Historia
Zacznijmy od tego, że wszystkie te motocykle są rasowymi wyścigówkami. Wszystkie są diabelnie szybkie i kolekcjonerzy (choć nie tylko) są w stanie dorwać je za wszelką cenę. Dosłownie. Honda RC30 to prawdziwy superbike, który mógł jeździć po ulicach tylko dlatego, że homologacja wyścigowa tego wymagała. Była rarytasem nawet w chwili premiery w 1987 roku. Amerykanie i Europejczycy musieli czekać na nie trzy lata, a i tak nie dostali ich sporo (Wielka Brytania np. 100 sztuk). Podobnie było z Yamahą R7. Wyprodukowano jedynie 500 sztuk tej najbardziej w owym czasie zaawansowanej maszyny i zrobiono to z podobnych do RC30 powodów. Honda CBR900RR to pierwsza próba liźnięcia większych wyścigowych pojemności, ale jak się okazało, także świetny cywilny przecinak z niemożliwym do zapiłowania silnikiem. MV Agusta F4 750 z 1997 roku to wisienka na torcie, kapryśna modelka superbikeów, pierwsza F4 w historii, która zapoczątkowała znaną wszystkim stylistykę F-czwórek.
Technika
Honda RC30 to techniczny majstersztyk. Dowodem na to są korbowody wykonane z lekkiego i odpornego na wysokie temperatury tytanu (50g lżejsze i 8 razy droższe od standardowych). Silnik V4 łączy w sobie mocny średni zakres obrotów z widlaka i elastyczność rzędówki. Cechą charakterystyczną jest bardzo długi 1szy bieg, na którym można rozpędzić motocykl do 129 km/h. Yamaha R7. Elektroniczny wtrysk paliwa, pięć tytanowych zaworów na cylinder, tytanowe korbowody, zero kompromisów, jeżeli chodzi o komfort. Do tego dochodzi zawieszenie Ohlinsa z pełną regulacją. Nic dziwnego, że dziś te motocykle są warte ponad 100 tys. zł., ale o tym później. Honda CBR900RR, popularny „Blady Franek", nie była tak zaawansowana technicznie, ale niezawodnym, niemal niezniszczalnym silnikiem wyrobiła sobie opinię pancernego superbika, docenianego także przez wielu stunterów. Nie oszukujmy się. Najpierw patrzymy na wygląd MV Agusty F4, a później dopiero na to, co ma w środku. Jej projektant, legendarny Massimo Tamburini po raz kolejny przeszedł samego siebie, projektując jeden z najpiękniejszych motocykli w historii. Maszyna miała dobre zawieszenie Showa (przedni widelec USD o niespotykanej średnicy goleni 49mm) i wysoko kręcący się silnik, który w okolicach czerwonego pola przy 13000 obr/min generował z poczwórnego wydechu pod zadupkiem potężny hałas.
Dlaczego warto je mieć?
Yamaha R7 i Honda RC30 to ultra rzadkie rarytasy, dlatego też ich cena może przyprawić o udar. Na niemieckim mobile.de znaleźliśmy zupełnie dziewiczą R7, z przebiegiem 0 kilometrów z dołączonym pędzelkiem do usuwania kurzu, za... 36 tysięcy Euro. Nie jest to motocykl dla szukających okazji rodem z Tesco. Ceny rzadko schodzą poniżej 20 tys. Euro w zależności od przebiegu. Nawet wspomniane wcześniej mobile.de czy ebay.com nie rozpieszczają ilością ofert. Podobnie jest z RC30, zarówno pod względem cen i dostępnością. Najtańsze egzemplarze kosztują 12-15 tys euro i mają relatywnie wysokie jak na kolekcjonerskie zdobycze przebiegi, rzędu 15-30 tys. km. Jakiś czas temu głośno było o dealerze z Wielkiej Brytani, który był jednym ze stu szczęśliwców posiadających RC30. Okazało się, że swoją sztukę trzymał w garażu, schowaną w fabrycznym pudle. Ceremonia, bo nie można użyć innego słowa, obiegła świat za pomocą Youtube niczym teledyski Lady Gagi.
MV Agusta F4 750 to z kolei w miarę tani (mając na uwadze poprzednie sprzęty za ponad sto kawałków) sposób na wejście w posiadanie legendy. To pierwsza Agusta w charakterystycznej, „Tamburinowskiej" stylistyce. W Polsce mało jest nowszych, teoretycznie popularniejszych F4 1000, więc 750 są produktem absolutnie deficytowym. Na rynku zachodnio i południowo-europejskim te motocykle dostać można w dość ciekawych cenach. Przykładowo MV Agusta F4 750 z 1997 roku, w dobrym stanie, z pełną dokumentacją i 6. tysiącami kilometrów na zegarze kosztuje w granicach 6 - 8 tysięcy Euro, a to kwota do przyjęcia za motocykl tak legendarny i tak zjawiskowy. Najlepiej pod względem kasy wypada Blady Franek. W Polsce jest ich od groma, w różnym stanie eksploatacji, najczęściej przerobionych na stunt psy i jeżeli zależy nam tylko na motocyklu jako motocyklu, to za 6-7 tysięcy na pewno coś znajdziemy. Jeśli jednak chcesz mieć sprzęt z wszystkimi owiewkami w fabrycznych miejscach, nie do pałowania, ale do zwykłej jazdy, cena wzrasta do 11-13 tys. zł. Bardzo dobrym pomysłem będzie poszukanie w Niemczech. Nie tylko na serwisach aukcyjnych, ale także w zwykłych komisach. Cebry są tam częstym widokiem, podobnie jak umieszczone na nich plakietki z ceną 900 - 1100 Euro.
|
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeJak dobrze pamiętam RC 30 to VFR 750 a nie 900 RR bo nie było w owym czasie 900 w SBK a dopiero jakies 13 lat później powstała klasa 1000ccm:)
OdpowiedzTylko trochę danych tech. brakuje... Poza tym swietny tekst.
OdpowiedzNaprawdę fajny tekst :) Czyta się go od deski do deski. Co do wyboru maszyn to zgadzam się, chociaż podobnie jak mój przedmówca uważam, że zabrakło bimoty.
OdpowiedzA co z Bimotą DB-6 i DB-7 - wizualnie nie gorsze niż Agusta, technicznie chyba też całkiem, całkiem... No i nie lata ich za wiele po drogach.
Odpowiedz