Mandat za niewskazanie sprawcy wykroczenia czy motocykl? Propozycje za 8 tysięcy złotych
Od przyszłego roku kara za niewskazanie sprawcy wykroczenia uwiecznionego przez fotoradar i tym podobne urządzenia będzie wynosiła 8 tys. zł. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie motocykle można kupić za taką kwotę, bo z pewnością lepiej spożytkować ją na spełnienie marzeń o jednośladzie.
Niedawno podobny poradnik pojawił się dla tych, którzy szukają samochodu i popełnił go pan Zbigniew Łomnik (tak, wiem, Tymon Grabowski). Wspominam o tym, żeby nie nasłał na mnie Cytryna i Gumiaka wraz z młodym Śledzioną. Skoro już wstęp mamy za sobą, to na początku małe wyjaśnienie. Rząd wymyślił, że wraz z nowym taryfikatorem pójdzie w górę również kara za niewskazanie sprawcy wykroczenia. Co ciekawe, właściciel pojazdu może zostać ukarany nawet, jeśli wskaże osobę, która popełniła wykroczenie, a ta się nie przyzna. Jednymi słowy - uważajcie, komu pożyczacie swój samochód lub motocykl. Jeżeli wolicie wydać 8 tysięcy złotych w przyjemniejszy sposób, to spieszę z pomocą i przedstawiam kilka propozycji, które wzbudziły moje zainteresowanie. Zabraknie tu jednak maszyn sportowych, ponieważ motocykle dostępne w tym przedziale cenowym już na zdjęciach krzyczą, że są niebezpieczne i nie wynika to z dużej mocy połączonej z brakiem elektroniki.
A może poszli do lasu?
W serwisach ogłoszeniowych trafiliśmy na ciekawe propozycje dla tych, którzy chcą sprytnie ominąć fotoradary wykorzystując szutrowe i leśne drogi. Oczywiście, w niektórych przypadkach przejażdżka grozi ryzykiem zatrzymania przez leśników, ale tutaj mandat wynosi od 20 do 500 złotych, więc to nadal lepiej niż 800 za przekroczenie prędkości o 30 km/h. Oczywiście pamiętajcie, że nie wolno wjeżdżać do lasu, jeżeli obowiązuje w nim zakaz. Zaczniemy od tego BMW F650. Prezentowany egzemplarz jest z roku 1995, kiedy to model ten przeszedł lifting, a w standardzie pojawiła się nóżka centralna. Na pokładzie mamy również gadżety w postaci dolnej osłony silnika oraz kufra.
W tej cenie dostaniecie również inną legendę bezdroży - czyli Hondę Transalp 600V. Egzemplarz przywieziony z Włoch przez pana Wiesława pochodzi z roku 1995. Kupił go z sentymentu, ale jednak sprzedaje, bo ma jeszcze jeden. Jeżeli przymkniecie oko na dwie różne opony, to możecie skusić się na posmakowanie legendy spod znaku wielkiego skrzydła. Warto się pospieszyć, ponieważ właściciel deklaruje, że na wiosnę będzie tysiaka drożej.
Z racji tego, że pochodzę z Poznania, to wiem, że do Gniezna jeździ się po różne rzeczy, ale na pewno nie po używane pojazdy, a przynajmniej taka panuje obiegowa opinia. Nie da się jednak przejść obojętnie obok tego Kawasaki KLE 500 z 2002 roku, z przebiegiem 55 tys. km i to pomimo że zostało ściągnięte z Włoch. Na pokładzie są dodatkowo handbary oraz płyta pod silnik. Opis jest dość zachowawczy, bez zbędnych przechwałek, a to już sprawia, że można wybrać się do pierwszej stolicy Polski.
Coś dla początkujących
Jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z motocyklami, to za 8 tys. znajdziecie kilka ogłoszeń z klasyką gatunku dla początkujących. Pierwszy typ jest trochę ryzykowny, a mowa o Yamasze XJ6, która królowała w ośrodkach szkolenia kierowców, zanim zakończono jej produkcję i do gry weszła MT-07. Motocykl oferowany przez Kubę z Poznania ma przebieg 44 tys. km przy roczniku 2010, więc brzmi to bardziej niż wiarygodnie.
Możecie także wybrać się do Ścinawy po Kawasaki ER6N z 2006 roku, które ma na blacie 61 tys. km. Sprzedający podaje, że maszyna została sprowadzona z Niemiec i jest w stanie bardzo dobrym. Warto wspomnieć, że na bazie Kawasaki ER6N powstał chiński CFMoto 650 NK, który w Polsce figurował przez jakiś czas jako Junak NK650.
Trzeci typ to Honda CB500 z 1996 roku, po którą będziecie musieli się wybrać do Tarnowskich Gór. Maszyna została sprowadzona z Niemiec i sprzedający deklaruje jego doskonałą kondycję, a patrząc po zdjęciach motocykl wygląda na wart zachodu. Dodatkowym plusem jest centralny kufer. Tylko nie jedźcie za szybko, bo wydacie wszystko na mandaty.
Turystyczne rodzynki
Początkowo miały tu być po prostu motocykle turystyczne, ale trafiłem na dwie propozycje, które naprawdę wyróżniają się spośród innych. Pierwsza z nich to BMW R1100 RT z 1996 roku. Maszyna została sprowadzona z Niemiec, gdzie podobno przez 20 lat miała jednego właściciela. Na pokładzie mamy trzy kufry oraz nawigację. Przebieg 165 tysięcy kilometrów brzmi bardziej niż uczciwie.
A może wolicie podróże w dobrym stylu? Bardzo proszę, oto Yamaha XJ900 z 1988 roku, więc przy okazji jest to już youngtimer. Motocykl podobno miał jednego właściciela od 1989 roku, a jego przebieg to zaledwie 37 tys. km. Kufer centralny Hepco&Becker wygląda jakby był stworzony specjalnie dla tego motocykla. W komplecie jest jeszcze jeden kufer boczny. Jeżeli komuś uda się obejrzeć ten sprzęt i go kupić, to proszę koniecznie dać znać w komentarzach, czy faktycznie jest to kapsuła czasu. Szukając stylowego turystyka za 8 tys. zł i wybierając na podstawie zdjęć, już umieszczałbym na "fejsie" post z zapytaniem, czy ktoś ze znajomych ma busa i wolny dzień, żeby ze mną pojechać.
Chcę, ale się boję
Jeżeli jeszcze nie macie prawa jazdy na motocykl, ale posiadacie prawo jazdy kat. B co najmniej od trzech lat, to oczywiście czeka na was klasa 125 cm3. Na pierwszy rzut idzie pan Robert oraz jego Honda CBF125 z 2015 roku, która ma przejechane 3034 km. Sprzęt pochodzi z polskiego salonu, co podnosi jego atrakcyjność. Patrząc na zdjęcia można spokojnie uwierzyć w niski przebieg i wyruszyć do Warszawy.
Udało nam się również znaleźć powód, dla którego warto odwiedzić Radom. Niestety samolotem będziecie tam mogli polecieć dopiero w 2022 roku, więc pozostaje pociąg albo samochód. Wspomnianym powodem jest Yamaha X-Max z 2011 roku, która ma przebieg 17 tys. km. Sprzedający nie podaje niestety kraju pochodzenia. Niewątpliwym plusem jest obecność na pokładzie układu ABS.
Jeżeli macie w sobie duszę podróżnika, to nie możecie przejść obojętnie obok tej Hondy Varadero 125 z 2004 roku, którą oferuje pan Maciej z Zawiercia. Na zdjęciach motocykl wygląda świetnie, a do tego jest sprzedawany z kufrem. Obecny właściciel posiada go od 2019 roku i sprzedaje, ponieważ złapał motocyklowego bakcyla i zdał egzamin na prawo jazdy kategorii A.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze