KTM 250 SX-F 2017
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 Następna str. »
W subiektywnych odczuciach Kawasaki było najsłabszym pod względem mocy maksymalnej motocyklem naszych testów. Po drugiej stronie mamy blisko 46-konnego (według danych producenta) KTM-a 250 SX-F. Austriacka marka niezmiennie jest jedną z lepiej reprezentowanych na torach w Polsce, stąd wymagania względem KTM-a mieliśmy spore. Crossową gamę MY17 testowaliśmy przy okazji światowej premiery we Włoszech. Na 2017 rok KTM przygotował kilka drobnych zmian.
Przede wszystkim nowością jest przełącznik map zapłonu, kontrola trakcji oraz Launch Control. W łatwy sposób możemy przełączyć się ze standardowego ustawienia (1) na mapę agresywną (2). Czy kontrola trakcji w 250-ce działa? I tak i nie. Z jednej strony testowaliśmy ją w endurówkach i działanie systemu na śliskim podłożu jest wyczuwalne. Jednak na przyczepnym torze, zwłaszcza w 250-ce, ciężko powiedzieć czy kontrola trakcji działa czy nie. W standardzie znajdziemy elektryczny rozrusznik i licznik motogodzin.
Więcej zmian znajdziemy w zawieszeniu. Z przodu pracuje mocno dyskutowany w motocrossowym środowisku airfork WP AER. Na 2017 rok zmniejszono średnicę zewnętrznych rur przedniego widelca dla zwiększenia giętkości oraz zastosowano inną półkę. Efektem (w połączeniu ze zmianami w ustawieniu) ma być bardziej przewidywalna praca i dokładniejsze „czucie” przodu.
Teoria teorią, praktyka praktyką. KTM 250 SX-F to nadal top jeśli chodzi o klasę crossowych ćwiartek. Pod względem mocy jednostki napędowej niedościgniony, zwłaszcza w dolnym i średnim zakresie obrotów. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jeszcze niedawno tak mocno ciągnęły maszyny fabryczne. Najpiękniejsze w SX-Fie jest to, że tchu nie brakuje mu nawet w górnym zakresie. Pytanie: ile osób jest w stanie wykorzystać taką moc?
Poprawę w zawieszeniu - które w mojej opinii w przeszłości było nieco „kołkowate” - czuć, choć różnica nie jest dramatyczna. Na plus należy przyjąć wzrost progresji przy niskich prędkościach, której brakowało w poprzednim WP AER. Miałem wrażenie, że tak jak w latach ubiegłych, KTM nieco bardziej „siedzi” na tyle, w amerykańskim stylu. Pozytywnie wpływa to na stabilność. W kwestii ergonomii to korporacyjny standard Austriaków, czyli kolejny duży plus.
Cena detaliczna na poziomie 38,250 zł (strona producenta) stawia KTM-a w górnej części skali.
Przejdź do:
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 Następna str. »
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze