Nowe motocykle w Polsce nadal mają się świetnie. Lipiec kolejnym miesiącem na plusie
Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego opublikował dane dotyczące rejestracji motocykli i motorowerów w lipcu 2022 r. Po raz pierwszy w tym roku ogólny wynik nowych jednośladów znalazł się pod kreską, co jest zasługą motorowerów.
W samym lipcu zarejestrowano 4105 nowych jednośladów, co dało spadek o 0,3 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jest to pierwszy miesiąc, kiedy odnotowano wynik poniżej zera. Na razie nie ma jednak powodów do niepokoju, ponieważ od 1 stycznia do końca lipca pojawiły się 24 674 nowe jednoślady, co daje wzrost o 10,9 proc. W lipcowym wyniku zawiera się 2715 motocykli, a to oznacza o 12,1 proc. więcej niż przed rokiem. Na czele tabeli jest Honda, za nią Yamaha, a dalej BMW, które jako jedyne z tej trójki notuje w tym roku stratę. Będący jeszcze w ubiegłym miesiącu na 7. miejscu KTM, ustąpił miejsca Rometowi, który zajął jego lokatę. Pierwszą dziesiątkę zamykają Zontes i Barton. Warto odnotować, że od 1 stycznia do końca lipca zarejestrowano zaledwie 386 motocykli elektrycznych, choć wzrost wyrażony w procentach wygląda spektakularnie i wynosi aż 142,8 proc.
W przypadku nowych motorowerów mamy kolejny miesiąc spadków. Tym razem zarejestrowano ich 1390, co oznacza spadek o 17,9 proc. w porównaniu z lipcem ubiegłego roku. Łącznie w tym roku na polskie drogi wyjechało 7471 nowych motorowerów - to o 1,5 proc. mniej niż w okresie od 1 stycznia do końca lipca 2021 r. Sytuacja w pierwszej trójce producentów pozostaje bez zmian, a więc na podium stają kolejno Junak, Romet i Barton. Te dwie pierwsze marki jako jedyne przekroczyły pułap 1000 szt.
Warto również zwrócić uwagę na to, co dzieje się w używanych jednośladach. Tu mamy drugi miesiąc spadków. W lipcu zarejestrowano 7938 sprowadzonych motocykli i motorowerów, co daje niewielki wzrost o 1,6 proc. W tej liczbie było 6571 motocykli, a więc o 1 proc. więcej niż przed rokiem. Zawarło się tu również 1367 motorowerów, co daje wzrost o 4,8 proc. W ogólnym rozrachunku motocykle są jednak 1,5 proc. pod kreską (41 236 szt.), a motorowery - 15,6 proc. nad nią (7650 szt.).
Pomimo że niektórzy importerzy nadal z różnych powodów podnoszą ceny swoich produktów, a Polacy przesyłają na mainstreamowe portale paragony grozy, gdzie nagle obiad dla dwóch osób za 100 zł staje się trudny do udźwignięcia, to rynek motocykli zdaje się orbitować w innej galaktyce. Wydaje się, że jedynym zagrożeniem na drodze do szczęśliwego dobrnięcia do końca grudnia mogą być tylko problemy z dostępnością nowych maszyn w salonach. Tu jednak również wszystko wymyka się logice, bo oto na czele stawki mamy dwie japońskie marki, o których często się słyszy od pracowników salonów, że walczą o każdą sztukę. Jednocześnie Polacy decydują się na używane sprowadzane motorowery zamiast nowych. PZPM nie prezentuje danych odnośnie źródła pochodzenia tych maszyn, ale można przypuszczać, że nie są one pierwszej młodości i mało nie przejechały. Z drugiej strony można przypuszczać, że tego typu decyzje zakupowe są podyktowane faktem niskich kosztów napraw, nawet jeśli konieczny jest remont silnika.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze