Konfiskata pojazdów pijanym kierowcom nie będzie działać. Zamiast tego rząd szykuje inne propozycje
Od 14 marca miały zacząć obowiązywać surowe kary wobec pijanych kierowców. Okazuje się jednak, że nowy rząd jest sceptycznie nastawiony do nowych przepisów. Na dodatek brak aktów wykonawczych sprawia, że prawo będzie martwe. Zapowiedziano już kolejną nowelizację, która złagodzi przepis. To wszystko może doprowadzić do dużego bałaganu i niejasnych sytuacji.
Jak powiedział w Radiu Zet wiceminister sprawiedliwości, Arkadiusz Myrcha - nowe prawo dotyczące konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom w praktyce będzie martwe. Wynika to z tego, że brakuje aktów wykonawczych. Dodatkowo rząd pracuje nad zmianą przepisów i będą gotowe dopiero za kilka miesięcy. Przyniosą kilka ważnych zmian.
Jak informuje rozgłośnia, w nowym kształcie fizyczna konfiskata pojazdów nie będzie obowiązkowa, a stanie się tylko jednym z narzędzi dla sądu. Ten będzie mógł orzec np. nawiązkę w wysokości wartości auta. Już w 2022 r. wskazywano, że przepis może być niezgodny z konstytucją. Zwracał na to uwagę niedawno również prof. Ryszard Stefański, profesor nauk prawnych. W wypowiedzi dla dziennika "Rzeczpospolita" stwierdził, że przepadek pojazdu może spowodować utratę dorobku kilku lat całej rodziny, więc skutki takiej kary dotkną nie tylko sprawcę.
Ostatecznie sytuacja jest taka, że od 14 marca pijani kierowcy tylko w teorii będą tracić pojazdy lub płacić kary w wysokości ich równowartości, jeśli pojazd jest przedmiotem leasingu lub w dokumentach widnieje współwłasność. Samochody mieli tracić kierowcy, którzy wyjadą na drogi mając więcej niż 1,5 promila alkoholu we krwi, a także kierowcy, którzy mają powyżej 1 promila i spowodują wypadek.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze