Brytyjski pomysł na prawo jazdy. Czy kurs trwający rok ma sens?
Rząd brytyjski przygląda się pomysłowi, aby kurs na prawo jazdy trwał rok. Wynika to z opinii niemal 70% brytyjskich kierowców, którzy twierdzą, że wszyscy przyszli kierowcy powinni przejść szkolenie trwające 12 miesięcy. Czy takie rozwiązanie pozwoliłoby wyszkolić lepszych kierowców?
Nowe badanie przeprowadzone przez IAM RoadSmart, największą niezależną organizację charytatywną zajmującą się bezpieczeństwem na drogach w Wielkiej Brytanii, wykazało ogromne poparcie dla minimalnego 12-miesięcznego okresu nauki dla nowych kierowców, zanim będą mogli przystąpić do praktycznego egzaminu na prawo jazdy. Przepisy takie miałyby obowiązywać wszystkich, niezależnie od wieku.
Ankieta została przeprowadzona po zapowiedziach rządu brytyjskiego z 2019 roku o możliwym wydłużeniu okresu nauki jazdy do roku, jednak od tego czasu żadne wiążące decyzje nie weszły w życie. Pomysł pojawił się po tym, jak przedstawiono statystyki rządowe pokazujące, że jeden na pięciu nowych kierowców ulega wypadkowi w trakcie pierwszego roku na drodze. Dlatego też, tak długi okres nauki miałby pomóc uczynić drogi bezpieczniejszymi dla wszystkich.
Poza kwestiami legislacyjnymi, pozostaje kwestia możliwości wydłużenia kursów i sił "przerobowych" w samych ośrodkach szkolących kierowców. W Wielkiej Brytanii przynajmniej jedna kwestia jest prostsza, każdy kursant może uczyć się jeździć swoim własnym pojazdem.
I być może pomysł brytyjski jest dobry i ma uzasadnienie, ale jakoś trudno sobie wyobrazić, aby w naszym kraju takie rozwiązanie mogło być wdrożone. Niezaprzeczalnie, każdy nowy kierowca, czy to samochodu, czy motocykla uczy się wraz z przejechanymi kilometrami i godzinami spędzonymi za kierownicą. Czy jednak zamiast wydłużać kurs do roku, wprowadzenie obowiązkowych kursów doszkalających np. z bezpiecznej jazdy nie byłoby lepszym rozwiązaniem?
Zdjęcie ilustracyjne, źródło: Gazeta Lubuska
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze