Na stacjach pojawi³y siê 4. cyfrowe tablice na cenê paliwa. Czy siê baæ?
Na niektórych stacjach zostały wymienione tablice, na których podawane są ceny paliw. Nowe tablice zawierają 4 miejsca na cyfry, określające cenę benzyny. Czy to oznacza, że wkrótce powinniśmy się spodziewać cen powyżej 10 zł za litr?
Ceny benzyny powinny spadać. Aktualnie w najbardziej uprzemysłowionych państwach świata są realizowane programy, mające na celu promocję odnawialnych źródeł energii. Dotyczy to również motocykli, których silniki mogą być napędzane energią elektryczną. Chociaż wciąż większość energii elektrycznej jest produkowana w procesie spalania paliw kopalnych, węgla i ropy, to rozwój technologii bardzo mocno wpływa na większą skuteczność turbin wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych. Pomimo tego, że światowe zasoby ropy naftowej wciąż się zmniejszają, to powszechnie uważa się, że nigdy nie zostaną wyeksploatowane do końca. Stanie się tak, gdyż przejście w całości na odnawialne źródła energii nastąpi szybciej, niż wyczerpanie dostępnych na ziemi złóż.
Dlaczego więc cena benzyny na stacjach rośnie? Niestety, czynniki są bardzo subiektywne i wcale nie są związane wyłącznie z wojną na terenie Ukrainy. 1 lutego w Polsce została wprowadzona tarcza antyinflacyjna. Dzięki tej tarczy ceny benzyny spały do około 5,30 zł za litr. Chociaż Premier promował jeszcze niższe ceny benzyny, robiąc sobie zdjęcia na kontrolowanych przez rząd stacjach przy liczbach 5,19 zł, to realnie ceny te spadły do około 5,30 zł za litr. W tym czasie cena ropy na światowych giełdach wynosiła trochę poniżej 90 dolarów za baryłkę. Wybuch wojny wywindował ceny ropy do niemal 130 USD za baryłkę. Oznacza to wzrost aż o ponad 40%. Co ciekawe, ten wzrost był w dużej mierze spekulacyjny! Dostawy ropy z Rosji nie uległy znaczącemu załamaniu. Po prostu spekulanci uznali, że wojna z Rosją to dobry powód do wzrostu ceny ropy i zaczęli tę ropę kupować. Wzrost ceny ropy podziałał na wyobraźnię sprytnych obywali, którzy odkryli, że wystarczy dzisiaj pojechać na stację benzynową, by za kilka dni cieszyć się świetnie zainwestowanymi pieniędzmi i zyskami z benzyny, która spoczywa w zbiorniku ich pojazdu. Powszechne oczekiwania wzrostu ceny paliw spowodowały ... wzrost cen paliw na światowych giełdach. Ponieważ benzyna na stację nie trafia bezpośrednio z giełdy w Londynie, więc zmiany na światowych giełdach powinny z opóźnieniem wpływać na ceny paliwa. Niestety sprzedaż paliwa to przede wszystkim biznes, więc wszyscy postanowili zarobić na chwilowym zakupowym szale. 44% wzrost ceny ropy przy cenie benzyny na poziomie 5,30 za litr to proporcjonalny wzrost ceny benzyny o 44% * 5,30 = 2,33 zł, czyli wzrost do 7,60 zł. Zaznaczmy, że w tej cenie jest sprzedawana benzyna z ropy, zakupionej jakiś miesiąc temu, czyli ropy kupionej, na przykład, po 90 dolarów za baryłkę. Różnica odkłada się w marżach rafinerii, stacji benzynowej i ... większych dochodach budżetu państwa. Pomimo obniżenia VAT na benzynę z 23% do 8%, to wciąż w cenie benzyny ogromny udział mają podatki. Co ciekawe, nie są to stałe podatki, na przykład 2 zł za litr, ale te podatki są liczone procentowo od ceny paliwa. Więc wzrost ceny to proporcjonalny wzrost kwoty podatków, które płacimy w cenie paliwa.
Co ciekawe, po wzroście do niemal 130 USD za baryłkę cena ropy spadła do 110 zł za bryłkę. Należałoby oczekiwać więc spadku ceny benzyny na stacjach do 6,4 zł za litr. Tylko że nigdzie takich cen nie widać! Wyjaśnieniem mogłyby być to, że dostawcy paliwa musieli wcześniej kupić ropę po rekordowych cenach i musimy chwilę poczekać, aż ceny zaczną spadać. Tylko że producenci od razu przerzucili wyższe koszty surowca na konsumentów, windując natychmiast ceny paliw do blisko 8 zł za litr w przypadku benzyny i ponad 8 zł za ropę. Więc sprzedając taniej wyprodukowane paliwa na stacjach w wyższych cenach, zbudowali niejako sobie poduszkę do amortyzowania wyższych cen surowca w kolejnych dniach.
Czy benzyna wzrośnie do ponad 10 zł za litr? Moim zdaniem nie, gdyż nie będzie na to politycznej zgody. Jak widać to w powyższych wyliczeniach, ceny paliwa nie są obecnie podyktowane ekonomią wydobycia i sprzedaży surowca, tylko polityką, spekulacją i chciwością podmiotów, działających na tym rynku. Jeżeli budżet państwa został zbudowany przy założonych podatkach od ceny 5,30 zł za litr benzyny, to możliwe jest obniżenie procentowego udziału podatków przy cenach na poziomie ponad 7 zł za litr przy jednoczesnym zachowaniu niezmienionych kwot dochodu! Co więcej, na światowych rynkach trwa dekoniunktura w segmencie paliw kopalnych. Teoretycznie ograniczenie podaży ropy z Rosji powinno pomóc cenie ropy, ale jak na razie do takiego ograniczenia nie doszło. Co więcej, w obecnej sytuacji Stany Zjednoczone postanowiły "zakopać topór wojenny" z Iranem i Wenezuelą i otworzyć światowy rynek ropy dla dostaw z tych państw. Jeżeli cena benzyny, czy oleju napędowego, miałyby wzrosnąć w tych warunkach powyżej 10 zł za litr to tylko wtedy, gdyby polskie społeczeństwo na to pozwoliło. Takie ceny głównie wpływałyby na rekordowe marże i zyski podmiotów, które kontrolują dostawy paliwa na rynek oraz podmiotów, czerpiących dochody z tego procesu, czyli budżetu państwa. Jeżeli próg bólu wyborców jest poniżej ceny 10 zł za litr, to jest bardzo wiele instrumentów, by ceny benzyny powstrzymać poniżej tego poziomu.
Koszt surowca to około 50% ceny benzyny. Żeby benzyna zdrożała z 5,3 zł do 10 zł, to cena surowca, wynosząca przy cenie 5,30 około 2,65 zł musiałby zdrożej aż o prawie 5 zł. Czyli o blisko 200%! Ponieważ cena 5,30 obowiązywała przy cenie ropy 90 USD za baryłkę, to realne przesłanki do ceny benzyny na poziomie 10 zł byłyby przy cenie ropy na poziomie 250 USD za baryłkę. Jak widać, to jeszcze bardzo, bardzo dużo od ostatniego rekordu 130 USD za baryłkę.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze