KTM Freeride E-SM - elektryczne supermoto bez prawa jazdy
Elektryczne pojazdy kojarzą nam się z nudą, przypinaniem się do drzew, lnianymi spodniami i wymownym pytaniem w restauracji o “menu dla wegan”. Ale elektryczne supermoto od KTM-a to zaprzeczenie prawie każdego stereotypu na temat elektrycznych motocykli.
Dla KTM-a elektryczne motocykle z serii Freeride E to platforma testowa, na bazie której w przyszłości mają powstawać kolejne pojazdy. Już teraz wiadomo (ze sprzedażowych tabelek), że eksperyment z elektrykami się udał, a dedykowany dział E Mobility pracuje nad pójściem o krok dalej. KTM, w swoim stylu, dedykuje motocykle zapaleńcom sportów, osobom młodym (nie chodzi tu o wiek) i aktywnym. Jak jednak testowany przez nas wcześniej model E-SX był drogą zabawką, tak homologowane, elektryczne supermoto ma sporo walorów praktycznych i daje jeszcze więcej radości z jazdy. Pytanie tylko, czy argumenty “za” są w stanie zniwelować wady wynikające z wysokiej ceny i ograniczonego zasięgu?
Prawie jak offroadówki
Elektryczne supermoto KTM-a tylko w detalach różni się od modeli offroadowych. W E-SM zamontowano oczywiście 17-calowe koła marki Giant obute w przyczepne gumy Pirelli Diablo Rosso. Co bardzo ciekawe, KTM nie wprowadził żadnych zmian w układzie hamulcowym i zawieszeniu. Z przodu znajdziemy promieniowo montowany, czterotłoczkowy zacisk marki Formula pracujący z 260 mm tarczą. Z tyłu zacisk dwutłoczkowy i tarczę 230 mm. Tylni układ sterowany jest z klamki na kierownicy, która znajduje się pod lewą dłonią w miejscu sprzęgła. Żeby przyzwyczaić się do takiego rozwiązania potrzeba całych 10. sekund.
W pełni regulowany widelec USD marki WP pochodzi w prostej linii z modeli terenowych E-SX i E-XC, bez zmian w ustawieniach. Wstępnie podchodziłem nieufnie do takie podejścia, względnie miękki amortyzator offroadowy raczej średnio nadaje się do użytku szosowego. W przypadku tych motocykli nie ma to większego znaczenia. A efektem ubocznym jest fakt, że kupując zestaw offroadowych kół i większy błotnik w szybki i bezproblemowy sposób możemy przekształcić nasze supermoto w model E-XC.
Supermoto to także ten sam elektryczny silnik. KTM zbudował go od podstaw, tak samo jak 2,6 kWh pakiet baterii (notabene, składany przez Polską firmę pod Warszawą). Silnik generuje 11 kW, z możliwością czasowe osiągnięcia 16 kW. Dzięki temu pojazdem można poruszać się posiadając prawo jazdy kat. A1, a w Polsce także korzystając z samochodowego prawka B. Legislator nie wziął pod uwagę, że elektryczny KTM osiąga aż 42 Nm, dokładnie od najmniejszych obrotów silnika. To więcej niż Suzuki GS500, przy wadze 111 kg! W tym miejscu warto także dodać, że jak i w przypadku modeli terenowych, silnik wraz z pakietem baterii jest w 100% wodoodporny, posiada certyfikat ISO pozwalający na metrowe zanurzenie.
Prawie jak superbike
Płynnie przechodzimy do osiągów: KTM Freeride E-SM jest nieprzyzwoicie szybki! Przyspieszenie od 0 km/h do 60 km/h jest nieporównywalne do motocykli spalinowych. Jak przystało na silnik elektryczny, nie występuje tu żadne opóźnienie, żaden “dołek” w przebiegu krzywej momentu. Powyżej 60 km/h stały ciąg oczywiście ograniczają opory powietrza, tarcie i przełożenie. Ale przy miejskich prędkościach można spokojnie zawstydzić wielu właścicieli litrowych potworów, stojących na światłach w jednoczęściowych kombinezonach z poprzycieranymi szlifierką kątową sliderami. Manetkę należy traktować niczym potencjometr, którym ustalamy prędkość i czas w jakim chcemy ją osiągnąć. Przy mojej, niskiej wadze, prędkość maksymalna oscylowała w granicach 100 km/h.
Tak jak i offroadowi bracia, SM posiada możliwość wyboru trzech trybów pracy. Trzeba je rozpatrywać w formie ciekawostki, ponieważ i tak większość będzie korzystać z trzeciego, najdynamiczniejszego programu. Pierwszy sprowadza E-SM do osiągów chińskiego motoroweru, drugi określany mianem standardowego, pozbawiony jest jakiegokolwiek pazura.
Prawie jak Gwiezdne Wojny
Górska ścieżka jest wąska, o świetnej, płynnie wijącej się kombinacji zakrętów. Jedziemy w niedużej, kilkuosobowej grupie, a o osiąganych przez nas prędkościach świadczy tylko szum powietrza. Elektryczny silnik nie jest bezgłośny - wydaje ciekawy, nieco futurystyczny świst. Obok niego słychać wiele dźwięków na co dzień zagłuszanych przez spalinowe jednostki napędowe. Lekki piszczenie hamulców, szum opon, czasem nawet pracę zawieszenia. To seria nowych doświadczeń, niekoniecznie gorszych.
Niska bezwładność elektrycznej jednostki napędowej, pozbawionej wirujących elementów skrzyni biegów i wału korbowego sprawia, że KTM jest ultra-poręczny. Przekładanie E-SM z zakrętu w zakręt jest bajecznie proste i wymaga minimum umiejętności. Dodatkowo silnik nie generuje żadnych wibracji, co - jak już wyżej wspomniałem - daje nam możliwość by skupić się na zupełnie innych doznaniach. A te są niesamowite na swój zupełnie unikatowy sposób. Wyobraź sobie swoją ulubioną drogę. Teraz wyobraź sobie, że jadąc po niej jedyne na czym musisz się skoncentrować to wybór punktów hamowania, znalezienie optymalnej linii i odkręcanie manetki w punkt. Przyjemność z jazdy w takich warunkach jest niesamowita, nawet jeśli puryści kręcą nosem.
Jedynym minusem był ewidentnie zbyt słaby przedni hamulec. Brak możliwości hamowania silnikiem sprawiał, że należało ratować się tyłem. I nawet jeśli łatwo przyzwyczaić się do tylnego hamulca w klamce, tak precyzyjne operowanie nim przy większych prędkościach bywa problematyczne i prowadziło do blokowania tylnego koła.
Prawie ma to sens
KTM Freeride E-SM to pigułka przyjemności z jazdy. Ciężko mi wyobrazić sobie mały motocykl, którym mógłbym lepiej bawić się w mieście, na krętej drodze, albo kartingowym torze. Niestety, jak to w życiu bywa - coś kosztem czegoś. Przy agresywnej jeździe zasięg KTM-a to zaledwie 40 km. Można go wydłużyć delikatną jazdą o kolejne kilkanaście kilometrów, ale nawet zakładając, że jest to 60 km, to nadal o połowę za mało. Patrząc na modele offroadowe, cena będzie pewnikiem sięgać blisko 50,000 zł. Na moje oko o jakieś 30,000 zł za dużo.
Dlatego, KTM-ie! Dwukrotnie większy zasięg i połowa tej ceny. Dokładnie tego potrzeba, żeby elektryczne motocykle z serii Freeride E odniosły duży, komercyjny sukces. Model E-SM to paleta zupełnie nowych doznań i możliwości. Motocykl lekki, przyswajalny dla początkujących, posiadający bardziej niż zadowalające osiągi i praktycznie bezobsługowy (w kwestii napędu jedyną czynnością serwisową jest wymiana oleju w bezstopniowej skrzyni biegów). Jeśli Freeride E-SM oferowałby 150 km zasięgu przy cenie nie przekraczającej 20,000, maksymalnie 25,000 zł, będę pierwszym, który kupi taki sprzęt. Zanim jednak ten czas nadejdzie, ja pozostaję przy moich niszczących środowisko, hałasujących silnikach spalinowych!
Dane techniczne
Silnik | Bezszczotkowy, elektryczny |
Moc nominalna | 11 kW (15 hp) @ 5500 obr/min |
Moc maksymalna | 16 kW (22 hp) @ 4500 obr/min |
Momen obrotowy | 42 Nm od 0 obr/min |
Max. motor speed | 6,600 rpm |
Przekładnia | 1 bieg |
Przełożenie wstępne | 1 : 2.4 |
Przełożenie końcowe | 12:40 |
Układ chłodzenia | Chłodzenie cieczą |
Bateria | Lithium-ion marki KTM |
Pojemność baterii | 2600 Wh |
Czas ładowania do 100% | 80 min |
Czas ładowania do 80% | 50 min |
Ładowarka | 230 V/50 Hz |
Prąd ładowania | Szybkie ładowania 13 A, normalne ładowanie 10 A |
Podwozie | |
Rama | Stalowa-aluminiowa rama kompozytowa |
Rama pomocnicza | Plastikowa o wysokiej wytrzymałości |
Zawieszenie przód | WP USD Ø 43 mm |
Zawieszenie tył | WP PDS |
Skok zawieszenia przód | 250 mm |
Skok zawieszenia tył | 260 mm |
Hamulec przód / tył | Tarcze hamulcowe Formula Ø 260/230 mm |
Łańcuch | 5/8 x 1/4" |
Kąt główki ramy | 67° |
Rozstaw kół | 1,418±10 mm |
Prześwit | 320 mm |
Wysokość siedzenia | 880 mm |
Waga (gotowy do jazdy) | 111 kg |
|
Komentarze 7
Poka¿ wszystkie komentarze"Niska bezw³adno¶æ ... " brawo :P
OdpowiedzKTM Freeride E-SM - elektryczne supermoto bez prawa jazdy.. Dziêki temu pojazdem mo¿na poruszaæ siê posiadaj±c prawo jazdy... Genius
OdpowiedzWszystko fajnie, ale w KTMie w Warszawie powiedzieli mi, ¿e bateria starcza na 15 minut szaleñstwa lub 25 min. normalnej jazdy... Dodatkowa bateria kosztuje ok. 14k z³.
OdpowiedzDlaczego brak hamowania silnikiem? Jak ju¿ bawimy siê w elektrykê, to a¿ prosi siê o jednostkê pracuj±c± w trybie hamowania jako pr±dnica. S± takie konstrukcje, wiêc ¿aden to problem, skoro i tak ...
Odpowiedzw³a¶nie chcia³em napisaæ to samo ;-)
OdpowiedzDok³adnie, to w g³ównej mierze sterowanie elektryczna przekladnia.
OdpowiedzJazda nienudna, praca cicha, s³ychaæ d¼wiêki mechanizmów poza silnikiem - brawo, w³a¶nie odkryli¶cie walory roweru enduro ;) A tak na powa¿nie - wspaniale, ¿e lepsze osi±gi zaczynaj± byæ dostêpne ...
OdpowiedzJak kto¶ potrzebuje poje¼dziæ dooko³a domu i do tego nie chce byæ s³yszany z daleka to idealny wybór. Tylko ta cena...
Odpowiedz