MotoGP na Losail - nowe gwiazdy, du¿o pecha i walka do ostatniej sekundy
Pierwsza runda sezonu 2019 w Katarze pokazała nam nieprzewidywalność wyścigów motocyklowych we wszystkich trzech klasach. Nowy triumfator w Moto3, udany debiut Triumpha w Moto2 i piękna batalia mistrzów w klasie królewskiej. Gleba po przejechaniu linii mety była wisienką na katarskim torcie.
Zaczynamy od końca, czyli od wyścigu MotoGP.
Maverick Vinales startował z pole position, lecz nie dał rady utrzymać pozycji i po starcie spadł na dość odległą pozycję. Większego pecha miał rewelacyjny debiutant na satelickiej Yamasze - Fabio Quartararo, który nie mógł startować z wywalczonej piątej pozycji startowej, gdyż silnik jego motocykla zgasł przed startem i francuz był zmuszony ruszać z pit lane. Na czoło wysunął się Andrea Dovizioso, mając za plecami Jacka Millera. Australijczyk po krótkiej chwili zaczął przyjmować mało wyścigową pozycję na motocyklu i stwierdził, że jego siedzenie jest mało wygodne, więc zwyczajnie wyjął je spod swoich pośladków i bezmyślnie rzucił za siebie. Stracił wiele pozycji, ale większym problemem była jego bezmyślna decyzja o odrzuceniu owego siedzenia za siebie, pod koła konkurentów za swoimi plecami. Na całe szczęście nikt nie najechał na przeszkadzający mu element swojego Ducati, ale zwalniając dość znacznie na linii wyścigowej stworzył ogromne niebezpieczeństwo. Tego sędziowie z całą pewnością nie pozostawią bez reakcji i choć nie ukarali zawodnika w trakcie katarskiej rundy, upomnienie będzie najdelikatniejszą karą za to zachowanie.
Ciasno jechała czołówka wyścigu i w grupie najszybszych znalazł się rozpoczynający swoją przygodę z dużymi motocyklami Joan Mir. Jechał nawet na czwartej pozycji, co świadczy o jego wspaniałej dyspozycji. Będą z niego ludzie. Liczyliśmy na Petrucciego, który bardzo zepsuł swój start i usilnie próbował odrobić stratę, mocno zużywając opony. Quartararo w międzyczasie wykręcał rekordowe czasy, jadąc ponad sekundę szybciej o liderów, których dogonienie graniczyło z cudem, ale dwoił się i troił odrabiając kolejne pozycje. Był bardzo silny psychicznie, po tak dużym pechu w debiutanckim starcie w MotoGP. Gdzie jest Yamaha? Vinales, Rossi i Morbidelli zamykali pierwszą dziesiątkę i w pierwszej części wyścigu nie mogli znaleźć sposobu na konkurentów. Jorge Lorenzo był mocno rozbity po dość poważnych dwóch wywrotkach podczas weekendu i większość wyścigu na torze Losail przejechał na 17. pozycji. Obawialiśmy się dyspozycyjności Cala Crutchowa, który przebył długą rehabilitację swojej roztrzaskanej po ubiegłorocznym wyścigu w Australii kostki. Brytyjczyk przejechał komplet 22 okrążeń bez żadnego problemu, więc czas przerwy zimowej był wystarczający na powrót do pełni sił. Przez cały wyścig kwestia zwycięstwa toczyła się pomiędzy Dovim, Rinsem, Marquezem i Crutchlowem i tylko jakaś dziwna akcja mogła wyłonić innego triumfatora.
Ostatnie okrążenia wskazywały na finalną bitwę pomiędzy Ducati z numerem 04 i Hondą nr 93. Czyżby powtórka z ubiegłego roku? Ostatni zakręt finalnego okrążenia, Marquez wszedł pod łokieć Doviego na milimetry. Niestety przestrzelił lekko zakręt i Dovizioso zacieśniając wyjście na prostą startową powrócił na prowadzenie. MM93 wpadł w tunel aerodynamiczny swojego włoskiego konkurenta i gdyby linia mety była trochę dalej, wygrałby pierwszy wyścig sezonu. Różnica między pierwszą dwójką na mecie wyniosła 0,023 sekundy na korzyść Andrei Dovizioso, który zdobywa 25 punktów i odnosi pierwsze zwycięstwo w sezonie 2019, będące istną kopią finału zeszłorocznego finiszu w Katarze.
Podium w pełni zasłużenie uzupełnia Cal Crutchlow, tak bardzo narzekający na zmiany techniczne Hondy, która jego zdaniem straciła swoją najsilniejszą broń w postaci prędkości w zakręcie na rzecz prędkości maksymalnej. Tuż za podium finiszował Alex Rins na Suzuki i do podium zabrakło przyczepności. Dużo walczył z Marquezem, Crutchlowem, oraz Dovizioso, przez co miał drobne problemy z oponami w końcówce wyścigu. Piąta pozycja dla Valentino Rossiego zaskoczyła wielu. Startował z odległej, czternastej pozycji, lecz sukcesywnie zdobywał kolejne pozycje i gdyby miał jeszcze kilka kółek, mógłby powalczyć o podium. Szósty ukończył Petrux i jego mina po wyścigu świadczyła, iż liczył na lepszy wynik jadąc fabrycznym Ducati. Maverick Vinales był ostatni w szybkiej grupie i wspaniały wynik kwalifikacji nie był niestety zapowiedzią dobrego tempa w wyścigu. Joan Mir stracił ponad pięć sekund do zwycięzcy, lecz możemy spokojnie uznać jego debiut za bardzo udany. Walczył z bardziej doświadczonymi kolegami i był najlepszy z rozpoczynających swoją przygodę w klasie królewskiej. Dziewiąty linię mety przeciął Takaaki Nakagami przed jadącym Aprilią Aleixem Espargaro.
Kto nas zaskoczył?
Z całą pewnością liczyliśmy na więcej ze strony Jorge Lorenzo. Jego pierwsze okrążenia na Hondzie były dość obiecujące, lecz wywrotki w trakcie weekendu dość mocno odbiły się na psychice Hiszpana i nie potrafił nawiązać walki o dobrą pozycję. Dopiero po tym, jak wyprzedził go na chwilę Fabio Quartararo, dodało mu sił, by finalnie ukończyć na miejscu trzynastym. Właśnie Quartararo wykręcił najlepszy czas wyścigu. Młody jest niesamowity. Jechał jak szalony i tym sposobem zniszczył opony, przez co szesnaste miejsce na mecie było wszystkim, co mógł wywalczyć. Udowodnił jednak swoją ogromną wartość wyścigową i pewnie będzie walczył z Joanem Mirem o tytuł Rookie of the year (debiutant roku).
Johann Zarco miał dobre wspomnienia z Kataru, lecz tym razem zgarnął jedynie jeden punkt za piętnastą pozycję. Nie potrafi jeszcze dogadać się ze swoim KTMem i przyda mu się dużo szczęścia w kolejnych rundach.
W żwirze zakończył Bradley Smith na Aprilii i to była jedyna gleba w trakcie wyścigu. Jack Miller i Peco Bagnaia zostali wykluczeni przez problemy technicznie, więc Alma Pramac jest największym przegranym na Losail. Czy można się przewrócić po ukończeniu wyścigu? Można i dowodem na to jest Andrea Iannone, który zajął czternaste miejsce i przewrócił się w trakcie okrążenia zjazdowego. Wyglądało to naprawdę dziwnie, ale dzięki temu mógł przejechać się jako pasażer na KTMie z numerem 5.
Pierwsze starcie Moto2 z brytyjskim sercem.
32 motocykle na linii startu. Pierwszy zakręt był ostatnim dla trzech, dobrze nam znanych zawodników. Jorge Navaro, Nicolo Bulega i Iker Lecuona mieli ogromnego pecha wypadając tak szybko z rywalizacji. Walka na czele była dość spokojna do końcówki wyścigu, kiedy to powracający do średniej kategorii Tom Luthi błyskawicznie zyskiwał kolejne pozycje i zbliżył się do lidera wyścigu Lorenzo Baldassarriego. Finalnie Włoch wygrał ze Szwajcarem o zaledwie 0,026 sekundy, lecz finisz był niezwykle emocjonujący, zarówno dla kibiców, jak i samych kierowców. Dwie sekundy później na mecie zameldował się zdobywca pole position - Marcel Schrotter. Na pochwałę zasługuje czwarty Remy Gardner i piąty Augusto Fernandez, którzy ostro walczyli z silniejszymi w ubiegłym sezonie konkurentami.
Moto3 - piękny finisz i nadmierna ostrożność zamachowca.
W Moto3 zobaczyliśmy na szczycie japońskiego zawodnika - Kaito Tobę. To pierwszy od 1997 roku reprezentant Japonii, zdobywający pierwsze miejsce w wyścigu najmniejszej kategorii wyścigowej motocykli prototypowych. Szef zwycięskiego zespołu Honda Team Asia, dobrze znany z torów wyścigowych MotoGP - Hiroshi Aoyama nie krył łez szczęścia, zmierzając pod podium.
Drugi Lorenzo Dalla Porta zobaczył flagę w szachownicę jedynie 0,053 sekundy później. Najniższy stopień na podium wywalczył Aron Canet. Całkiem szybko jechał owiany złą sławą i powracający do mistrzostw świata Romano Fenati. Jechał naprawdę szybko i nadzwyczaj bezpiecznie, a momentami wręcz zbyt bezpiecznie, nie chcąc zostawić najmniejszych wątpliwości swoim poczynaniom w wyścigu. Kilka razy wyjechał poza granicę toru i otrzymał od sędziów ostrzeżenie, które jeszcze nie skutkowało żadną karą, a jedynie zwróciło uwagę, by trzymał się zasad i poruszał po nitce toru. Ten jednak opatrznie to odebrał i nadgorliwie przejechał po wyznaczonej dla nieuczciwych zawodników dodatkowej nitce toru, co jest nową formą kary od tego sezonu.
Fascynujący początek sezonu 2019.
Nowi zawodnicy już mieszają ostro w stawce, szczególnie w klasie królewskiej. Z każdym wyścigiem mogą być coraz lepsi, co tylko pozytywnie wpływa na atrakcyjność rywalizacji na torze. Triumph w kategorii Moto2 przyniósł wiele świeżości, gdyż każdy kierowca musi nauczyć się zupełnie nowego motocykla, którego charakterystyka dość mocno różnie się od tych z silnikami Hondy CBR600RR.
W grupie raźniej.
My mogliśmy podziwiać walkę tytanów na imprezie zorganizowanej przez warszawski salon Yamahy - POLandPosition, gdzie kilkudziesięciu kibiców mogło wspólnie kibicować najszybszym motocyklistom świata. To bardzo ciekawa inicjatywa Adama Badziaka, który udostępnił miejsce w salonie i zapewnił ogromny telewizor ze świetnym nagłośnieniem, potworne napoje energetyczne i pyszne hamburgery. W przerwach między wyścigami braliśmy udział w prezentacji zespołu Pazera Racing i poznaliśmy plany na nadchodzący sezon, przedstawione przez Patryka Pazerę i Pawła Szkopka, a profesjonalny komentarz zagwarantował Michał "Mick" Fiałkowski. Liczba przybyłych gości była pozytywnym zaskoczeniem dla organizatorów spotkania, którzy już zapowiadają kolejne wspólne kibicowanie wyścigów motocyklowych.
Pojawiła się nowa opcja sprawdzenia swoich możliwości ma motocyklu zespołu SKY VR46. Wystarczy zatrudnić się jako marshal na jednej z rund MotoGP. Jak myślicie? Koleś ma już kontrakt w kieszeni?
Kolejna runda odbędzie się już za trzy tygodnie, kiedy to MotoGP dotrze do Argentyny, by stoczyć batalie trzech klas wyścigowych na torze Termas de Rio Hondo, gdzie w ubiegłym roku zobaczyliśmy dość niestandardowy skład na podium po wyścigu MotoGP. Wtedy wygrał Cal Crutchlow, przed Johannem Zarco i Alexem Rinsem. Dwóch z nich ma dziś dość silną pozycję i dużą szansę na pudło. Będzie się działo.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze