Istnieje cień nadziei, że EBR powróci.

Erik Buell Racing odrodziło się równie szybko, co umarło. Firma na przestrzeni ostatnich tygodni została rozsprzedana, o czym w szczegółach pisaliśmy w zeszłym tygodniu. W procesie sprzedaży właścicielem aktywów stała się firma Atlantic Metals LLC, specjalizująca się w odzysku metali kolorowych. Własność intelektualną przejęło indyjskie Hero, ex-partner amerykańskiego producenta motocykli.

Bruce Belfer, rzekomo stojący za Atlantic Metals, poprzez portale społecznościowe poinformował, że planuje w możliwie najkrótszym czasie wznowić produkcję EBR. Według Belfera, oraz samego Buell’a, motocykle są praktycznie gotowe, potrzeba tylko na nowo skompletować zespół. Zespół, któremu EBR jest winne ponad 200,000 dolarów w zaległych wynagrodzeniach. Łączna kwota długu przekracza 204 mln dolarów, zaś Atlantic Metals kupiło EBR za zaledwie 2,25 mln (brzmi dużo, ale to tak naprawdę grosze).

Czy Buell ma szansę wrócić? Osobiście zgadzam się z amerykańskimi komentatorami, którzy studzą zapał aktualnych właścicieli EBR. Erik Buell ma bardzo słabą passę, stoi za dwoma bankructwami w relatywnie krótkim czasie i, mimo bezdyskusyjnych umiejętności inżynieryjnych, najwyraźniej nie do końca radzi sobie z budową stabilnego biznesu. Jaki dealer na świecie ponowi współpracę? Kto zaufa marce swoimi pieniędzmi? Jaka jest gwarancja, że EBR nie "padnie" za pół roku?