Inspekcja Transportu Drogowego używa niezgodnych z prawem fotoradarów i próbuje na podstawie ich wskazań wymuszać od kierowców mandaty. To nie pierwszy taki przypadek związany z ITD.

Łódzki sąd uniewinnił kierowcę od zarzutu przekroczenia dozwolonej prędkości. Powód? Fotoradar używany przez tamtejszą Inspekcję Transportu Drogowego czeski fotoradar AD 9 nie posiadał ważnej polskiej homologacji.

Mimo oczywistych dowodów na bezprawne działanie ITD, inspektorzy zdecydowali się odwołać od wyroku. Sąd wyższej instancji podtrzymał jednak wyrok uniewinniający. W uzasadnieniu wskazano, że każda zmiana oprogramowania urządzenia pomiarowego wiąże się z koniecznością ponownej legalizacji w Głównym Urzędzie Miar.

Czeski producent fotoradaru nie był jednak zainteresowany taką procedurą, zatem po ostatniej aktualizacji oprogramowania urządzenie straciło ważność. Sąd zwrócił ITD uwagę, że czeski certyfikat urządzenia jest w Polsce nieważny, a co za tym idzie, urządzenie z takim dokumentem nie może być używane przez ITD do wystawiania mandatów.

To nie pierwszy przypadek bezprawnego działania służby powołanej do ochrony prawa w Polsce. Warto przypomnieć, że obsługiwany przez ITD Odcinkowy Pomiar Prędkości wciąż budzi wątpliwości natury prawnej - w Polsce nie ma bowiem czegoś takiego jak "przekroczenie średniej prędkości". Aby udowodnić winę, organ musi wskazać dokładne miejsce i godzinę popełnienia wykroczenia.

Do dziś nie został również ustalony status ITD w zakresie gromadzenia i przetwarzania danych kierowców. Część uprawnień ITD regulowało rozporządzenie, które Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą i uchylił. Do dziś nie uchwalono nowego.