Patelnia Chabówka - historia prawdziwa
Jest pewnen sposób, aby tchnąć życie w nawet najbardziej nudną, senną, monotonną, ciągnącą się w nieskończoność imprezę. Podejdź do grupy ludzi (dobrze jeśli byliby to motocykliści) i zapytaj ich, z każdym słowem zdania podnosząc nieco głos, "Co sądzicie o Patelni Chabówka i szybkiej jeździe motocyklem po publicznych drogach?". Równie dobrze mógłbyś na spotkaniu Premiera z bezrobotnymi zarzucić hasłem "Dobrze, zatem co sądzicie o kapitalizmie?". Ludzie odstawią swoje drinki, wezmą wdech i zacznie się dyskusja. Która będzie trwała aż wszyscy będą zgodni. A to nigdy nie nastąpi. Tak działa Patelnia Chabówka. W lipcu robiliśmy dla Was interpretację artykułu o Petelni Chabówka, który napisał ktoś bardzo odważny i bardzo nierozgarnięty. Za każdem razem, kiedy ktoś nadaje bezsensowny i po prostu głupi dramatyzm jakiemuś tematowi, czuje się jakbym oglądał reklamę środków do higieny intymnej z muzyką Hansa Zimmera, wyreżyserowaną przez Michaela Bay'a. Dziś na szczęście nie będziemy analizowali surrealistycznego tworu kogoś, kto napisał artykuł zaraz po tym, jak odłożył komiks. Dostaliśmy na naszą skrzynkę redakcyjną wiadomość od jednego z czytelników, który na Patelni Chabówka był i zechciał się podzielić swoim podejściem do tematu i spostrzeżeniami na temat najsłynniejszej patelni w Polsce.
Robiąc całkiem sporo kilometrów swoim jednośladem mógłbym wymienić kilka takich punktów, które odkryłem podczas motocyklowych przejażdżek. Jednym z nich jest Chabówka, o której zapewne nie jeden motonita słyszał. Pomimo tego, iż to droga publiczna i nieszczególnie bezpieczne miejsce do poruszania się w "sportowy" sposób, specyfika tego miejsca sprawia, że weekendy są pełne gwaru, radości, ryku silników (nie tylko jednośladów), a życie tu tętni w zupełnie innym rytmie. W porządku, ale zapewne wielu osobom czytającym ten tekst rodzi się teraz w głowie pytanie dlaczego tak jest. Już spieszę z odpowiedzią. Otóż jest to miejsce o bardzo specyficznym klimacie, sprawiającym, że można tu spotkać ludzi nie tylko na stricte sportowych maszynach dopuszczonych do ruchu, niezwykle często witają tutaj ludzie na choperach czy też crossach, co niespecjalnie kojarzy się z szybką jazdą po asfaltowych winklach. Wracając do motocyklistów jeżdżących na swoich przecinakach, można powiedzieć, że wśród wielu z nich panuje wielka, bardzo poważnie przez nich traktowana rywalizacja. Może nie są liczone czasy przejazdów, ale zdarzają się porównania. Kto lepiej schodzi "na kolano", kto szybciej wejdzie w dany zakręt itp. Jeśli chodzi o tę drugą kwestię, niestety, stanowi to na tej drodze realne niebezpieczeństwo, ponieważ jest to droga publiczna. Smutnymi przykładami tragicznych finałów rywalizacji związanej z prędkością są fakty. W ciągu ostatnich lat pożegnaliśmy kilku świetnych motocyklistów. Przypominają nam o tym szczególnie trzy charakterystyczne krzyże postawione na jednym z zakrętów. Ruszamy z bocznej drogi powoli przejeżdżając obok publiczności albo „trybun”, jak to udało mi się kiedyś usłyszeć (jedna ławeczka w sumie jest). Wjeżdżamy na DK nr 7, biegnącą właśnie przez Chabówkę. Asfalt idealny, równy, bez kolein – po prostu bajka. Przejechałem ten magiczny odcinek kilka razy i muszę przyznać że jazda na Chabówce wciąga lepiej niż odkurzacz. Wchodzenie w każdy zakręt, który jest wyprofilowany w odpowiedni sposób, sprawia coraz większą przyjemność. Z każdym przejazdem chciałoby się pokonać ten odcinek jeszcze lepiej. Nie piszę szybciej, z racji świadomości o nieustannym czuwaniu w tym miejscu stróżów prawa. Zapytałem jednego z motocyklistów, co uważa na temat tego miejsca i oto co usłyszałem: „[…] Z każdym kolejnym „kółkiem” na Patelni czuje się przypływ większej dawki adrenaliny… dlaczego? Może dlatego, że to uzależnia, może dlatego że to nie tor tylko droga publiczna, chcę jak najlepiej pokonać łuk drogi. Jadąc po patelni jestem zdany tylko na siebie i wyłączam się całkowicie z otaczającego świata, jestem skupiony na jeździe, na maszynie i staram się opanować uczucie euforii jaka mnie ogarnia. Nie boję się stwierdzić, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Każdy kolejny przejazd to chęć pokonania co raz to dalszej granicy. Mam świadomość tego, że zamiast żwiru po bokach, jak ma to miejsce na torach przystosowanych do sportowej jazdy, są ustawione barierki, a każdy nawet najmniejszy błąd może się skończyć tragicznie i tę właśnie granicę można przekroczyć za bardzo, jednak nie można tego porównywać do toru. Droga publiczna rządzi się innymi prawami dlatego tak kusi… Miałem możliwość jazdy po torze, na Patelni pojawiam się parę razy w miesiącu, w sezonie. Mam porównanie tych dwóch miejsc i dla mnie są to dwa zupełnie inne miejsca. Każdy tor daje Ci większą gwarancję bezpieczeństwa, jednak uważam, że tu i tu trzeba jeździć z głową, z tym, że życie byłoby nudne gdybyśmy zamykali się tylko na tor i potrafili odkręcać w zakręcie tylko na zamkniętym i przeznaczonym do tego miejscu. Radość jaką daje mi jazda po patelni jest tak wielka, że z pewnością w przyszłym sezonie będę się tam pojawiał, zarówno przejazdem, jak i celowo. […]". Tomasz Białek |
Dołącz się do dyskusji!
Uważasz, że szybka jazda motocyklem powinna być ograniczone wyłącznie do torów wyścigowych? A może jesteś za szybką jazdą na publicznych drogach takich jak "Patelnia Chabówka"? Komentarze są do Waszej dyzpozycji. Chcemy poznać Wasze zdanie.
Komentarze 51
Pokaż wszystkie komentarzeDK nr 47, a nie jak jest w artykule DK7. Popularna siódemka w Rabce zakreca na prawo w strone Chyżnego. To tak gwoli "sprostowania" :)
Odpowiedzco tam Chabówka - przejechałem w tm roku na moto Transalpine i trasę Transfogarską ,wąwóz Bicaz to jest jazda !!!mając na karku 61 wiosen pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzPodziwiam, sam chcialbym przejechac ta trase. Niestety narazie fundusze nie pozwalaja. W tym roku planuje maly wypad do Austrii. Przy okazji nowego roku zycze tysiecy bezpiecznych kilometrow.
Odpowiedzjakoś prędkość budzi u mnie duży szacunek i wole nie jeździć za szybko. Może jest tak, że brak mi umiejętności, a może tak jak wielu pewnie pomyśli jestem leszczem.. jednak o tym co duża prędkość ...
Odpowiedz👍
OdpowiedzPodniecacie się paroma zakrętami a kto przejechał TRANSALPINE????? To jest BAJKA ZAKRĘTÓW
Odpowiedzja przejechałem to to jeszcze po świeżym asfalcie bez barierek i pasów! BAJKA. A rzeczywiście takie miejscówki z 20 zakrętami to już nie to samo :)
OdpowiedzPodniecacie się paroma zakrętami a kto przejechał TRANSALPINE????? To jest BAJKA ZAKRĘTÓW
OdpowiedzPodniecacie się paroma zakrętami a kto przejechał TRANSALPINE????? To jest BAJKA ZAKRĘTÓW
Odpowiedz