Kuba Stankiewicz, nasz rodzynek w prestiżowej serii FIM MiniGP Alpe Adria, która odbywa się przy Mistrzostwach Świata MotoGP, właśnie zaliczył pierwsze podium.

Po odwołaniu w ostatniej chwili pierwszej rundy, na którą Kuba pojechał ze swoim tatą Sebastianem, emocje i stres przed tym startem zdawały się być jeszcze większe. Seria treningowa a później kwalifikacje pokazały, że rywale są naprawdę mocni. Pomimo iż wszyscy startują na takich samych motocyklach (Ohvale 160), to stopień przygotowania może się znacznie różnić.

Kuba pojechał w dwuosobowym teamie, gdzie on jest zawodnikiem, a tata trenerem, mechanikiem, menagerem, psychologiem i właściwie można by wymieniać dalej wszystkie etaty jakie ma prawdziwy zespół wyścigowy. Czołówka rankingu tych zawodów dysponowała już całymi ekipami ludzi, którzy mieli wyznaczone obowiązki. Nasi reprezentanci jednak nie załamywali rąk i ostro wzięli się do pracy.

Kuba poprawił swój życiowy czas na tym obiekcie aż o 2 sekundy, ale poziom był tak wyrównany, że czołówka zawodników mieściła się w 1 sekundzie. Dokładnie jak w klasie królewskiej. Zresztą kto wie, czy właśnie nie mamy okazji patrzeć na przyszłych mistrzów klasy MotoGP.

Co działo się dalej, chyba najlepiej opisze Sebastian, który oprócz pełnienia wszystkich funkcji w teamie, był przede wszystkim ojcem, a to oznacza większe emocje niż u samego zawodnika.

- Dzień wyścigowy zaczął się od treningu wolnego, po którym już wiedzieliśmy, że tym razem będzie jeszcze trudniej. W kwalifikacjach poszło nam nie najlepiej. Kuba wykręcił czas, który pozwolił mu na start z szóstej pozycji. Różnice w czasach czołowych zawodników były nieduże, mieściły się w jednej sekundzie. Kuba musiał przypomnieć sobie ściganie w Starym Kisielinie (w zawodach Pit Bike SM), gdzie również startował z szóstej pozycji i dzięki fajnemu startowi udało mu się wskoczyć na czoło. Tym razem jednak start nie był mega atomowy, ale Kuba zachował spokój i powolutku zaczął wykorzystywać błędy i wyprzedzać rywali. W drugiej połowie wyścigu był już na trzeciej pozycji, jednak na plecach, przez dłuższy czas, miał już atakującego rywala, dlatego nie mógł się do końca skupić na ataku, a bardziej na obronie pozycji. Kolega jadący przed Kubą popełnił błąd i wyrzuciło go z toru, więc Kuba wskoczył na drugą pozycję. Niestety tuż za nim dochodzi do niebezpiecznej kolizji i wyścig zostaje przerwany. Kończymy z drugą lokatą - powiedzial Sebastian Stankiewicz.

- Drugi wyścig przez dłuższy czas Kuba jedzie na piątej pozycji broniąc jej, niestety na ostatnim okrążeniu zawodnik jadący za nim, atakując, uderza Kubę w tylną oponę tym samym wysadzając go z toru. Kuba wraca do walki, ale spada na szóstą pozycję. W między czasie dwójka zawodników jadąca na czele wyścigu ostro rywalizuje, jeden z nich zalicza wywrotkę. Jadący przed Kubą zawodnik wyprzedza tego, który się przewrócił ale po chwili wrócił do rywalizacji, niestety Kubie się już nie udaje zabrakło centymetrów. Chyba troszkę jak w życiu raz na wozie raz pod wozem. W pierwszym wyścigu Kuba złapał trochę szczęścia, żeby w drugim trochę go stracić. Kończy na szóstej pozycji - kontynuował.

- Na pewno te zawody pokazały, że warto jest walczyć do końca. Sumarycznie mamy podium, trzecią pozycję, także gramy dalej! Zmęczeni, ale z bananem odhaczamy naszą pierwszą rundę FIM MiniGP Alpe Adria Series na Motokáry Dlhá - podsumował Sebastian.

Kubę wspierają: Otopit Zawody Pit Bike Treningi PitBike, PitBike MRF, PitBike.pl, YCF Polska, PitBike24.pl, Ścigacz.pl, Race Slide Win, Automobilklub Radomski, Polski Związek Motorowy.

Więcej informacji o Kubie znajdziecie na jego Facebooku.