Moto Guzzi V10 Centauro jako customowy cafe racer Rafała
Lata 90. to bardzo ciekawy okres w historii włoskiej marki Moto Guzzi. Powstały wtedy modele, które były technicznie bardzo zaawansowane. Tradycyjna włoska marka chciała podjąć walkę z inną włoską legendą - Ducati.
W 1990 roku pojawił się projekt motocykla o nazwie Daytona. Była to maszyna o niedwuznacznie sportowym charakterze. Miała zupełnie od podstaw zaprojektowaną lekką ramę, w której silnik był elementem nośnym. Poważnie przekonstruowano również jednostkę napędową, w której zastosowano czterozaworowe głowice, a do napędu położonych w głowicy wałków rozrządu wykorzystano paski zębate. Wkrótce pojawiła się seryjna wersja Daytony, były też wersje torowe, które odnosiły sukcesy w wyścigach motocykli dwucylindrowych. W 1995 roku na bazie sportowej Daytony powstał bardziej turystyczny model V10 Centauro. Miał tą samą co Daytona ramę, natomiast moc silnika obniżono ze 100 do 95 KM. Istniało kilka wersji tego modelu, od wersji zupełnie gołej, poprzez model z małą owiewką reflektora, po najbardziej turystyczny wyposażony w wysoką szybę. Optycznie Centauro był czymś w rodzaju muscle bike’a z lekkim zacięciem w kierunku street fightera. Patrząc na V10 z dzisiejszej pespektywy motocykl jest nadal ciekawy i atrakcyjny od strony technicznej, natomiast jego wzornictwo już nie budzi entuzjazmu. Po prostu karoseria motocykla jest zbyt masywna i bulwiasta. Z tego też powodu Rafał, właściciel widocznego na zdjęciach egzemplarza z 1998 roku postanowił coś z tym fantem zrobić i poprosił o pomoc Marcina Pochopienia, mechanika z wyścigowym doświadczeniem i customowym zacięciem. Marcin podjął się tego zadania z mieszanymi uczuciami. Z jednaj strony pociągał go nietuzinkowy charakter Gutka ale z drugiej wiedział, że będzie to maszyna trudna do przeróbki. Ostatecznie zdecydował się podjąć wyzwanie, po pierwsze dlatego, że nie chciał zostawić kumpla bez pomocy, a po drugie motocykl miał już zamontowane dużo fajnego osprzętu, więc żal byłoby nie wykorzystać tego potencjału. Trzeba więc było złapać jakąś wizję, by ten ciekawy i doposażony w fajne i markowe zabawki motocykl uczynić zgrabniejszym. Marcin wpadł na pomysł, by przerobić motocykl w kafiakowym stylu odchudzając go, co przy okazji pozwoli wyeksponować bardzo urodziwy silnik. Cała tylna część nadwozia wraz z szeroką kanapą została amputowana. Marcin dorobił nowy tylny stelaż ramy i zamontował nowy smukły zadupek wykonany z karbonu. Ma on wkomponowaną małą tylną lampkę i minimalistyczne sportowe siodło, a tylne kierunkowskazy zamontowane do stelaża ramy przybrały wyjątkowo szczątkową postać. Usunięto boczne panele karoserii a wgłębienia w zbiorniku paliwa zostały wyłożone gąbką, która doskonale udaje alcantarę. Marcin pozbył się również dwóch potężnych kominów i w ich miejsce zastosował własnej roboty krótki pojedynczy tłumik. W miejsce seryjnego widelca wjechał nowy, składający się ze złotych lag Öhlinsa od Aprilii wstawionych w szerokie półki Gillesa, które umożliwiają regulację geometrii przedniego zawieszenia. Motocykl miał już wcześniej zamontowane przednie karbonowe koło oraz hamulce renomowanej francuskiej firmy Beringer. Przód uzupełnia karbonowy błotnik oraz biksenonowy reflektor z katalogu Luisa. Modyfikacje przedniego zawieszenia pociągnęły za sobą konieczność zmodyfikowania również tylnego zawiasu, ponieważ widelec jest dłuższy od widelca seryjnego, więc trzeba było podnieść tył, żeby motocykl miał prawidłową linię i proporcje. Na końcu Gutek otrzymał również nowe malowanie, które doskonale podkreśla wyszczuploną linię motocykla. Efekt tych wszystkich zabiegów jest taki, że maszyna prezentuje się nowocześnie i już na pierwszy rzut oka widać, że mamy to do czynienia z motocyklem o niewątpliwie ekskluzywnym charakterze.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze