MotoVaning, czyli jak je¼dziæ motocyklem ca³y rok nie p³ac±c za hotele
To nie myśmy wymyślili MotoVaning, ale chcemy myśleć, że to myśmy tę formę aktywności tak nazwali.
A o co hodzi? W bardzo dużym uproszczeniu główną ideą MotoVaningu jest ucieczka przed robieniem "głupich" kilometrów i korzystanie w pełni z motocykli w fajnych miejscach. Dlaczego nie można z nich korzystać w pełni jadąc do nich po prostu na motocyklu? Z prostej przyczyny. Kiedy znajdziemy się na bajecznych agrafkach objuczonymi bagażami ciężkimi turystykami n bank nie doświadczymy takiej radości z tego miejsca, kiedy moglibyśmy znaleźć się tu lekkim, sprawnym i nieobładowanym motocyklem. I tu MotoVaning może okazać się idealnym rozwiązaniem.
Pomysł ten , choć stary, to ostatnio odkryty przez nas na nowo. Jak wiadomo prawdziwi motocykliści brzydzą się wożeniem motocykli na przyczepie, czy w busie, we krwi mają wysokooktanową bezołowiową i zęby myją tylko wodą z kałuży na stacji benzynowej. Ale na szczęście my nie jesteśmy prawdziwymi motocyklistami*.
Istnieją maszyny predestynowane do tego, aby pożerać długie, autostradowe kilometry. Można by je długo wymieniać. Ale są motocykle, które do tego typu eksploatacji nadają się nieco mniej, a przynajmniej jazda nimi godzinami na wprost po autostradzie przynosi nieco mniej przyjemności. Co nie zmienia faktu, że bardzo chcielibyśmy nimi pojeździć w fajnym miejscu, niekoniecznie wokół komina własnego domu. I tutaj pojawia się pomysł zabrania takiego modelu właśnie busem. To rozwiązanie ma jeszcze kilka dodatkowych zalet. Bus to fajne miejsce do stworzenia naszej bazy wypadowej na miejscu. Daje też możliwość wzięcia nieco większej ilości bagażu i akcesoriów - np. 2 rodzajów kasków. Do tego przy odpowiedniej konfiguracji można jechać w więcej niż 2 osoby, a nawet zmontować rodzinny wyjazd, łącząc przyjemne z pożytecznym, kiedy towarzystwo korzysta z miejscowych atrakcji a my możemy pośmigać sobie po okolicznych winklach. Do tego też dochodzi element pewnej niezależności pogodowo-kalendarzowej. Kiedy w Polsce zaczyna się robić już zdecydowanie zimno i nieprzyjemnie (lub jeszcze nie zaczęło robić się miło i przyjaźnie motocyklowo) możemy udać się do wcale nie tak bardzo odległych miejsc, gdzie warunku jeszcze lub już sprzyjają jeździe na motocyklu.
To ćwiczenie właśnie wykona Rafał zabierając późną jesienią Moto Guzzi V100 Mandello na wyjazd do Chorwacji. Na bazę (i środek transportu) wybrał poczciwego Volkswagena T4, który poza dowiezieniem Gutka na miejsce pełnił rolę bazy noclegowej stojąc zaparkowany na jednym z chorwackich parkingów.
Jak to rozwiązanie sprawdził się w praktyce i jakie przemyślenia towarzyszyły temu pomysłowi sprawdzicie oglądając nasz materiał video:
MotoVaning w praktyce - zobacz nasz film
o wyjeździe z Moto Guzzi V100 Mandello do Chorwacji »
*Prawdziwy motocyklista - definicja: osoba jeżdżąca od minimum 3 lat, która odbyła na motocyklu "wyprawę życia" w Bieszczady, była przynajmniej raz na torze kartingowym i na 3 forach motocyklowych osiągnęła status "moderator".
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze