Jak zostaæ mechanikiem motocyklowym? Jaka szko³a, co dalej?
Wyobraź sobie następującą sytuację. Twój motocykl wymaga okresowego przeglądu. Jak każdego ranka wsiadasz na maszynę, przekręcasz kluczyk, a tu niespodzianka: dwa pyknięcia i dopiero za trzecim razem rozrusznik zakręcił niemrawo, ledwo odpalając. Miałeś wizję szybkiego przebrania się w zwykłe ciuchy, żeby zdążyć na czas, ponieważ jak każdy z nas, najpierw założyłeś kompletny strój łącznie z kaskiem i rękawicami. Uff… na szczęście tym razem się udało. Jednak trzeba przyspieszyć wizytę w warsztacie, aby fachowiec rzucił na to okiem. Dzwonisz więc, opowiadasz historię z poranka, a w odpowiedzi słyszysz: "Mamy dużo roboty, ale proszę przyjechać i zostawić motocykl to młody zobaczy co z nim nie tak". Eeeee… hymmm… ęęęę…, ale jak to młody..... W sensie uczeń będzie mi motocykl diagnozował? To może ja się zgłoszę innym razem....
Zastanawialiście się kiedykolwiek, jaką drogę przechodzi uczeń, aby zyskać miano pełnoprawnego mechanika? Otóż wyróżniamy kilka ścieżek kariery. Ta najbardziej oczywista wiedzie przez szkołę zawodową o profilu mechanicznym. Czy jest to właściwa droga? Zależy czy ktoś poszedł tam, ponieważ naprawdę tego chciał, czy też został niejako zmuszony ze względu na słabe wyniki w nauce i brak pomysłu na siebie. A przecież dziadek zawsze powtarzał, że mechanik lub ksiądz w rodzinie to skarb. Niestety na księdza się nie nadawał, więc został jedynie mechanik. Czy taki człowiek odnajdzie w sobie motywację lub pasję do zawodu? Wątpliwe, ponieważ podejście do zawodu jest tam często traktowane na zasadzie: pójdziesz na praktyki, to Cię wszystkiego nauczą.
Praktyki zawodowe mechanika motocyklowego
Przyszły adept zawodu trafia do warsztatu, sugerowanego przez szkołę (nie każdy warsztat może przyjmować uczniów na praktyki). Tam najczęściej realizuje bardzo odpowiedzialne zadania, jak na przykład: zamiatanie warsztatu, koszenie trawnika, malowanie ściany. Jeśli delikwent stawia opór, to dostaje tak zwaną syzyfową pracę, polegającą na zamiataniu schodów z dołu na górę. Kiedy już praktykant wykaże się wolą do pracy i posłuszeństwem wobec majstra, może zacząć zgłębiać tajniki wiedzy mechanicznej. Niestety, z doświadczenia wiem, że do zawodu nadaje się tylko około 2 z 10 osób, z czego te dwie będą naprawdę dobre i będą samodzielnie szukały rozwiązania problemu, jaki zaistniał w pojeździe. Zapytacie, co z pozostałymi ośmioma? Będzie dobrze, jak nauczą się wykonywać zleconą przez majstra naprawę. Czy sami zdiagnozują usterkę? Być może, ale raczej taką z grupy oczywistych dla danego pojazdu.
Jakie cechy powinien mieć dobry przyszły mechanik motocyklowy?
Na pewno spokój i opanowanie ułatwiają wiele napraw. Ponadto dobra pamięć, najlepiej wzrokowa. Logiczne myślenie również jest atutem. Ważne są zdolności manualne oraz wyczucie siły (to przyzna chyba każdy mechanik, który urwał jakąś śrubę).
Co jest największym wrogiem mechanika, poza patrzącym na ręce i komentującym klientem? Strach, który potrafi paraliżować i odbierać wiarę w swoje umiejętności. Nasuwa się proste pytanie: "Czego się można bać?". Otóż dostajemy do naprawy motocykl wart dużo pieniędzy i mamy w nim wymienić na przykład żarówkę. Prosta czynność, nawet nie najtrudniejszy dostęp. Wymieniamy żarówkę, ta zaświeca się na chwilę, po czym gaśnie, a na dodatek przestaje nam działać tylna lampa i oświetlenie tablicy. Jak do tego doszło, skoro to była tylko żarówka? Klient stoi obok, przebiera nogami mówiąc, że musi już jechać, ponieważ się spieszy. Oczywiście przed wymianą żarówki wszystko działało super. Nie pomagają komentarze w stylu: "Musiał Pan coś popsuć, wsadzając rękę pod owiewki". W tym momencie pojawia się strach i brak pewności siebie. To z kolei powoduje, że przestajemy myśleć logicznie i zamiast sprawdzić bezpieczniki, rzucamy się do zdejmowania przedniej lampy.
Kluczem do sukcesu dobrego mechanika jest nie tylko wiedza, ale również prawidłowy sposób jej nabycia. W przeszłości skarbnicą wiedzy był majster. Zapytany o dowolny problem zawsze znajdował rozwiązanie. Jeżeli miało się szczęście trafić na kogoś normalnego to była też szansa na pozyskanie tej wiedzy tajemnej dla doskonalenia własnej osoby. Jeśli taki majster był przy okazji ojcem lub wujkiem, to można było się cieszyć, jak z wygranej na loterii. Życie pokazuje, że najlepiej uczyć się od obcych, ale patrząc wiele lat wstecz, dużo zawodów było dziedziczonych z pokolenia na pokolenie.
Zapytałem niedawno młodego chłopaka kończącego szkołę podstawową, jakie ma plany na swoją zawodową przyszłość. Wiedziałem, że uwielbia motocykle, więc przewidywałem odpowiedź. Zamierzał iść do tak zwanej "samochodówki", aby finalnie trafić do serwisu motocyklowego. Ciężko jest znaleźć szkołę, oferującą kierunek dokładnie związany z motocyklami. Myślę jednak, że tendencja wzrostowa liczby użytkowanych jednośladów sprawi, że takie klasy w szkołach mechanicznych znajdą swoje miejsce. Zakładam, że chętnych by nie brakowało. Ciekawe ilu z naszych czytelników wiąże swoją przyszłość właśnie z tą branżą?
Mechanik motocyklowy - skąd go wziąć?
Podsumowując, każdy mechanik kiedyś się uczył. Nie ma takiej osoby, która urodziła się z kluczem w jednym, a motodatą w drugim ręku. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak często to właśnie uczeń naprawiał wasz motocykl pod okiem majstra. Naprawiał z dumą i przejęciem, porównywalnym chyba tylko do lotu w kosmos załogi Apollo 13. Towarzyszyła temu na pewno ogromna radość z tego, że się udało. Prosta radość z faktu, że coś, co było zepsute, teraz sprawnie działa. Widziałem tę radość w oczach wiele razy. Szkoda, że rutyna często ją zabija. Nie bójcie się faktu, że to młody będzie wam sprawdzał motocykl. Zapytajcie tylko, czy majster będzie mu przy tym asystował. A kiedy będziecie odbierali wasz pojazd z serwisu, pamiętajcie: podejdźcie do młodego i podziękujcie za dobrą robotę - to mały gest, ale czasem doda pewności siebie, jakiej przyszłym mechanikom brakuje.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze