I runda WMMP 2011 w Poznaniu - jest źle
Przez ostatni weekend emocjonowaliśmy się wyścigami motocyklowymi w Poznaniu, choć dla wielu osób związanych z WMMP było to niekoniecznie przyjemne doznanie. Świecący pustakami padok, słabo obsadzone klasy, mała liczba wyścigów. Dawno już nie było tak źle, ale zacznijmy podsumowanie tego weekendu od strony sportowej.
SuperGiabbani i SuperJunod
W miniony weekend Gwen Giabbani zasygnalizował, że tytułu Mistrza Świata nie zdobył przypadkiem. Sygnał przybrał formę dwóch fantastycznych zwycięstw w klasie Superstock1000, z których sobotnie było zwycięstwem totalnym, bowiem Francuz Stockiem wyprzedził także wszystkie Superbiki ucierając przy okazji nosa kolegom z zespołu w którym jeździł w ubiegłym roku. Gregory Junod. Nie można patrzeć na jazdę tego przesympatycznego chłopaka ze Szwajcarii i się nie zachwycać! Greg pojechał dwa znakomite wyścigi wygrywając dwa razy w klasyfikacji Superbike, a przy okazji tocząc wspaniałą walkę z Giabbanim. Meklau to trzecia wyrazista postać łączonego biegu Superbike i Superstock. Austriak jako jedyny był w stanie utrzymać tempo Francuza i Szwajcara, choć w drugiej części obu wyścigów problemy z ogumieniem spowolniły ubiegłorocznego Mistrza Polski. Pewnie wywalczone dwa drugie miejsca dały zawodnikowi Grandys Duo drugie miejsce w generalce za Giabbanim i przed Mariuszem Kondratowiczem.
Polacy jechali w obu wyścigach SBK+SST1000 w innej lidze. Odnotować należy znakomitą postawę Janusza Oskaldowicza. Czapki z głów Panie i Panowie - profesor, mimo 53 lat na karku ciągle pokazuje młodszym, że nie zamierza myśleć o emeryturze, czego dowodem jest drugie miejsce w Superbikach w sobotę i trzecie w niedzielę. Bartek Wiczyński, który w pierwszym wyścigu był trzeci, a w drugim drugi, zaprezentował hart ducha i wolę walki. W treningach przed zawodami Wilku zaliczył konkretnego dzwona, który dał się we znaki i zawodnikowi i maszynie, dlatego też dwa miejsca na pudle w miniony weekend to duży sukces. Junod, Wiczyński i Oskaldowicz to obecna sytuacja w klasyfikacji generalnej klasy Superbike. Tutaj znajdziecie wyniki z soboty oraz niedzieli dla obu klas .
Krajobraz po tornadzie
Właśnie tak wyglądało pole startowe w czasie łączonego wyścigu Junior Superstock 600 oraz Supersport. W 600-tkach, które w ostatnich latach dostarczały erupcji emocji zobaczyliśmy na starcie łącznie 14 zawodników… z czego sześciu to Juniorzy. Zmagania młodych zdominował Mateusz Korobacz, który nie tylko wygrał oba wyścigi, ale także załapał się na pudło w klasyfikacji seniorskiej. Adrian Pasek po dobrym występie w sobotę, w niedzielę nie zauważył kary nakazującej przejazd przez depo, przez co został zdyskwalifikowany i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Na chwilę obecną drugi w tabeli jest Wielebski, za nim Wróblewski, który w sobotę musiał zmagać się z kaprysami nowego motocykla.
W seniorach wspaniałe serce do walki pokazał Daniel Bukowski, który w sobotnim biegu jasno wyartykułował swoje aspiracje do tytułu mistrzowskiego prowadząc od startu do mety, w znakomitym zresztą tempie. Wiele wskazywało na to, że sytuacja z sobotniego wyścigu powtórzy się w niedzielę, gdyby nie ten falstart i dwie kary przejazdu przez depo… O ile Buła wykazał się sercem do walki, to Marcin Kałdowski z pewnością rozstrzygnął niedzielny wyścig na swoją korzyść umiejętnościami i doświadczeniem, nie dając się nabrać na stary numer Marka Szkopka z łyknięciem na jednym z ostatnich zakrętów wyścigu. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu i drugiej pozycji w sobotę Kałdowski prowadzi w generalce przed Bukowskim i Szkopkiem, któremu w sobotę niedomagała R-szóstka. Prawdziwym pechowcem okazał się Sebastian Zieliński. Po gruzie w kwalifikacjach, na polu startowym do sobotniego wyścigu Zioło zauważył wyciek oleju. Nie chcąc narażać siebie i rywali na niebezpieczeństwo natychmiast podjął decyzję o wycofaniu się z wyścigu. Tutaj znajdziecie wyniki z soboty oraz niedzieli dla obu klas.
W pucharze S1000RR po dwóch zwycięstwach prowadzi Jerzy Berger. W Rookie 1000 Przemek Janik wypunktował absurdy regulaminu wygrywając bieg w którym zgodnie ze zdrowym rozsądkiem nie powinien startować. Niestety regulamin nie ma wiele wspólnego z rozsądkiem ograniczając udział w pucharach bardzo szybkich zawodników wyłącznie z minionego sezonu. A że przeszybki Janik miał dwuletnią przerwę… mógł pojechać z amatorami bez żadnych ograniczeń. W Rookie 600 świetny czas wykręcił Szymon Strankowski, co dało mu pierwsze miejsce w niedzielnym wyścigu.
Nie bardzo wiem jak skomentować klasę młodzieżową 125. Na usta samo ciśnie się „A nie mówiłem” podkreślone słowem oznaczającym w jednym z południowych języków nic innego jak zakręt… Czterech zawodników, z których trzech kończy wyścig. Jeśli tak wygląda u nas łowienie talentów, to równie skutecznie pozyskamy ich stosując grę w marynarza, albo bazując na SMSowym głosowaniu publiczności.
Nie bardzo także rozumiem o co chodzi w klasie Pretendent. Zawsze myślałem że chodzi tam o to, aby spróbować po raz pierwszy swoich sił na torze. Tymczasem w tabeli zobaczyłem wyniki w okolicach 1.45, robione na przygotowanych (także pucharowych) koniach! Nie potrafię tego wyjaśnić inaczej, niż parciem na pucharki a nie sportowymi ambicjami. No ale każdy ma własne poczucie estetyki.
Nie odbył się wyścig Endurance. Po prostu zabrakło chętnych, zgłosiły się jedynie dwa zespoły. To co działo się w poszczególnych biegach oraz pełne tabele z wynikami z poszczególnych dni rywalizacji znajdziecie w naszej relacji z soboty oraz w relacji z niedzieli.
Organizacja
Od strony organizacyjnej trudno się do czegoś przyczepić. Warto by zwracać więcej uwagi na zawodników, którzy mimo przekroczenia limitów czasowych ciągle jadą w wolniejszych klasach. Widać zaangażowanie sędziów wirażowych i obsługi toru, aby zawody przebiegały sprawnie i bezpiecznie. Widać było niebieskie flagi, co jest dużym plusem. Bardzo fajnie, że pojawiły się nowe trybuny w różnych częściach toru. Gdyby jeszcze organizator przypilnował niektórych członków ochrony, aby mówili mniej bełkotliwym tonem zdradzającym mocne „zmęczenie” napojami niekoniecznie rekomendowanymi dla kobiet w ciąży, to byłoby już prawie idealnie.
Lista sprawa niezałatwionych
Każdy kryzys obnaża słabości organizacji zaangażowanych w określoną działalność, w tym wypadku w sporty motocyklowe. Niepodjęte decyzje, brak promocji wyścigów, brak zachęt dla importerów, brak kompetencji i chęci. Do tego permanentna orientacja na kasę. Dzięki temu działaczom skutecznie udało się zniechęcić importerów motocykli do zaangażowania w puchary markowe, które przecież zasilały także puchary Polski, jak również klasy mistrzowskie. Przez ubiegłe dwa lata, mimo zawirowań w gospodarce, mimo impertynenckiej postawy działaczy, wyścigi motocyklowe napędzane zapałem, wiarą i pieniędzmi zawodników i ich sponsorów jakoś trzymały poziom. Niestety w tym roku zabrakło tego napędu, cała konstrukcja wyhamowała na tyle, że nieuchronnie straciła siłę nośną i runęła obok pasa startowego na poznańskiej Ławicy. Z niesmakiem słuchałem oderwanych od rzeczywistości przemówień na rozpoczęciu zawodów. Uśmiechy, uściski, poklepywanie się po ramieniu, VIP loża na wieży i samozadowolenie czynników decyzyjnych. Niewiarygodne! Frekwencja na zawodach niższa o 50% w stosunku do roku ubiegłego, a w biuletynie PZM czytam o udanej, imponującej i okazałej inauguracji sezonu. Kosmos. Wychodzi na to, że byłem na innej imprezie…
Obawiam się, że zapaść w wyścigach drogowych może potrwać dłuższy czas. Niestety nie wypracowaliśmy żadnego mechanizmu zachęcania młodzieży do sportów motocyklowych. Nie ma pucharów dla kilkulatków (50cc) i pucharów 125 dla młodzieży rozgrywanych na torach kartingowych, których mamy przecież sporo rozsianych po całej Polsce. Nie będę już rozwijał tematu nagród i zachęt dla zawodników, powiem jedynie dla porównania, że główna nagroda w Stunt GP w Bydgoszczy, imprezie organizowanej bez działaczy, ale profesjonalnie i z pasją wyniosła 5000 dolarów…
Co ciekawe przykładów tego jak to się robi nie trzeba szukać daleko, bowiem szkolenie młodzieży chociażby w polskim offroadzie wygląda dużo lepiej. Wystarczy wspomnieć naszych motocrossowych trampkarzy, którzy skutecznie łoją swoich zachodnich rówieśników. Inaczej się nie da. Bez łowienia narybku nie będzie mistrzów, a rozpoczęcie szkolenia ludzi, którzy mają po 20 lat nigdy nie da nam Mistrza Świata, czego brutalnym potwierdzeniem jest to, co w ten sam weekend działo się na Monzie. Niestety nic tutaj nie pozostaje bez związku. Obraz klasy 125, sytuacja w klasach juniorskich i mistrzowskich oraz starty naszych zawodników za granicami układają się w jedną logiczną całość. Jesteśmy w głębokiej, wyścigowej kloace.
Parapromocja…
W sobotę po południu przejechałem się po Poznaniu. Nie znalazłem tam ani jednego plakatu informującego o zawodach rangi Mistrzostw Polski. Ani jednego. Żadnych komunikatów w radiu, żadnego nagłośnienia, zero promocji. Czy powinienem się zatem dziwić, że komercyjna impreza dla motocyklistów zorganizowana na mieście przez BP przyciągnęła dużo większą liczbę motocyklistów kusząc ich mnogością atrakcji? Niestety nie.
W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować zawodnikom oraz ich managerom samozaparcia i woli walki. Ten sport żyje tylko dzięki ich staraniom. Naprawdę bardzo chciałbym powiedzieć, że na kolejnych rundach będzie lepiej, ale niestety w najbliższym czasie nie zanosi się na to.
|
Komentarze 14
Pokaż wszystkie komentarzeJestem stałym czytelnikiem Scigacz.pl, od czasu do czasu czytam o polskich wyścigach. Zastanawia mnie jedna rzecz, nie widziałem pozytywnego artykułu napisanego przez redaktora Lovtza na temat ...
OdpowiedzMoże Pan Lovtza po prostu nie tuninguje rzeczywistosci na zamówienie zainteresowanych.Odpowiedz logicznie jak napisać porywajaca relacje z wyscigu promowanej przez PZM klasy 125 mienionej jako klasy wychowującej przyszłych mistrzów.Po kampanii promocyjnej ,która polegała na unikaniu spotkania ze srodowiskiem przez przewodniczacego w celu ułozenia sensownego regulaminu,na polu startowym pojawiły sie cztery motocykle ...przemysl to proszę i pozdr. serdecznie.
OdpowiedzPewnie ma na niego zły wpływ NAJWIĘKSZY znawca wyścigów polskich i światowych, ten co porzucił WIELKI świat wyścigów i fotografii prasowej, a który teraz nie ma nawet swej strony na net.. Miał budować POLSKIE WYŚCIGI, tylko za czyją kasę ? Chyba Jacka.............. Jak je budował to widać w parku maszyn.
OdpowiedzPanie Marianie. Jako że jeden z niewielu ma Pan na tyle klasy aby podpisać się pod swoją wypowiedzią imieniem i nazwiskiem - to ja z przyjemnością ustosunkuję się do Pana komentarza. Choć wspomnianego przez Pana Łukasza bardzo lubię i cenię, to nie jest on żadnym punktem odniesienia dla moich wniosków, szczególnie że na wiele tematów mamy różne punkty wiedzenia. Moja ocena tego co dzieje się w WMMP jest wynikiem moich własnych obserwacji, popartych także moim udziałem w wyścigach. Wiem, że jest wielu zwolenników układania się, dogadywania, zamiatania spraw po dywan, robienia dobrej miny do fatalnej gry. Aby nie odstraszyć sponsorów, bo jak to będzie wyglądało, bo działacze zrobią nam pod włos. Ale to nie działa i nie zadziała. Przez tyle lat, najwięcej dla wyścigów zrobiły prywatne osoby i firmy, a teraz po ich wycofaniu (np. puchary markowe) okazało się ile warta jest praca "związku i spółek". Kram trzeba zamknąć, wyrzucić wszystkich co do jednego i zatrudnić nowych którzy będą kompetentni i zaangażowani. Wszyscy wiemy że tak się nie stanie. Dlatego też przez najbliższe w naszych wyścigach nic się nie zmieni i na polskich zawodników w czubie Mistrzostw Świata będziemy czekali kolejne pokolenia. Moje wnioski nie są niczym odkrywczym, nie ma w nich niczego sensacyjnego. Po prostu brutalna, boląca mnie samego jako miłośnika wyścigów, szara polska rzeczywistość.
OdpowiedzBrawo ( serio) za rzetelne stanowisko ! Obiektywnie uważam iż redaktor Lovtza opisuje wydarzenia wyścigowe rzetelnie. To że napisałem MOŻĘ o wpływie pewnej osoby to był żart by wywołać dyskusję na temat sportu który kochamy. Mała propozycja dla szefostwa tego portalu: warto wprowadzić logowanie na forum, osoby które podpisują się i są rozpoznawalne nie powodują na tym forum głupich dyskusji na niskim poziomie kultury. Uważam iż każda osoba ma prawo się wypowiadać, lecz tak się składa że wiedza wielu i kompetencje są znikome w temacie który próbują ugryźć. Chcemy by motosport się rozwijał, więc pomagajmy sobie nawzajem. Aha - redaktor Lovtza zasłużył na napitek Mariana - stawiam.
OdpowiedzPropozycja z napitkiem pachnie korupcją....;)
OdpowiedzAby kogoś korumpować trza mieć jakiś żywotny interes. Marianowy napitek jest ZAWSZE nagrodą ! Dodatkowo tylko na tym stracę............... :-)
OdpowiedzMarianie Dąbrowski co zrobiłes dla klasy 125?.Nie widziałem Ciebie na spotkaniu środowiska kiedy przewodniczący Kałuża obiecał promocję klasy ,a nastepnie unikał przez zimę spotkania.Nie widziałem nigdy w Twoich wypowiedziach abyś zadał lub poparł fundamentalne pytanie:Jakie pieniadze otrzymuje dyscyplina Wyscigi Drogowe z dotacji PZM,w stosunku do innych dyscyplin? Skoro nie zadajesz tego pytania a wystepujesz na zawodach jako sedzia PZM to może Ty udzielisz tej odpowiedzi zainteresowanym.Mysle że nie pełnisz tej funkcji tylko dla delegacji....
OdpowiedzDla klasy 125 nie zrobiłem NIC. Z mego punktu widzenia takiej klasy nie da się stworzyć. Dlaczego ? Należy połączyć kilka czynników- a oto one : Zakręcony (pozytywnie ) ojciec, zakręcony syn lub córka, matka bez krzyków że zabijesz mi dziecko, potem kasa na zakup sprzętu do jazdy i bus wraz z wyposażeniem i mechanikiem, dużo wolnego czasu by trenować i uczestniczyć w zawodach, oczywiście kasa na hotele lub zakup moto-home. Ilu temu podoła - NIEWIELU - vide - paddock 2011. Nie obchodzą mnie żadne pieniądze z PZM - swe zabawy finansuję sam lecz spytam osoby kompetentne i jeśli będę miał wiarygodne info to podzielę się tym. Sędziuję zawody nie dla delegacji, za Poznań dostałem ok 1200zł, co pokryło koszty dojazdu ( 530 km w jedną stronę) - czyli paliwo i jadło w bufecie torowym, mam take gówniane auto, a nie cierpię diesli. Napitki na własny koszt, więc ZERO biznesowo. Aha,na szkolenie sędziowskie (obowiązkowe) w Bydgoszczy trzeba dotrzeć za własną kasę ok 800 zł Alle biznesy Buahaha !!!! Na spotkanie środowiska NIKT mnie nie zapraszał, więc dlatego mnie nie było. Ty Arturze jako JEDNY podpisujesz się, więc dla mnie jesteś partnerem do rozmów pomimo różnych przykrych zdarzeń z przeszłości. Tylko że i Ty i ja mamy PASJĘ i takich ludzi cenię. Szczekacze kryjący się za nickami i ksywkami nie są partnerami do rozmów. Me hasło przewodnie - PSY SZCZEKAJĄ A KARAWANA IDZIE DALEJ. Dam info jak coś KONKRETNEGO będę wiedział, tylko CO ? to zmieni ? Pozdrawiam
OdpowiedzPrzynajmniej powiedziałes szczerze ,a nie unikasz odpowiedzi jak przewodniczacy Kałuża.To w uzupełnieniu info ,mnie też za bardzo niektórzy by nie widzieli na tych spotkaniach,ale dla zasady przychodze i zadaje niewygodne pytania.Zawodnicy zrzekli sie pewnych finansowych przywilejów na rzecz klasy 125 .Ruch pozostał po stronie przewodniczacego Kałuzy ,czyli PZM.Nieprawdą jest aby w klasie 125 mogli startowac tylko zawodnicy z camperem,i akceptacją całej rodziny.Wystarczyło uchwalic regulamin podpowiadany przez doswiadczonych zawodników okreslajacy ramy techniczne za czym idzie sens rozgrywania tej klasy w naszych realiach.PO PROSTU ZWYCZAJNIE KOMISJA PZM ZLEKCEWAZYŁA SRODOWISKO.To jest skandal ,jak długo jeszcze niekompetencja przewodniczacego Kałuży bedzie tolerowana w PZM?ja Tobie odpowiem ,bedzie tak długo jak beda padały odpowiedzi ze :Ja nie byłem na spotkaniu...,Mnie nikt nie zapraszał... Myslę że z kwoty blisko 400 tys pln która dysponuje głowna komisja PZM mozna wygospodarowac kwotę na start klasy 125.Trzeba tylko chciec głosno to powiedziec i nie bac się utraty delegacji.. No a tak od Siebie ,1200 pln za Twoją delegacje to uposażenie równe zeszlorocznej dotacji z PZM na wyscig Miedzynarodowych Mistrzostw Polski w Poznaniu .....Ja osobiscie od kilku lat do Poznania jeżdzę Pociągiem jest taniej ,no ale to mój wybór.
OdpowiedzChetnie bym pojechał pociągiem, tylko ja mam firmę i muszę o nią dbać, system połączeń z mego miasta jest masakryczny i za długo to trwa z trzema przesiadkami by dotrzeć i wrócić na wyścigi. Co do klasy 125 to jest wyłącznie moje stanowisko, jak już coś robię to raczej nie bacząc na koszta, oczywiście że można koszta okroić i zrobić to tanio. Co do finansów PZM to mam taką życiową zasadę że dopóki nie widzę papierów to nie wierzę, a akurat w tym wypadku za mały jestem by mi papiery ZG pokazywał. Nie jestem fanem PZM, lecz NIE MA ! innej organizacji tego typu. Mieczysław to nie jest zła osoba, tylko także musi być pomiędzy młotem a kowadłem i nie zawsze można upublicznić pewne informacje. W mym okręgu PZM ciekawsze cyrki się dzieją, i od lat nikt nie chce ruszyć tego tematu. Jaki kraj, takie wyścigi i ich organizacja, jak jest bieda to trudno podzielić..........
OdpowiedzZ powodu tego ze PZM jest Stowarzyszeniem to kazda osoba nawet z ulicy ma prawo poprosic o udostepnienie papierów swiadczacych o działalnosci.Teraz juz wiesz,wiec mozesz pytac ,a Ty jestes do tego sędzią!!!!Co do mlota i kowadla.To jaki jest Kałuza prywatnie to jest mniej istotne dla dyscypliny niz to jakim jest Przewodniczącym.Nie spotkał sie mimo obietnic aby kontynuowac temat 125 .Na pewne pytania ma obowiazek odpowiadac,a nie unikac .Dlatego sam jest sobie winiem ze pomiędzy młotem i kowadłem sa jego jaja i nie wie co zrobic ,a wystarczy byc rzetelnym względem środowiska.
OdpowiedzTo nie jest tak, że młodzież nie ma ochoty, czy nie wie, że są takie wyścigi, MŁODZIEŻ pamiętajcie to glównie osoby niezarabiające więc nie dość, że ktoś uskłada na dorby motor do wyścigów + strój,...
OdpowiedzTa uwaga o promocji imprezy jest bardzo cenna. W miescie rzeczywiscie nie bylo nic o wyscigach, choc powinno to byc promowane nie tylko w Poznaniu. Szkoda, bo robi sie z MPolski impreze dla samych ...
OdpowiedzBuła jedzie w sportach i Zioło też. tak że wkradł się błąd w filmiku jak np. jeszcze Superstock 100. Poza tym filmik super.
OdpowiedzChcę i mam taką potrzebę podziękować M.Kałdowskiemu za pomoc na starcie i za wiele innych pozytywnych zachowań.Fajnie się bawiłem na I rundzie WMMP.Pozdarwiam wszystkich pozytywnie nastawionych...
Odpowiedzdo organizatorów: fajnie ze w klasie rookie 1000 jedzie Pan z numerem 99 który kreci 1.39 a to jest pierwsza runda i chyba dobrze ponizej granicy czasowej, i równie znakomicie ze organizatorzy nie ...
OdpowiedzCiekawa teoria z kręceniem czasów przez brata jednego z zawodników... Widziałem tą kwalifikację i "brata" stojącego przy ekranie w depo obserwującego wyniki. Domyślam się że musiałeś zamykać peleton w tym wyścigu skoro wymyśliłeś sobie taką historyjkę
Odpowiedzstawiam ze jestes poprostu jego znajomym albo własnie bratem skoro wiesz o kogo chodzi... a co do zgłoszenia sie na ten temat to osobiscie sie przekonałem jak władze toru mogą wykonczyc zawonika, a przedewszystkim Pan Molik, który potrafi tylko sie czepiac, a we właściwej sprawie nic nie robi
OdpowiedzCiekawe............. Proszę o konkrety, może być na meila. dlaczego takiej sytuacji nie zgłosiłeś na zawodach osobom decyzyjnym ? Organizator nie będzie badał DNA zawodników którzy jadą kwalifikacje........ Co do Przemka poczytaj posty z innego wątku z tej rundy - miał takie prawo !
Odpowiedzniezły wał był z tym rodzinnym zastępstwem w kwalifikacjach... ;) można sobie dyskutować, ale ściąć 5 sekund zimnym rankiem w stosunku do dnia poprzedniego, no cóż- fenomen ;D ale jak ktoś chce w taki sposób osiągać "sukcesy" to jego sprawa :)
Odpowiedz