Ścigacz.pl

Harley-Davidson przedstawił w tym roku zupełnie odmieniony model Street Glide, który w wielu miejscach czerpie z przedstawionej w ubiegłym roku wersji CVO z silnikiem Milwaukee-Eight 121. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to stary znajomy, to jednak ten stary znajomy wynajął trenera personalnego i odwiedził klinikę chirurgii plastycznej. Czy wyszło mu to na dobre?

Harley-Davidson z jednej strony robi wszystko, żeby utrzymać obecną klientelę, choć nie musi się tu za bardzo starać, bo wskaźnik przywiązania do marki w przypadku producenta z Milwaukee jest bardzo wysoki. Z drugiej strony stara się przyciągnąć nowych klientów, którzy dotychczas mogli zarzucać marce, że jest zbyt toporna i technologicznie utknęła w epoce kamienia łupanego. Chyba najmocniejszym pokazem wejścia w świat nowych technologii było przedstawienie modeli CVO na rok 2023. Teraz technologie te powoli spływają do pozostałych, czego najlepszym przykładem jest tegoroczny Street Glide.

Więcej mocy w Street Glide na rok 2024

Dotychczas model Street Glide był oferowany z silnikami 114 w wersji Special oraz 117 w wersji ST. Choć w motoryzacji panuje moda na downsizing, to Harley jedzie pod prąd i robi upsizing. Dlatego właśnie w podstawowej odsłonie modelu Street Glide pojawił się silnik 117, ale nie jest on wyjęty wprost z ubiegłorocznego ST. Jego pojemność jest taka sama i wynosi 1923 cm3, ale moc wzrosła do 107 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 175 Nm. W ST miał maksymalną moc 103 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosił 168 Nm.

Jedną z najważniejszych zmian jest zmodernizowany układ dolotowy. We wcześniejszej odsłonie układ dolotowy Heavy Breather podczas przyspieszenia dawał uczucie, jak gdyby ktoś wziął wdech i mocny wydech. W nowym wydaniu tego odczucia już nie ma i zamiast tego pojawia się po prostu wrażenie, że ma się do dyspozycji nieskończone pokłady momentu obrotowego. Bardzo łatwo się zapomnieć i dotrzeć do momentu odcięcia zapłonu.

Nowy Street Glide ma też 4 tryby jazdy - Road, Rain, Sport oraz indywidualny. Różnice pomiędzy nimi są wyczuwalne i oczywiście najwięcej wrażeń zapewnia tryb Sport, chociaż już w trybie Road Street Glide bardzo dobrze startuje spod świateł.

Zmiany pojawiły się też w skrzyni biegów, która jest lżejsza, a jej praca została ugładzona. Na zimnym silniku nadal jest charakterystyczny klang i szarpnięcie przy wbijaniu pierwszego biegu, ale po nabraniu temperatury to zjawisko łagodnieje. Samo przebijanie pomiędzy biegami jest bardzo płynne. W pewnym momencie nawet naszła mnie myśl, że fajnie byłoby tu mieć quickshifter...

Producent zapewnia również, że poprawiono chłodzenie, co ma zwiększyć komfort jazdy w ciepłe dni. Jak to wygląda w praktyce? Choć silnik nagrzewał się do temperatury 110 stopni Celsjusza i ogólnie temperatura była odczuwalna, to mam wrażenie, że jednocześnie nie przenosiła się ona na konstrukcję motocykla. Mam tu na myśli przede wszystkim siedzisko i kufry, co dało się odczuć wcześniej.

Nowy Harley-Davidson Street Glide - mniej masy

Harley sprawił, że nowy Street Glide jest nie tylko mocniejszy, ale również lżejszy, jakkolwiek dziwnie to brzmi w przypadku ważącego nadal ponad 350 kg baggera. Czy spadek masy jest znaczący? To zależy. Jeżeli porównamy go do wersji Special z 2023 r., to Street Glide schudł o 8 kg, ale jeśli weźmiemy pod uwagę wersję ST, to spadek masy wynosi zaledwie 2 kg. Jednocześnie szerokość zwiększyła się o 15 mm względem ST.

Street Glide na rok 2024 otrzymał też nowe zawieszenie. Z przodu jest widelec Showa z goleniami o średnicy 49 mm, podczas gdy dotychczas było to 47 mm. Skok tylnego zawieszenia wynosi 76 mm, choć producent zapewnia, że wzrósł o 50 proc. Jednak różnica w prześwicie w porównaniu do wersji ST to zaledwie 5 mm.

Choć wszystkie te zmiany brzmią drobiazgowo, to nowy Street Glide prowadzi się zupełnie inaczej niż zeszłoroczny ST. Sprawia wrażenie bardziej zwinnego i żwawo reaguje na zmiany kierunku jazdy. Przy tym wszystkim wydaje się też krótszy, niż jest w rzeczywistości. Bardzo dobrze radzi sobie również podczas przeciskania pomiędzy samochodami.

Inspektor gadżet

Kolejną z nowości jest zaawansowana elektronika. Oprócz wspomnianych wcześniej trybów jazdy w standardzie otrzymujemy też układ ABS z działaniem w zakrętach i kontrolę trakcji z działaniem w zakrętach. Mam jednak wrażenie, że albo nie doprowadziłem do sytuacji, w której systemy musiałyby interweniować, albo robiły to bardzo bezszelestnie. Przy użyciu hamulca w zakręcie motocykl posłusznie zwalniał bez nadmiernego wyjeżdżania poza obraną linię przejazdu.

Jednak to, co rzuca się w oczy najbardziej to duży wyświetlacz TFT, który pełni funkcję zegarów i centrum sterowania motocyklem. Ekran można obsługiwać dotykowo lub z poziomu przycisków na kierownicy. To rozwiązanie pojawiło się wcześniej w modelach CVO. Całością steruje system operacyjny Skyline OS, który ma obsługę Android Auto i Apple CarPlay. Jak sprawdza się w praktyce? Tu pojawia się kilka zgrzytów.

Nawigacja prowadzi do celu wyśmienicie i jest szczegółowa do tego stopnia, że pokazuje fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości, logotypy stacji benzynowych, apteki i inne ważne punkty. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zbliżałem się do tunelu pod Ursynowem i zobaczyłem ikony oznaczające początek i koniec odcinkowego pomiaru prędkości. Rysą na szkle jest to, że krążąc po Śródmieściu, nawigacja kilka razy się zawiesiła i mapa całkowicie zniknęła z ekranu.

Kolejną rysą na szkle jest to, że jeśli chcecie korzystać z Apple CarPlay, to trzeba sparować motocykl z headsetem. Połączenie przez kabel jest niemożliwe. YouTube jest jednak pełen poradników, jak to obejść i tu nie obędzie się bez małej inwestycji w postaci transmitera Bluetooth z mikrofonem. Co ciekawe, w oficjalnych materiałach instruktażowych w serwisie YouTube Harley w ogóle nie wspomina o tym, że podłączenie interkomu jest wymagane do uruchomienia Apple CarPlay.

Kolejną ciekawą funkcją jest możliwość rozdzielenia dźwięku, kiedy już zdecydujecie się na podłączenie interkomu. Kiedy wejdziecie w ustawienia, możecie np. wybrać odtwarzanie komunikatów i rozmów przez interkom, a muzyki - przez głośniki.

Operacja plastyczna

Choć Street Glide wygląda jak stary znajomy, to przeszedł poważne zmiany stylistyczne, które nie są jednak zupełną nowością, bo pochodzą z modelu CVO. Szyba i owiewka zostały zaprojektowane m.in. na podstawie badań w tunelu aerodynamicznym. Zniknęły okrągłe kierunkowskazy i zostały zastąpione przez nowoczesne listwy zintegrowane z owiewką.

Zmianie uległ również kształt zbiornika paliwa, który wydaje się mniejszy i bardziej ergonomiczny. Idąc dalej, powiększono pojemność kufrów i zmieniono też tylne lampy, które również pochodzą z modelu CVO. W efekcie Street Glide odmłodniał i wygląda na tyle atrakcyjnie oraz nowocześnie, że z pewnością skuszą się na niego młodsi klienci.

Małe, wielkie zmiany w nowym Street Glide na rok 2024

Sama ergonomia motocykla wydaje się niezmieniona, choć kanapa z siedzeniem pasażera daje lepsze podparcie niż pojedyncza z modelu ST. Zaszły też drobne zmiany w klawiszologii. Przycisk prawego kierunkowskazu ma też funkcję zmiany trybów jazdy, a przycisk lewego kierunkowskazu ma funkcję klaksonu i różnią się kształtem w porównaniu z poprzednikami.

Nowy Street Glide to też ciekawe smaczki. Pierwszym jest ręcznie otwierany i zamykany wlot powietrza, dzięki któremu można złapać dodatkowy powiew wiatru, gdy zrobi się za ciepło. Drugi to najlepsza moim zdaniem rzecz, jaką kiedykolwiek umieszczono w motocyklu, a mowa o szufladzie umieszczonej pod zegarami. Można do niej włożyć smartfona, klucze, portfel i inne drobiazgi. Jest tam również gniazdo USB-C do ładowania telefonu. To wszystko to oczywiście drobiazgi, ale robią dużą różnicę w ogólnych odczuciach związanych z korzystaniem z motocykla.

Zmieniono też mechanizm stopki bocznej. Zakres wysunięcia jest krótszy, a do tego ma ona skłonność do nadmiernego bujania. Przy odbiorze motocykla poinstruowano mnie, żebym obserwował, czy zapadka zaskoczyła i jeżeli zaskoczyła, to motocykl się nie przewróci. Pomimo tego miałem kilka sytuacji, że zanim oparłem Street Glide'a i z niego zsiadłem, to szukałem odpowiedniego miejsca niczym kot przegrzebujący kuwetę. O ile jestem w stanie wybaczyć inne niedociągnięcia, o tyle osobę odpowiedzialną za nowy mechanizm i pracę stopki darzę szczerą nienawiścią, choć nie wiem, kim jest.

Wszystko pod klienta!

Kiedy podzieliłem się moimi spostrzeżeniami i pierwszymi wrażeniami, Piotr Sugier odpisał mi krótko - "Wszystko dla klienta". Nowy Street Glide z jednej strony nawiązuje do poprzedników, a z drugiej - jest bardzo ugładzony i nowoczesny.  Daje dużo frajdy z jazdy. Doskonale się prowadzi, jest zwinny w ruchu miejskim i ma atomowe przyspieszenie. Do tego wszystkiego dobrze wygląda. Śmiem twierdzić, że zadowoli tych, którzy lubią naszpikowane gadżetami, nowoczesne maszyny, ale też lubią się pokazać. Ostatecznie to wyniki sprzedaży zweryfikują, czy swoimi działaniami Harley przyciągnie młodszą klientelę i sceptyków. Jeżeli dotychczas nie odpowiadała wam toporność rodziny American Touring, to powinniście raz jeszcze zajrzeć do salonu i przejechać się np. właśnie nowym Street Glide, bo jest bardziej europejski niż kiedykolwiek.

Dane Techniczne  Harley-Davidson Street Glide na rok 2024