Nowe egzaminy na prawo jazdy - Houston, mamy problem!
W komentarzach pod naszą ostatnią publikacją na temat nowego prawa jazdy zawrzało. Nie ma się czemu dziwić, wszak zasady zdawania egzaminu dramatycznie się zmieniają. Są nowe przepisy i jest nowa, zatwierdzona przez Ministra Transportu ustawa. Wszystko to rodzi problemy i kontrowersje.
Test łosia
Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjnym tematem w nowych przepisach jest test łosia. I mamy niepokojące przypuszczenia, że na placu manewrowym nerwy będą podobne jak w momencie wtargnięcia na jezdnię faktycznego łosia. No dobrze, mamy zatem niewielki plac manewrowy i ustawioną z pachołków przeszkodę. Wg. ustawy motocyklista ma się rozpędzić do min. 50 km/h i ominąć przeszkodę. Wiele rzeczy może pójść nie tak. Zestresowany motocyklista może zbytnio skupiać się na prędkości, utracić panowanie nad motocyklem, zgubić przyczepność opony i wyglebić. Owszem, jest to bardzo prawdopodobny scenariusz i to właśnie on wzbudza największą dyskusje. Identyczna sytuacja może jednak wydarzyć się na drodze, w ruchu ulicznym, wśród wielu innych, potencjalnie niebezpiecznych użytkowników drogi. Informacje o wtargnięciu na jezdnię pijanego rowerzysty, pieszego czy nieostrożnego kierowcy samochodu nie są wzięte z kosmosu. Takie rzeczy dzieją się codziennie. Test łosia ma sprawdzić, czy kierowca poradzi sobie z nagłą, nieprzewidzianą sytuacją na drodze. Oczywiście, ta część egzaminu będzie bardzo stresująca. Ale czy moment, kiedy kierowcy motocykla wybiega na drogę dziecko nie jest stresujący?
W ruchu drogowym nie ma taryfy ulgowej. Nikt nie odwoła wyjazdu nieuważnego furiata z uliczki ani chłopca wbiegającego na jezdnię za piłką. Podobnie jak nikt nie odwoła opadów deszczu. W innych krajach UE egzaminy na prawo jazdy wyglądają podobnie od dłuższego czasu i ludzie je zdają. Jeśli ktoś stwierdzi, że nie poradzi sobie na egzaminie z ominięciem przeszkody, to może powinien pozostać przy skuterze?
Kopciuszek zgubił wiązany pantofelek na płaskiej podeszwie
Minister Transportu uznał, że adepci prawa jazdy zdawać muszą (wg. ustawy tak ma być i koniec) w wiązanym obuwiu na płaskiej podeszwie. Obuwiem wiązanym na płaskiej podeszwie są np. trampki. Np. takie za 9 zł. Nie trzeba kupować Conversów Hipster Anniversary Edition. Wystarczą zwykłe tenisówki aby być w pełni kompatybilnym z przepisami. Dwa problemy. Zerknijcie jakie buty ma gość jeżdżący na prezentacji egzaminu. Nie wygląda nam to na halówki. Bardziej na profesjonalne obuwie motocyklowe. W chwili wprowadzenia przepisów z 5 września, nie możesz przystąpić do egzaminu mając na sobie homologowane, w pełni bezpieczne Alpinestary za 1500 zł, ale z powodzeniem możesz przyjść na egzamin ubrany w buty rodem ze świetlicy podstawówki z 1991 roku. Mamy jednak dobre wiadomości. Rozmawialiśmy z przedstawicielami WORDów i dowiedzieliśmy się, że do Ministra Transportu zostało już wystosowane pismo z prośbą o zmianę tej części ustawy. Po prostu wszyscy wiedzą, że ten przepis jest głupi i trzeba z nim coś zrobić. Pismo zostało wystosowane kilka tygodniu temu i jak na razie nie ma informacji o jego skuteczności, ale dowiedzieliśmy się także, że w przypadku kiedy Minister Transportu nie zdąży znowelizować ustawy do dnia 19 stycznia 2013 (a prawdopodobnie tak się stanie) egzaminatorzy mają patrzeć na tą sprawę „przychylnym okiem”.
Problemy ze sprzętem
Nowe prawo jazdy oznacza nowe motocykle dla WORDów i szkół jazdy. Problem w tym, że nikt póki co nie wie, jakie mają to być motocykle. W świetle ustawy, WORDy będą musiały wymieniać swój sprzęt na nową flotę motocykli, które spełniają wymogi Ministra Transportu. Jakie będą to motocykle? O ile kwestia kategorii A1 jest klarowna, o tyle problemy może sprawiać A2 i A. na chwilę obecną niema rozporządzenia w tej sprawie, ale WORD uchylił nam rąbka tajemnicy na temat motocykli na egzaminach.
Egzamin na AM – motorower spalinowy lub elektryczny o mocy nie przekraczającej 4 kW
Egzamin na A1 – motocykl o pojemności min 120 cm3 ale nie większej niż 125 cm3 z prędkością maksymalną 90 km/h.
Egzamin na A2 – motocykl o pojemności co najmniej 400 cm3 o mocy nie niższej niż 25 kW i nie większej niż 35 kW.
Egzamin na A – motocykl o pojemności co najmniej 600 cm3, o mocy co najmniej 40 kW. Nie ma górnego limitu mocy. Innymi słowy, w teorii jest możliwe zdawanie na Hayabusie.
Nie wiadomo kiedy nowe motocykle zawitają do WORDów i jakie dokładnie będą. Wszystko rozstrzygnie się drogą przetargów publicznych. W tle stoją ogromne pieniądze i nie chodzi wcale o zakupy motocykli egzaminacyjnych. Zwróćmy też uwagę na fakt, że w Polsce jest ponad 10 tysięcy ośrodków szkolenia kierowców i większość z nich szkoli na motocyklowe kategorie prawa jazdy. A teraz wyobraźmy sobie, że każdy z nich chcąc walczyć o klienta na rynku musi zakupić 1 lub 2 nowe motocykle.
Na dzień dzisiejszy większość ośrodków szkolących na kategorię „A” korzysta z Hondy CBF250 lub Rometa 249 Division. Choć kreatywność w tej kwestii nie zna granic. Ja sam uczyłem się jeździć na Wektorze 150. Wymiana motocykli szkoleniowych na „takie jak na egzaminie” przekłada się na wielkie pozytywy dla szkoły jazdy, większą pewność kursantów na egzaminie i lepsze do niego przygotowanie. A to wszystko oczywiście kosztuje. Cena kursu prawdopodobnie wzrośnie, ale z drugiej strony tylko bylejakość nie jest droga. Jeśli ktoś będzie chciał uczyć się jeździć na powyginanym niezliczonymi glebami zabytku, zapewne da radę znaleźć kurs za 600 zł.
Dyskusyjny okazał się także temat motocykli z wszystkich kategorii zdających ósemką na prostokącie o takich samych wymiarach (14x7m). To oczywiste, że lekka, zwinna 125-tka będzie miała łatwiej, ale tutaj rodzą się kolejne pytania. Bo czy motocykliści w realnym świecie nie przeciskają się w lżejszych korkach, co kierowcy 125-tek, albo czy mają do dyspozycji przestronniejsze ulice?
Co o tym sądzą WORDy i szkoły jazdy?
Instruktorzy są spokojni i podchodzą do całej sprawy z dystansem. Zapytaliśmy Jarosława Klisia ze szkoły jazdy „Kliś” w Katowicach co sądzi o nowych przepisach.
„Jesteśmy przygotowani. Choć nie ukrywam, że fakt wejścia ustawy w życie 19 stycznia wydaje mi się wątpliwy. Raczej stanie się to później. Oczywiście program nauczania, zwłaszcza jeżeli chodzi o plac manewrowy zostanie odpowiednio zmodyfikowany, ale kursanci nie muszą się bać, że szkoły ich nie przygotują do nowych zasad. Fakt faktem, nowy egzamin na kategorię A jest o wiele trudniejszy. A najtrudniejszym jego elementem jest test łosia. Ten manewr będzie trudny do nauczenia (przeprowadzenia na szkoleniowym placu) i jeszcze trudniejszy do przeprowadzenia na placu egzaminacyjnym”.
Trochę bardziej złożenie wygląda sprawa jeśli chodzi o stanowisko WORDów. O opinię poprosiliśmy Bogdana Kacprzaka, egzaminatora nadzorującego z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach.
„To prawda, nowy egzamin na kategorię A będzie znacznie trudniejszy. Ale nowe przepisy i sam sposób stopniowego zdobywania uprawnień mają uzmysłowić przyszłym kierowcom, że wsiadanie na motocykl klasy 1000cc nie mając doświadczenia jest kiepskim pomysłem. Owszem, w ustawie jest kilka niejasności, np. kontrowersyjny temat wiązanego obuwia na płaskiej podeszwie, ale w tej sprawie zostało już wysłane oficjalne pismo do Ministra Transportu z prośbą o nowelizację ustawy. Jeśli nie uda się wprowadzić poprawki do czasu wejścia przepisów w życie, egzaminatorzy będą przymykać na tą kwestię oko”.
Zapytaliśmy także o słynny już test łosia i o ewentualne gleby.
„Owszem, egzaminowany będzie musiał ominąć przeszkodę (przyp.red – pachołki) jadąc minimum 50 km/h. Istnieje ryzyko wywrotki, ale lepiej, aby stało się to na zamkniętym placu, niż na ulicy”.
Ostatnią rzeczą, której pragnie kursant jest wizja gleby na placu manewrowym. Ale o wiele mniej pożądaną wizją powinna być gleba na ulicy, która może zakończyć się wpadnięciem pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Musi być gorzej, aby mogło być lepiej
Nowy egzamin na prawo jazdy kat. A będzie znacznie trudniejszy. To nie podlega dyskusji. Postawmy sobie jednak pytanie. Czy ktoś, kto obawia się ominięcia przeszkody przy prędkości 50 km/h na placu manewrowym powinien mieć pozwolenia na jazdę w ruchu ulicznym, gdzie taka sytuacja zdarza się bezustannie? W realnym ruchu drogowym nie ma ulg i ułatwień. Chcąc wsiąść na mocny motocykl, trzeba umieć udowodnić, że potrafi się ominąć nagłą przeszkodę i że potrafi się panować nad motocyklem. Nowe przepisy wykreują spore utrudnienia dla adeptów prawa jazdy, ale są bardzo potrzebne.
Problemy rodzą się także po stronie WORDów i ośrodków szkolenia. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo ostatecznie, na jakich dokładnie motocyklach kursanci będą zdawać. Mało który WORD jest także wyposażony w aparaturę do pomiaru prędkości, a wprowadzenie systemu „zdajesz na takim motocyklu, jaki nakazuje ustawa” stawia przed szkołami jazdy ogromne wyzwanie i potencjalnie kolosalne koszty związane z wymianą motocykli.
Koniec końców, wszystkie te trudności są niezbędne. W innych krajach Unii Europejskiej zdaje się prawo jazdy w ten sposób od lat. Każdy przyszły motocyklista powinien postawić sobie credo: „Skoro w przyszłości chcę jeździć po mieście na R1, to musze udowodnić, że poradzę sobie z kilkoma pachołkami przy 50 km/h”.
Komentarze 84
Pokaż wszystkie komentarzeBędzie tylko trudniej. Tak będzie wyglądał egzamin od 2015 roku. http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=iKKjmDrs3V8
OdpowiedzManewry są trudne - dla zielonych. Ustawiłem w weekend pachołki i popróbowałem. Wrzuciłem filmiki na youtuba. Słaba jakość ale coś widać. Ominięcie przeszkody 50km/h i "szybki slalom" 30 km/h. ...
OdpowiedzJazda bez to faktycznie tylko 500 zeta ,póki prokurator Cię nie spyta przy jakiejś niemiłej okazji dlaczego jeździsz bez uprawnień....
OdpowiedzJeżeli posiadam prawo jazdy kat. A1 to muszę zdawać egzamin teoretyczny na A2?
OdpowiedzJak posiadam kat. B 15 lat co po nowelizacji ustawy uprawnia mnie do kierowania motocyklem do 125 cm będę musiał zdawać teorię czy tylko praktykę na A? Ciekawi mnie jak do tego podejdą od 2015go. Bo jeśli nadal trzeba będzie zdawać teorię to kolejna bzdura wymyślona przez naszych decydentów. Skoro teraz mogę poruszać się 125ką mając kat.B a przepisy o ruchu drogowym są takie same jak na A2, A, B to jaki waszym zdaniem jest sens zdawania egzaminu teoretycznego na kat.A mając już AM, A1, B? Różnice są w pojemnościach nie przepisach.
OdpowiedzPytania kat A i kat B niekonieczne są takie same. Różnice polega między innymi w obsłudze motocykla, zachowaniu na drodze i techniki prowadzenia. Polskie władze wyszły chyba z załozenia ze na 125 nic sie nikomu nie stanie jak na skuterkach co jest bzdura wg mnie.. No ale jak pisałeś pozwolili jezdzic na 125 majac B rożnica jest taka z innymi pojemnosciami ze przyspieszenie jest dość konkretne i jak juz niema tych pytań stricte motocyklowych to na nastepne kategorie powinni zrobić tylko praktyke która sprawdziłaby czy zapanujesz nad 130 konnym pociskiem. osobiście uwazam ze nawet na 125 powinna byc teoria (pytania tylko zwiazane z motocyklami) i praktyka choc wtedy znow by wymagali kursów i nastepna instytucja bije kase, no ale ile osob idzie na egzamin wczesniej nie jerzdzac motocyklem bez prawka tylko takich tylko i wyłacznie po kursie.. no i błedne koło.. jedynie branie odpowiedzilnosci w swoje rece.. mogli zrobić by to tak ze majac B mozesz jezdzic kazdym motocyklem ale moc oganiczyc wiekowo ze np 20 lat 125, 25 lat 500 27 lat 900 w wzwyż
OdpowiedzNie ma aż tak wiele pytań konkretnie dotyczących obsługi motocykla i zachowania się na drodze. Jak już ma być ta teoria to niech będzie tylko i wyłącznie z obsługi motocykla i tematyka związana tylko z nim dla osób które mają już uprawnienia na inne kategorie. Ktoś kto posiada np. kat. B znowu ma mielić przepisy ruchu drogowego które dotyczą każdej kategorii? Tak jak mówisz, kto posiada kat. B ograniczenie pojemności i mocy do wieku i tyle. Moje pierwsze moto to była kawa 750ka i jakoś żyję, po prostu wszystko z umiarem i rozsądkiem, wszystko jest dla ludzi. Tak jak pisałem, jeśli osoby, które mają z automatu A1 o ile prawo jazdy kat. B posiadają minimum 3 lata będą musiały zdawać egzamin teoretyczny chcąc podnieść LvL motka to jest to totalną bzdurą jako całość pomysłu (chwyt przedwyborczy czy jak to tam zwał) Chyba nigdy się nie doczekam za swojego żywota w tym kraju jakiegokolwiek pomysłu, projektu czy ustawy która będzie od A do Z przemyślana i na korzyść obywatela.
OdpowiedzWiesz tez jestem za tym by trzeba było zdawać znów teori powiem ci na swoim przykładzie 6 lat temu zdawałęm teorie na A i B bez problemów nauczyłem sie i poszło. Prawko na auto dokończyłem na motocykl nieudało sie zdać mimo tego ze jezdziełm nim od dziecka bo majac 10 lat miałęm pierwszy motorek i cały czas na dwuch kolach wiec poszedłem na pewniak pierwsz oblane z gupoty nie zapiety kask a drugi w nerwach pogubiłem sie w swiatłachi tez mnie oblali, potem choroba i tak sie odwlekło. W tamtym roku zapisałem sie na teorie, bo skoro motocykl jest to i prawko tez powinno byc i **** podchodzilęm pare razy co prawda nie przygotowywalem sie ale mowie przeciesz przepisy zam przeciesz juz zdałęm raz. teoria i praktyka nigdy w parze.. te nowe egzaminy sa tylko i wyłacznie tak sformułowane zeby wyciagnać kase. Wiec jak juz ktos ma zdana teorie pytania tylko zwiazane z tematyka motocykla tuz przed praktyka pytanko przez typka czy masz pojecie czy sie orientujesz i jazda.. choc nowy plac to tez kwestia sporna bo osoba ktora przejedzie tylko pare godzin nie jest w stanie tego ogarnąc.
OdpowiedzWe wszystkim jest trochę racji, ale uważasz że dając komuś coś z automatu a innym kazać płacić grube pieniądze za coś jest rozsądne, nie wspominając już o sprawiedliwości i logicznym myśleniu? W takim przypadku z logiki wynika ze jednak teoria powinna dotyczyć kogoś kto nigdy nie miał styczności z ruchem drogowym, bo budowy i obsługi oraz zachowania się można nauczyć się samemu. Wszystko po to żeby drzec kasę z ludzi na każdym kroku. Niedługo to będziemy płacić podatki za oddychanie.
OdpowiedzNie, zdajesz tylko praktyczny. Ćwiczyłem już te "cuda" i żyję ;-) Nie zapomnij o sznurówkach
OdpowiedzCiekawi mnie czy instruktorzy będą w stanie przygotować kursantów w 30h. aby ci potrafili zaliczyć test łosia, i te wszystkie slalomy na motocyklu o poj. min 600cc lub 400cc w kat. A2. Ci co nigdy ...
Odpowiedz1. Jaki 400cc? WORD-y kupują 600-ki pod obie kategorie, bo na A2 musi być conajmniej 400cc 2. Skąd wziąłeś 30h, tyle to jest na kat. B, na kat. A masz tylko 20h 3. Instruktorzy i egzaminatorzy w dużej części nie zrobią tego placu 4. Większość OSK nie ma takich placów, o WORD-ach nie wspominając 5. Koleś na prezentacji lawiruje półsprzęgłem, czego laik się tak szybko nie nauczy
Odpowiedz20 godzin? To plan minimum. Oczywiście będą tacy którzy polecą zdawać po 20. Z drugiej strony to jest do zrobienia. Szkole już naście lat i wiem że problem będą mieć ci którzy startują z nauką od zera. Spory procent jeździ już wcześniej, choćby skuterami.
OdpowiedzHeh , ja bardzo miło wspominam moje jazdy w lipcu tego roku , oczywiście zdane za 1. Nie było dużo jeżdżenia po mieście a jak było to i tak z polotem:) zdarzało się czasami rozpędzić w okolice 100 ...
Odpowiedzhehe fajo :) to napisz gdzie robiles kurs, chetnie sie tam zapisze :-) pozdro
OdpowiedzPanowie chcę iść na kategorie A1.Cena za egzamin to 600zł a ile trzeba bulić za A2 to już w tych 600zł czy co proszę o odp.
Odpowiedz