Modlin 2010, czyli odczyt z czarnych skrzynek - strona 2
Nie byłem za odwołaniem tej rundy, wręcz przeciwnie! Głos Gwena miał sens i można było zrobić ją bezpiecznie i rozdać punkty. Wystarczyło zamiast okopywania się na swoich pozycjach rozmawiać z tymi, którzy mają pojęcie o torach. Niestety tego dnia emocje grały pierwsze skrzypce i żadna strona nie przedstawiała nawet argumentów. Kłótnie były na niskim poziomie, a podgrzewały je stwierdzenia, że organizator nie zwróci wpisowego. W czasie treningów doszło znów do zmiany konfiguracji toru i teraz już nie miał on nic w wspólnego z tym wcześniej homologowanym (wcześniej mówiono, że poszerzanie szykan to nie zmiana toru, można się z tym zgodzić na siłę), a po nowym ustawieniu grupy rozprowadzał samochód bezpieczeństwa. Jak się później okazało wydawanie komunikatów nie miało miejsca na tych zawodach i istnieją tylko dwa. Pierwszy, wymuszony, że punkty nie zostaną przyznane ukazał się osiemnaście godzin po spotkaniu (nie ma go nawet na stronie rundy, ale mamy oryginał podpisany przez Dyrektora Zawodów), był on bardzo ważny, ponieważ kilku zawodników, którzy nie chcieli ujawnić nazwisk zamierzali startować w wyścigach, bojąc się, że po imprezie zostaną one jednak przyznane. Drugi o przerwaniu zawodów bez możliwości wznowienia ukazał się w sobotę. To wielkie niedopatrzenie, ponieważ każda zmiana harmonogramu, trasy itp. musi być poparta komunikatem. Wszystkie zmiany i dodatkowe ustalenia muszą by niezwłocznie podane do wiadomości uczestników zawodów w formie komunikatów, odczytanych przez spikera i wywieszonych na tablicy informacyjnej. Może warto było nie traktować ludzi jak dzieci? Może warto było pomyśleć o ich pasji i poświęceniu, jakim są wyścigi? Wydawać jasne komunikaty, postarać się zbudować bezpieczny obiekt, sprawdzać go w piątek, a w sobotę i niedzielę rozegrać zawody? Regulamin przewiduje dwudniową imprezę. Bez kłótni i zacietrzewienia? Wszystkim zależy na ściganiu, ale w godnych i bezpiecznych warunkach, a nie w wyścigu o „uścisk dłoni prezesa" na niebezpiecznym obiekcie. Wiele zespołów wręcz musiało jechać nawet w „takim" wyścigu, ponieważ z Warszawy ma sponsorów i zapowiedziana była telewizja. Ale co im pokażą nawet, jeśli wmówią im, że to WMMP? Pusty kamping? W czwartek wyglądał imponująco! Kilka motocykli na starcie? Usłyszą, że chyba wynajęli sobie lotnisko w kilka osób i chcą oszukać sponsorów, albo media pokażą, że WMMP to zdechlina. Stracą zespoły lub cała dyscyplina. Niestety słowa stały się prorocze, mimo, że organizator rozesłał do mediów informację, że wszystko jest świetnie. W czwartek na gorąco Janusz Oskaldowicz skomentował dla nas sytuację: „No, więc fajnie jest, jest rewelacja, jadę do domu, bo tutaj nie ma warunków do życia. Nie ma wody, nie mam gdzie rąk umyć. Jedyna dzisiaj toaleta, to gębę sobie ochlapałem butelką wody, wysrać się nie mam gdzie, chodzę sikać pod czyjś samochód, a za chwilę kupę będzie mi się chciało, więc z nocnika chyba skorzystać będę musiał albo na linii start-meta, bo nie ma innej możliwości. Paranoja jest, to jest naprawdę paranoja ja już pomijam aspekt samego toru, ale warunki, jakie tutaj są. Ja ścigam się trzydzieści kilka lat, zaczynałem w latach siedemdziesiątych i nie było czegoś takiego, zawsze był kibel, zawsze była woda, to są podstawowe sprawy. Jak mogę oponę zmienić, jak nie mam gdzie rąk umyć, jak ja później mogę na ten motocykl wsiąść? Tym bardziej zsiadam z motocykla, zdejmuję kombinezon, jestem spocony i chciałbym chociaż twarz umyć, a tu nie ma możliwości. A jak chcę sikać to co? Mogę sobie pampersa założyć, więc tu przepisowo powinny być pampersy rozdawane, żebym walił w gacie no i szczęśliwy będę. Ja nie widzę innej opcji, jeśli jeszcze jakaś taka impreza w Polsce będzie to obowiązkowo pampersa powinni wręczać, żeby nie musiał narzekać i opieruchę żeby ryja wytrzeć. Nie zostaję na wyścig koleżeński, ponieważ wyścig koleżeński będzie mnie kosztował komplet opon to jest 1800 zł, paliwo, za które nikt mi nie zwróci i w jakim celu? Po to żeby sobie gnata złamać? W takich warunkach ja naprawdę... Mnie wychowała ulica, więc ja się z latarniami ścigałem, całe życie moje to były wyścigi pomiędzy latarniami i krawężnikami, ale w takich warunkach to ja jeszcze tego nie robiłem i robić wcale nie zamierzam. Tak, że dziękuję ślicznie." Był też jeden pozytyw, coś bezsprzecznie zorganizowane perfekcyjnie, w jeden dzień. To wspierane przez firmę ZIMBO, sponsora Suzuki GRANDys Duo i naszą redakcję zaproszenie dzieci z dwóch warszawskich domów dziecka. Maluchy mogły poznać zawodników, motocykle spędzić miło czas na pikniku z grillem pełnym przysmaków ZIMBO, poznać oprócz Suzuki GRANDys Duo małe motocykle z pucharów Hondy czy pojeździć na skuterach RUT-MAR Company. Te uroczo uśmiechnięte buzie zastąpiły przynajmniej przez pół dnia głupie awantury. Piątek: Paddock powoli pustoszeje, większość traktuje to już jako piknik i czeka na upragniony komunikat, że nie będzie punktów i można jechać do domu. Po torze kręcą się głównie klasy amatorskie, które na wieczór zaplanowane mają wyścigi. Grafik imprezy zmienia się często, każda informacja jest na wagę złota. Powstaje pomysł, żeby dla amatorów zrobić jeszcze dodatkowy wyścig w niedzielę, ponieważ po wycofaniu się pucharów markowych zrobiło się sporo miejsca w grafiku. Złośliwi mówili, że Titanic tonie, ale orkiestra gra dalej. Kolejne treningi, kolejne czerwone flagi, kontuzje na niebezpiecznych krawężnikach. Po treningu wolnym dla klas mistrzowskich kolejny zespół, który wcześniej chciał jechać w wyścigu ze względu na telewizję pakuje namiot. Ruszają wyścigi klas Pucharu Polski, ale bieg Rookie 1000 zostaje przerwany po koszmarnie wyglądającym wypadku i dokończony ma być w sobotę. Mimo, że na jego starcie było wielu zawodników w sobotnim wznowieniu startować chce tylko sześciu, jeden Polak, ponieważ dla przybyszów z Litwy taki obiekt nie sprawia problemów. |
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||
Sobota: To był już ostatni dzień imprezy i nawet niebo płakało nad uczestnikami. Po wyścigu Rookie odbyły się jeszcze treningi i wyścig połączonych klas mistrzowskich. Wystartowało w nim pięciu zawodników, a na starcie zabrakło zespołu Yamaha POLand Position, który nie chciał ryzykować w takich warunkach. Zabrakło też Pawła Szkopka, który wcześniej namawiał wszystkich na start w zawodach. Mimo złej pogody stawiło się około stu kibiców, ale ogromne trybuny i tak świeciły pustkami. Po wyścigu wydano wspomniany już Komunikat nr 2. Jego przekaz jest dwuznaczny, ponieważ nikt nie upadł w ostatnim wyścigu. Wyniki z piątkowych i sobotnich wyścigów znajdziecie TUTAJ Co dalej? No właśnie, co dalej? Kto był na miejscu pewnie wyrobił sobie własne zdanie. Dlatego opinie zawodników ukazały się tradycyjnie w „powiedzieli po", ponieważ nie chcemy być oskarżeni o tendencyjne pokazanie tego co się działo. Teraz zawodnicy muszą myśleć już o wyścigu w Brnie, ale z pewnością nadal czekają na wyjaśnienia, zwrot wpisowego. Pojawiają się sygnały, że kibice mają problemy z odzyskaniem pieniędzy za bilety, które były sprzedawane jeszcze kilka minut po zamknięciu imprezy. Bardzo chcemy opublikować stanowisko organizatorów, bo teraz, gdy wszyscy trochę ochłonęli może to zmienić ton dyskusji. Jednak liczymy, że będzie ono rzeczowe i poparte odpowiednimi dokumentami. Niestety ktoś się podpisywał pod tym, co się działo, przekazywano nieprawdziwe informacje, które media później publikowały i przekonywały zawodników czy kibiców. Także my czujemy się tutaj odpowiedzialni, ponieważ wiara w tę imprezę i ludzi, którzy ją robili przysłoniła niepokojące sygnały. Trzeba powiedzieć otwarcie, że wszyscy staliśmy się zakładnikami Modlina. Promując te zawody od samego początku przymykaliśmy oczy, żeby nie być oskarżanymi o psucie czegoś, „co będzie świetne". Jest to dla wszystkich lekcja na przyszłość. Pozostaje jednak żal, że w czwartek, gdy była szansa wszystko jeszcze uratować zamiast rozmawiać organizatorzy okopali się na swoich pozycjach, później to już była lawina emocji i zniechęcenia. Wszyscy stracili na tym wydarzeniu, finansowo, koleżeńsko, wizerunkowo i niestety zdrowotnie. Niemożna jednak zapomnieć, kto był odpowiedzialny za organizację, kto podpisywał się pod kolejnymi decyzjami. |
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeja nie lubie tych szkopkow! juz kiedys zajezdzali innym droge podczas wyscigu a teraz ta farsa z zawodami! chyba im sie cos w glowach pochrzanilo, pojezdzili troche po poznaniu i zgrywaja ...
OdpowiedzModlin extreme ,jest bardzo zajefajny tor wystarczy tylko doszlifować ten brylant i będzie bezpieczniej,na sezon 2011 minimum 2 rundy,trzeba promować WMMP w całej Polsce a nie tylko w Poznaniu , ...
OdpowiedzMODLIN POLAND EXTRIM SZACUN ZA TAKI NIEZAPOMNIANY TOR.
OdpowiedzMODLIN POLAND EXTRIM SZACUN ZA TAKI NIEZAPOMNIANY TOR.
Odpowiedzma rację ale przez kolejne 10 lat nikt się tego nie podejmie żeby nie skończyć z długami jak P. Szkopek - i to jest naprawdę smutne:(
OdpowiedzNie wiem co wciągasz ,ale na przyszłość bierz pół działki ....
Odpowiedzpowiem krótko. Ciesze się, że nie wygrałem wejściówki na Modlin, bo pojechałbym 500km z dzidą i powiesił organizatora za jaja.
Odpowiedzcoś ciekawego: http://www.eurosport.pl/wis-a-wis_blog74/wyszla-lipa.-a-mialo-byc-pieknie._post740276/blogpostfull.shtml
Odpowiedz"Ponieważ dopełniliśmy wszelkich formalności wymaganych do przeprowadzenia zawodów będziemy domagali się przeprosin od osób które wpłynęły na ich odwołanie oraz które zainicjowały negatywne ...
Odpowiedzbo było ponad 200 zawodników mniej niż w pozen! to i mniej pracy w szpitalu. a na pozew jak wszędzie mówię czekam. to pozwoli mi na prawdziwe pisanie o Modlinie. Nie będę pieniaczem, będę się tylko bronił. Utonie wielu ludzi, WMMP przetrwają! Niech dyscyplina się trzyma, to ONI muszą odpaść. Mówiąc ONI nie mówie tylko o Pawle, bo to zawodnik. Mówię o "pieczątkach" i rękach, które je naciskały. Regulamin imprezy miał wesołe CV, kto ma rozliczać tych ludzi w centrali? Oni są na górze!
OdpowiedzBardzo ważne uzupełnienie i przeprosiny. To ja załatwiłem Pawłowi start w WSBK, to ja pokazałem drogę układów Grzesiowi w tym świecie. To mi zawdzięczają swoją niby pozycję, a co za tym idzie butę....
Odpowiedzno demiurg normalnie;)
Odpowiedz