pojechać i jak na mistrza przystało i wygrywać. Lecz gdyby za tym szła świadomość, iż wyścigi są jednak wielkim show dla fanów z całego świata i bez nich właśnie ten sport by nie istniał, byłoby po prostu miło. Niech się w końcu uśmiechnie choć na chwilę. Wystarczy pesymizmu. Nawet na pożegnaniu Pedrosy powiedział, że z nim też się kłócił, zamiast wspomnieć jednak jakieś miłe chwile. Oby z Marquezem się dogadał, a na Hondzie odnalazł dawnego i szybkiego siebie.
Crazy Joe na Suzuki ukończył w tym roku aż cztery wyścigi na podium i w sumie musi uznać ten sezon za udany. Dziesiąte miejsce w tabeli. Choć bardziej się chyba skupił na modelingu, to wracał do weekendowego ścigania i potrafił nie raz zaskoczyć, jak choćby walcząc z Marquezem i Dovizioso w Aragonii.
Pożegnanie mistrza, który niestety w MotoGP tytułu nigdy nie wywalczył. Dani Pedrosa zawsze trafiał na wielki talent w zespole, z którym trudno było rywalizować. Hayden, Stoner i Marquez powodowali, że najniższy wzrostem, lecz największy duchem Hiszpan był gdzieś w cieniu. W zakończonym właśnie sezonie najlepszym wynikiem było piąte miejsce i choć dysponował dobrym zapleczem, to jednak psychika mocno wpłynęła na podjęcie decyzji o zakończeniu kariery i jednocześnie dość słabe wyniki w ciągu roku dały jedenaste miejsce na koniec jego ostatniego sezonu.
Alvaro Bautista objawił się nam pod koniec sezonu, gdy trochę dzięki pechowi Lorenzo, mógł wskoczyć na fabryczny motocykl i pokazać swoją wyścigową wartość. Częste finisze w pierwszej dziesiątce i świetny wyścig w Australii sugerowałyby dalszą inwestycję w spokojnego Hiszpana, lecz decyzja już zapadła i od przyszłego sezonu będziemy go podziwiać na nowym Ducati Panigale V4R w serii WorldSBK.
Miała być głównie pierwsza dziesiątka, lecz takich zawodników jak Baby Samurai, czy Bauti pominąć nie można, szczególnie u schyłku ich kariery w MotoGP. O kim jeszcze warto wspomnieć?
Franco Morbidelli, wychowanek Rossiego i zdobywca tytułu debiutanta roku. Dziewiąte miejsce w Hiszpanii i ósme w Australii są dowodem jego ogromnego talentu, a przejście do nowego zespołu i przesiadka na Yamahę, połączone z nabranym doświadczeniem może przynieść naprawdę zaskakujące i pozytywne efekty, oraz lepszą niż piętnasta pozycja, jaką zajął w tym roku.
Malezyjczyk - Hafizh Syahrin wpadł do MotoGP całkiem przypadkiem i zaprezentował się jako naprawdę dobry kierowca. Będą z niego ludzie. Szybko się uczy i szesnaste miejsce jest bardzo dobrym wynikiem.
Aleix Espargaro miał chwile przebłysku i pewnie stać go na więcej, lecz jego pracodawca musi jeszcze popracować nad motocyklem. W 2018 roku Aprilia nie miała konkurencyjnego pakietu. Dopiero siedemnasty na koniec sezonu.
Smith jechał swoje i żegna się z MotoGP, Rabat coraz lepiej, aż do pamiętnego wypadku podczas ekstremalnie mokrego weekendu na Silverstone, który wykluczył go z reszty sezonu. Taka Nakagami zżywa się z Hondą i widać nie był na siłę zatrudnionym Japończykiem i miał mocne wyścigi w tym roku. Redding niczym nie zaimponował chyba nikomu, może poza swoimi fanami na Instagramie. Pirro jest kierowca testowym, który wystartował w trzech wyścigach z dziką kartą, gdzie zgarnął całkiem dobre punkty, głównie za czwarte miejsce w zamykającym rok wyścigu w Walencji. Abraham - cóż…fajnie, że nasi południowi sąsiedzi mają swojego reprezentanta w klasie królewskiej…tyle. Bradl tylko zastępował Crutchlowa i robił to naprawdę dobrze. Kallio, na co dzień tester w ekipie KTMa pojechał dwa wyścigu w Hiszpanii i zakończył sezon bardzo nieprzyjemnym wypadkiem podczas treningu na niemieckim Sachsenring, po którym ciągle walczy o powrót do zdrowia.
Nakasuga pojechał gościnnie w domowej rundzie w Japonii, gdzie zdobył dwa punkty, Simeon nie pokazał się z dobrej strony i żegna się z klasą królewską. Jego tymczasowy kolega z zespołu, zastępujący Rabata i jeżdżący wcześniej na MV Aguście w WorldSBK Jordi Torres był ostatnim punktowanym zawodnikiem w tabeli.
Luthi bez punktów wraca do Moto2, Mike Jones gościnnie w Australii, Guintoli - tester Suzuki i chwilowy zastępca Rabata - Ponsson, również nie zdobyli nawet jednego oczka w sezonie 2018.
Honda wywalczyła tytuł najlepszego producenta i widać było różnicę potencjału w wielu wyścigach. Ducati było blisko i gdyby nie wywrotki, mogliby walczyć o główną nagrodę. Yamaha na trzecim miejscu, zdecydowanie chce szybko przestać myśleć o przeszłości i skupić się na tym, co będzie. Wypowiedzi Lina Jarvisa, czy lidera projektu Yamahy w MotoGP - Kouji Tsuyi, który przepraszał zawodników za brak motocykla dającego im możliwości walki były bardzo wymowne, lecz również pokazały wysoki poziom determinacji. Suzuki jest już blisko czołówki i teraz może być tylko lepiej. Ledwie wrócili po latach absencji do MotoGP, a już całkiem regularnie finiszują na podium. KTM stabilnie, choć bez szału i może teraz współpraca z Zarco wpłynie na rozwój najmłodszego w stawce motocykla. Piękna, choć zwykle z tyłu Aprilia ciężko pracuje nad rozwojem motocykla i pomimo braku spektakularnych osiągnieć z końcem sezonu, świeża krew w postaci Iannone i testera Smitha mogą poprawić ich możliwości.
Sezon 2018 był kolejnym emocjonującym serialem wyścigowym. Dużo prawdziwego ścigania, piękna walka i coraz bardziej zbliżona forma różnych zawodników i zespołów tworzy ten sport tak wspaniałym. Nowy sezon przyniesie sporo zmian, co spowoduje jeszcze większe napięcie na linii startu, a nam zapewni kosmiczny poziom rozrywki. Kto Waszym zdaniem był największym wygranym i przegranym sezonu? Który z zawodników może powstrzymać Marqueza przed zdobyciem kolejnego tytułu?
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeJakby nie patrzeæ, 'król jest tylko jeden'. I nie szybko siê to zmieni.
Odpowiedz