Pijany kierowca staranował grupę motocyklistów. MotoWodzu opowiada, jak to było
Takie akcje na szczęście nie zdarzają się często. Pijany kierowca osobówki wbił się w grupę motocyklistów i próbował uciekać. Za sprawcą ruszyła grupa pościgowa.
Z wypadku na drodze w okolicy Zimnic Małych mamy film jednego z uczestników. Udało nam się do niego dotrzeć i zapytać o to, co się wydarzyło, czy byli poszkodowani, co z motocyklami, jak reagował zatrzymany kierowca osobówki, który zresztą okazał się również motocyklistą…
Przypomnijmy najpierw całą sprawę. W sobotę (25.05) w Zimnicach Małych w województwie opolskim kompletnie pijany kierowca osobówki staranował grupę motocyklistów. Mający ponad 3 promile alkoholu we krwi mężczyzna, jadąc z dużą prędkością, uderzył w jednego motocyklistę, a w czasie ucieczki staranował kolejnego. Część grupy pozostała na miejscu wypadku, aby pomóc poszkodowanym kolegom i zabezpieczyć drogę, a kilku motocyklistów ruszyło w pogoń za uciekającym sprawcą. Finalnie udało się go ująć. Autor nagrania, które zostało później opublikowane w sieci, zgodził się z nami porozmawiać.
Ścigacz.pl: Zacznijmy od końca. Czyli od zatrzymania obywatelskiego. Jak to się odbyło? Ktoś tam pisał, że poturbowaliście sprawcę, ktoś inny, że mężczyzna stawiał opór i tak jakoś wyszło. Jak to było?
MotoWodzu: Nikt tam nikogo nie pobił. Jestem dumny z chłopaków, że utrzymali emocje na wodzy. Kierowca za bardzo nie chciał wysiąść z auta, ale udało się go wyciągnąć, zabrać kluczyki i usadzić na ziemi.
To było widać na filmie, że siedział. Kierowca coś w ogóle mówił? Tłumaczył coś, wyjaśniał? W jakim był stanie?
Nic się nie odzywał. Kompletnie nic, tylko siedział i czekał na policję.
Kierowca chwilę wcześniej staranował jeden z motocykli. Motocyklista ledwo uniknął potrącenia. Pijany kierowca auta próbował wycofać z remontowanego odcinka drogi. Gorąco tam było. Ty już to widziałeś?
Ja zostałem przy pierwszym potrąconym motocyklu. Za sprawcą pojechali moi znajomi. Dojechał do końca drogi, która była w remoncie, zaczął cofać i z pełnym impetem uderzył w R1 kolegi. Gdyby nie udało mu się szybko podnieść i uciec, to ten pijany przejechałby po nim.
Powiem ci szczerze, że jakby ktoś mi rozjechał motocykl na moich oczach i jeszcze prawie mnie, nie wiem, czy bym powstrzymał nerwy. Policja przyjechała szybko? Co z R1 i pozostałymi motocyklami? Były jakieś drobniejsze obrażenia u uczestników zdarzenia?
R1 szkoda całkowita, samochód przejechał po motocyklu i wyrwał kawałek ramy, na której przykręcony jest crash pad. Honda FMX też szkoda całkowita. Do tego uszkodzone zostały trzy motocykle Kawasaki: Z650, Z900 i ZX-6R. O dziwo, wszyscy cali. Kierowca R1 zemdlał na miejscu i został zabrany karetką pogotowia. U innych stwierdzono lekkie otarcia. Byli poobijani.
Wyrwał ramę... Gdyby motocyklista z R1 nie odskoczył, wszystko mogłoby się skończyć bardzo źle. Potem zemdlał? Wcześniej krzyknąłeś na nagraniu, że tu jeszcze jeden motocykl leży - chodziło o ten w rowie. To jedna z maszyn, która została kompletnie zniszczona? Myślałeś pewnie, że tu gdzieś też leży właściciel motocykla... Sytuacja była dynamiczna.
Tak, to był pierwszy z potrąconych motocykli. Wszyscy zajęli się podnoszeniem motocykli, które wywróciły się na plamie oleju. Kiedy zobaczyłem tamten motocykl w rowie, to bałem się, że obok znajdę kierowcę. Na szczęście przeleciał przez auto i cudem nic mu się nie stało.
Miał niesamowite szczęście. Dokąd jechaliście? Jak liczna była wasza grupa? Tego pijanego kierowcę zarejestrowałeś wcześniej, kiedy mijał waszą ekipę z dużą prędkością. Jak szybko mógł twoim zdaniem jechać?
Jechaliśmy z Opola w kierunku Pruszkowa. Jechało około 30 maszyn, w tym 125-piątki, nawet 50-siątki. Mieliśmy pełną gamę motocykli. Jechaliśmy sobie powolutku, przepisowo, nie było jakichś wielkich szaleństw. Nie działo się nic, za co można by nas zlinczować. Myślę, że ten samochód mijał mnie z prędkością ok. 160 kilometrów na godzinę i dalej się rozpędzał. Ja w tym czasie jechałem około 90 km/h. Najpierw uderzył w Hondę i przeciągnął ją około stu metrów, aż wpadła do rowu. Na plamie oleju, która powstała na drodze, wywrócił się chłopak na Z900, potem Ninja. Kierowca auta nawet nie zwolnił, dojechał do słupków, zaczął wycofywać, z rozpędu staranował R1 i dalej próbował uciekać, ale poległ na fragmencie drogi w trakcie robót drogowych.
Czyli staranował jeden z motocykli i ciągnął go przez dłuższy odcinek drogi. Tu również mogło wydarzyć się wszystko. Ile maszyn ruszyło w pogoń? Ty zostałeś na miejscu. Co się działo? Pewnie sprawdzanie poszkodowanych, potem motocykli. Zabezpieczyliście drogę. Ruch nie był chyba duży. Która to była godzina?
Okolice godziny 19-stej, nie pamiętam dokładnie. Kiedy się upewniliśmy, że wszyscy są cali, to zabezpieczyliśmy ten odcinek, na którym był rozlany olej, żeby nikomu nic się nie stało, i wezwaliśmy służby. W pogoń ruszyło 4-5 motocykli.
To nie trwało długo.
Rzeczywiście. Ten mężczyzna ujechał kilkaset metrów i wypadł z drogi. Wszystko działo się bardzo szybko. To trwało może minutę, dwie.
Wrócę jeszcze raz do sprawcy. W ogóle kontaktował? Rozumiał, co się do niego mówi? Myślisz, że najechał na motocykle przypadkiem, w pijackim zwidzie, czy może z premedytacją?
Ciężko mi powiedzieć, na pewno był w szoku. Ale reagował na to, co się do niego mówi. Później z policją normalnie współpracował.
Chodzi mi o to, że jak jesteś pijany, to jedziesz grzecznie i przepisowo, żeby się nie wychylać, a nie lecisz 160 na godzinę i taranujesz motocyklistów. Co się działo w głowie tego człowieka, pewnie się już nie dowiemy. Jakie są wrażenia i komentarze chłopaków, którzy uczestniczyli w tym wszystkim? Pewnie są zdołowani utratą sprzętów lub uszkodzeniami. Z drugiej strony życie ważniejsze.
Ciężko mi się za nich wypowiadać, ale na sto procent nie odpuszczą i wrócą na jazdy. Czy to będzie za tydzień, za miesiąc, za rok… Czas pokaże.
Co się dzieje, gdy widzisz taką sytuację? Czy łatwo zachować zimną krew? Czy na początku trudno zebrać myśli?
Ja o dziwo zachowuję względny spokój. Wiadomo, trzeba chwili, żeby przeanalizować, co się w tym momencie stało, ale raczej podchodzę do takich sytuacji na chłodno. Swoją drogą, potem okazało się, że sprawca też jeździ na motocyklach. Na profilu w mediach społecznościowych ma zdjęcia na Suzuki GSX-R i crossach.
Czyli to motocyklista?!
Być może. Na zdjęciach można pokazać, co się chce.
Chcę cię zapytać jeszcze o coś innego. W niektórych komentarzach ludzie zarzucają wam, że sami łamaliście przepisy, na przykład jeżdżąc na jednym kole, co zostało uwiecznione we wcześniejszej części nagrania. Jednocześnie my doskonale przecież wiemy, że wheelie nie jest ujęte w żadnych przepisach. Jakie jest twoje zdanie?
Mieliśmy odstęp w kolumnie. Jechała grupa motocykli, odstęp i dopiero kolejna grupa. Co do gumy, sam lubię dać na koło i uważam, że dobrze mi to wychodzi. Mam pełną kontrolę i nie stwarzam żadnego zagrożenia. Tak samo inni, którzy z nami jechali. Jak już dajemy na gumę, to tak, żeby nikomu nie zagrażać. Najgorsze, co może się stać, to plecy, ale w takiej sytuacji poszkodowany jest tylko ten, kto robi wheelie.
Czyli uważasz, że było bezpiecznie, a grupa zapewniała przestrzeń dla wheelie. Jeszcze jedno. Jaka twoim zdaniem byłaby adekwatna kara dla sprawcy? Nie pytam o karę z kodeksu. Tak po ludzku. Byłeś tam, widziałeś, co się działo, co się mogło stać.
Myślę, że wstyd i pokrycie wszystkich możliwych kosztów związanych z tą sytuacją jest wystarczającą karą. Ponieważ sprawca był pijany, wszystko jest nagrane, a policja dokładnie udokumentowała sprawę, gość się nie wywinie. W tamtym momencie życzyłem mu, żeby poszedł siedzieć, ale widać, że koleś ma duży problem z alkoholem. Może ta sytuacja coś zmieni w jego życiu.
Czy teraz, już na chłodno, myślisz, że można było jakoś tego uniknąć? Może coś zrobić inaczej?
Takiej sytuacji nie da się uniknąć. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć zachowania każdej osoby na drodze. Niestety takie sytuacje miały i będą miały miejsce.
To zdarzenie coś zmieni w twoim nastawieniu, jeździe, podejściu do motoryzacji, samochodziarzy?
Raczej nie. Jestem zawodowym kierowcą, widziałem mnóstwo różnych sytuacji. Na motocyklach trzeba mieć oczy wokół głowy.
Myślisz, że ta wspólnota motocyklowej braci to nadal istniejące zjawisko, które funkcjonuje, żyje? Skoro jesteś zawodowym kierowcą, znasz również świat czterech kół, w którym tak to nie wygląda.
Jak najbardziej. Motocykliści to chyba jedyna grupa, która tak bardzo sobie pomaga. Jeszcze nie spotkałem się, żeby motocykliści zostawili kogoś bez pomocy. W przypadku samochodów jest totalnie na odwrót. Miałem sytuację, że stałem pięć godzin na światłach awaryjnych i nikt się nie zatrzymał, żeby zapytać się, czy może jakoś pomóc.
Coś takiego wciąż istnieje. Tak jak typowy obrazek motocyklistów gawędzących pod światłami. To samo na stacjach benzynowych, w trasie. Jest coś takiego.
Jest i będzie, tak jak w świecie samochodów tego nie ma i nie będzie.
I żadne wypadki, rozwój technologii tego nie zmieni?
Wypadki pewnie będą zdarzały się zawsze. Co do technologii, nie wiem, natomiast motocyklizm to ludzie, których łączy wspólna pasja. Po prostu wiesz, że ten przypadkowo spotkany facet lub dziewczyna robi to, co ty, bo to lubi, tego potrzebuje i tego chce. Wiecie to oboje i w zasadzie już się znacie. To jest i będzie wyjątkowe w motocyklizmie.
Dobrze powiedziane. Szerokiej drogi, a przede wszystkim bezpiecznej, bez pijanych kierowców puszek.
I oby tak było. Dzięki. Do zobaczenia na trasie.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzexd lol
Odpowiedz