Jakie będą zespoły MotoGP w sezonie 2023? Po ostatnich roszadach sporo wiemy
Po ostatnich ruchach Aprilii wiemy coraz więcej na temat przyszłorocznych składów ekip królewskiej klasy, ale nadal pozostaje jeszcze kilka kluczowych pytań bez odpowiedzi. Mick analizuje sytuację w stawce MotoGP.
Jeszcze do niedawna kontraktami na kolejny sezon dysponowało tylko czterech zawodników; Marc Marquez, Brad Binder, Pecco Bagnaia i Franco Morbidelli. Po tym, jak swoje karty odkryła w czwartek Aprilia, wiemy już nieco więcej, ale po wycofaniu się Suzuki pojawiły się kolejne pytania. Spójrzmy więc na stawkę producent po producencie.
Zespół KTM w sezonie 2023, czyli austriacka ruletka
Największe zmiany mogą zajść w strukturach austriackiej marki KTM. Portugalczyk Miguel Oliveira został już poinformowany, że raczej straci miejsce w fabrycznym zespole i może liczyć jedynie na posadę w ekipie Tech 3.
Kto więc wskoczy na jego motocykl? Kandydatów jest trzech. Dwóch najpoważniejszych, jest w takiej samej sytuacji, jak Oliviera. Ducati powiedziało już Jackowi Millerowi, że nie może zapewnić mu przedłużenia umowy na stary w fabrycznym składzie. W grę wchodzi ew. zamiana miejscami z Eneą Bastianinim lub Jorge Martinem, ale taka opcja chyba nie jest dla Australijczyka specjalnie atrakcyjna. Miller rozmawia więc z KTM-em, o czym już pisaliśmy, ale interesuje go raczej fabryczny zespół.
W podobnej sytuacji znalazł się Pol Espargaro. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jego miejsce w Repsol Hondzie zajmie mistrz świata z 2020 roku, Joan Mir, który został na lodzie po zapowiedzianym już wycofaniu się Suzuki.
Powrót w szeregi KTM-a to dla Espargaro bardzo dobry - i teraz chyba jedyny - kierunek. W końcu to właśnie on pomógł Austriakom zrobić ogromne postępy zanim zdecydował się na odejście do Repsol Hondy. Słabe wyniki Pola w ostatnich dwóch sezonach mogą jednak oznaczać, że faworytem do tego miejsca jest Miller.
Trzeci kandydat to Alex Rins, który nie ukrywa, że rozmawia ze wszystkimi i szczerze mówiąc w tej chwili trudno powiedzieć, gdzie ostatecznie wyląduje. Niestety, na torze widać ostatnio, że Alex jest pod presją. Jeśli nie przestanie popełniać takich błędów, jak w Le Mans, jego akcje mogą mocno spaść. Byłoby szkoda, bo początek sezonu w jego wykonaniu był bardzo imponujący.
Jeśli u boku Bindera faktycznie wyląduje jeden z tej trójki, a do Tech 3 wróci Oliveira, będzie to oznaczało, że posadę straci jeden z obecnych podopiecznych Herve Poncharala. Obaj są w trudnej sytuacji. Australijczyk Remy Gardner może mieć duży problem u utrzymaniem dobrych relacji z Austriakami - bo to z nimi, a nie z Tech 3, ma kontrakt - po tym jak jego manager ostro krytykował ostatnio podejście KTM-a do swoich zawodników.
Raul Fernandez od samego początku roku sprawia z kolei wrażenie zawodnika, który w ogóle nie chce być podopiecznym Tech 3, ale do startów w ekipie KTM-a został zmuszony niemal siłą, nie mogąc wyplątać się z kontraktu podpisanego jeszcze w czasach startów w Moto2. Rok temu młody Hiszpan był o krok od dołączenia do Yamahy, ale…
Tylko dwie M1-ki w zespole Yamaha 2023?
Marka z Iwaty znalazła się w bardzo nietypowej sytuacji. Podczas Grand Prix Włoch Aprilia poinformowała, że w przyszłym roku udostępni satelickie motocykle zespołowi RNF, który tym sposobem kończy współpracę z Yamahą.
Japoński producent musi więc teraz zrobić wszystko, aby utrzymać w szeregach swojej fabrycznej ekipy obrońcę tytułu, Francuza Fabio Quartararo. Jednocześnie w ostatnich tygodniach sporo mówiło się o tym, że rozczarowana wynikami Morbidelliego, Yamaha może zdegradować go do zespołu satelickiego, a na jego miejsce ściągnąć kogoś innego.
Sęk w tym, że teraz Japończycy nie mają pola do manewru. Morbidelli wciąż ma ważną umowę na sezon 2023, a Yamaha nie ma drugiego zespołu, do którego mogłaby go zdegradować. W obliczu jego kiepskiej formy, ewentualne odejście Quartararo (choć mało prawdopodobne) byłoby dla Yamahy totalną katastrofą.
Jakby tego było mało, już niedługo obiecane od dawna testy M1-ki przeprowadzi aktualny mistrz świata klasy Superbike, Toprak Razgatlioglu. Gdyby Turek chciał awansować do MotoGP, Yamaha zwyczajnie nie ma dla niego miejsca. Nawet gdyby zwolnił je Quartararo lub Morbidelli, umowa zespołu z Monster Energy skutecznie zniechęci Topraka do zakończenia wieloletniej i lukratywnej współpracy z Red Bullem.
W ten sposób Yamaha traci podwójnie, ale mam niestety wrażenie, że sama jest sobie winna. Podczas gdy inni producenci zacieśniają więzy ze swoimi satelickimi zespołami, Yamaha straciła już drugi team w ostatnich latach.
Najpierw przecież Herve Poncharal zrezygnował z M1-ek na rzecz współpracy z KTM-em. Teraz RNF przechodzi pod skrzydła Aprilii. Powód? W obu przypadkach ten sam; zbyt mała pomoc i zbyt chłodne podejście do współpracy. Podczas gdy KTM i Ducati podpisują z zawodnikami satelickimi fabryczne kontrakty i dają im niemal identyczne motocykle, jak te z głównych zespołów, Yamaha sztywno trzyma się cennika. Nie masz budżetu na motocykl w najwyższej specyfikacji, możesz kupić składaka sprzed dwóch lat.
Nie chcę być zbyt surowy dla Yamahy, bo zdaję sobie sprawę, że sytuacja na rynku nie jest różowa, ale z drugiej strony, skoro inni potrafią…
Kto wie, może marka z Iwaty zaskoczy wszystkich i jakimś cudem na polach startowych pojawi się za rok satelicka ekipa z dwoma kolejnymi M1-kami i np. Toprakiem oraz Fernandezem w składzie. Eh, to chyba marzenie ściętej głowy.
Co zrobi Honda?
W dokładnie odwrotnej sytuacji jest Honda, która ma w stawce cztery motocykle, ale najzwyczajniej w świecie brakuje jej szybkich zawodników. W Repsolu wciąż dochodzi do siebie Marc Marquez, a trzej pozostali; Pol Espargaro, Taka Nakagami i Alex Marquez, są na wylocie. Tylko kim ich zastąpić?
W głównej ekipie sprawa jest prosta. Jeśli wszystko skończy się inaczej, niż zastąpieniem Pola Joanem Mirem, będzie to chyba największy życiowy błąd managera ekipy, Alberto Puiga. W LCR Hondzie sprawa też wydaje się przynajmniej w połowie jasna; Nakagami zapewne wyleci do WorldSBK, a na jego miejsce wskoczy pewnie imponujący w Moto2 Ai Ogura, ale co z drugim motocyklem?
Mam wrażenie, że Alex Marquez miał już wystarczająco dużo czasu, aby pokazać więcej, niż do tej pory pokazał. Nie jestem jednak pewien, kim powinien zastąpić go Lucio Cecchinello. Alex Rins jest szybki, ale może się okazać, że na problematycznej RC213V wcale nie będzie szybszy niż obecni zawodnicy. Może więc lepiej zaryzykować (a przy okazji oszczędzić parę złotych) i ściągnąć do zespołu młodego Fernandeza?
Razlan trzyma klucz
Aprilia potwierdziła w czwartek, że w fabrycznym zespole na dwa kolejne lata zostają Aleix Espargaro i Maverick Vinales, podczas gdy satelicki team RNF będzie miał pełnić rolę ekipy juniorskiej. Idealnie pasowałby więc tutaj nie tylko Darryn Binder, ale potencjalnie także Raul Fernandez.
Z drugiej strony Razlan Razali musi bacznie przyglądać się temu, co dzieje się w garażu u Herve Poncharala. Ekipa Tech 3 przyznała niedawno, że drugi raz nie popełni tego samego błędu i nie zatrudni dwóch młodych, niedoświadczonych zawodników.
Czy może to oznaczać kolejne koło ratunkowe dla Andrei Dovizioso? Włoch jest w tym roku zdecydowanie największym rozczarowaniem w stawce i kompletnie nie może dogadać się z Yamahą M1. Rok temu był jednak testerem Aprilii i fabrycznej ekipie przydałby się z pewnością idealnie. Tym bardziej, że jest Włochem.
Jeśli jednak nie on, to kto? Bardzo dobrym kandydatem może być aktualny lider Moto2, Włoch Celestino Vietti.
Komfort Ducati
W najbardziej komfortowej sytuacji wydaje się być Ducati, które nie tylko ma już kontrakt z Pecco Bagnaią, ale także kolejkę chętnych na drugi fabryczny motocykl. Główni kandydaci to Enea Bastianini i Jorge Martin, chociaż ten drugi boryka się z kontuzją i po trudnym początku sezonu nie ma najlepszych notowań. Nie wiem, czy Ducati będzie chciało czekać na efekty operacji ręki, zaplanowanej na połowę czerwca.
Jeśli Bestia faktycznie zajmie miejsce Millera, na jego miejsce może z kolei wskoczyć właśnie Vietti, który idealnie pasowałby do włoskiego zespołu. Chyba, że Jack jednak zdecyduje się pozostać na Desmosedici i najzwyczajniej zamieni się z Eneą motocyklami. W takim przypadku Vietti nadal może trafić na Ducati Gresiniego, bo mocno niepewną przyszłość ma przed sobą słabo radzący sobie Fabio Di Giannantonio.
Jeśli z kolei w strukturach Ducati miejscami zamienią się Miller i Martin, Pramac może chcieć wówczas pożegnać się z Zarco, który jeździ solidnie, ale bez błysku. Wówczas znów, tym drugim może okazać się Vietti. Jeśli zaś Martin awansuje do fabrycznej ekipy, a Miller odejdzie do KTM-a, w Pramacu możemy zobaczyć niespodziankę, jak np. Alex Rins lub Raul Fernandez.
Jak widać znaków zapytania nadal jest sporo, a możliwych scenariuszów cała masa. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia dwóch miejsc pozostawionych przez Suzuki. Czy na miejscu marki z Hamamatsu pojawi się inny producent? Na pewno nie będzie to ani Kawasaki, ani BMW. Obie firmy zaprzeczyły, aby miały takie plany.
Jeśli już, to dwa kolejne motocykle wystawi KTM, ale pod szyldem GasGas lub Husqvarna. Kto jednak będzie je obsługiwał? Awansować do MotoGP z Moto3 chciałaby ekipa Leopard. A może dogada się z nią Yamaha, która niby jest gotowa zmniejszyć swoje zaangażowanie w MotoGP do zaledwie dwóch fabrycznych maszyn, ale jednocześnie doskonale wie, że może to mieć dla niej fatalne, długofalowe skutki.
Jak widzicie, najbliższe tygodnie w MotoGP zapowiadają się niesamowicie ekscytująco nie tylko na torze, ale także za kulisami!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze