Armata napędzana silnikiem radzieckiego motocykla M-72
Obok czołgu T-34, motocykl M-72 jest u nas ikoną Wojska Polskiego. Po okresie intensywnej służby wojskowej, w latach 60. i 70., przechodziły one do cywila i dla wielu motocyklistów były ciekawą alternatywą dla małolitrażowych jednośladowych produktów naszych fabryk. Popularna M-ka to było kawał motoru - 2-cylindrowy bokser o pojemności skokowej 750 cm³ i mocy 22 KM. Z wózkiem boczny jego waga wahała się ok. 350 kg. Okazuje się, że silnik tego motocykla napędzał również sporych rozmiarów armaty.
W owych armatach motocyklowy silnik M-72 służył do szybkiej zmiany stanowiska ogniowego i przejazdów na niedużych odległościach, po drogach i w terenie. Była to autorska konstrukcja płk Zbigniewa Węglarza (1923 - 2019). W tym przypadku motocyklowy silnik M-ki otrzymał wymuszony układ chłodzenia oraz specjalny układ przeniesienia napędu.
Polski prototyp tego pojazdu powstał na przełomie lat 1953 - 1954, na bazie armaty przeciwpancernej ZIS-2 (57 mm). Później zbudowano dwa kolejne prototypy na bazie armaty 76 mm. Pierwsza i jedyna seria 10 takich pojazdów powstała kilka miesięcy później.
Prawdopodobnie na bazie polskiego prototypu - lub być może Rosjanie opracowali własną konstrukcje, co do tego nie ma pewności - w Związku Radzieckim w latach 50. zbudowano partię kilkudziesięciu armat dywizyjnych 85 mm z własnym napędem, którego sercem był silnik motocyklowy M-72. Co do palmy pierwszeństwa w autorstwie tego projektu sprawa jest bardzo złożona. W pierwszej połowie lat 50. dowódcą artylerii Wojska Polskiego był radzieckie generał Michałkin, tak więc Rosjanie mieli pełną kontrolę nad wszystkim.
W 1954 roku trzy radzieckie armaty SD-44 przeszły pozytywne próby wojskowe, co zaowocowało wprowadzeniem ich do uzbrojenia Armii Czerwonej. Miały one możliwość samodzielnego przemieszczania się z prędkością 25 km/h. Parametry balistyczne nie uległy zmianie w stosunku do wersji podstawowej. W kolejnych miesiącach przerobiono 88 klasycznych armat D-44 na samojedne SD-44, a w następnym roku 250 kolejnych. W 1957 roku zbudowano 109 nowych armat SD-44. Wyprodukowano także 150 armat SD-44N wyposażonych w celownik noktowizyjny. Ogółem powstało ok. 700 zmotoryzowanych armat SD-44.
W Wojsku Polskim pierwsze egzemplarze armat SD-44 pojawiły się ok. 1956 roku. Brak jest informacji ile armat tego typu zostało sprowadzonych do naszego kraju.
Motocykle w PRL - rzecz o motoryzacji i nie tylko...
Przyjęło się powszechnie mianem "motocykle PRL" określać pojazdy produkcji krajowej: WFM, SHL, WSK, Junak. Jest to jednak wielkie uproszczenie, bo obok wspomnianych jednośladów na naszych drogach można było również spotkać kilkanaście marek motocykli importowanych: Jawa, MZ, CZ, IFA, IŻ, M-72, K-750, Panonia, Lambretta, Peugeot, a także: BMW, Triumph, Norton, BSA,AJS, Harley-Davidson i wiele innych.
O TYM WŁAŚNIE JEST TA KSIĄŻKA "MOTOCYKLE W PRL" »W marcu 2017 roku postanowiłem zapytać o ten projekt jego twórcę - płk Zbigniewa Węglarza. Oto fragment tego wywiadu:
(…) Historia armaty samobieżnej zaczyna się w 1953 roku. Ogólnym problemem było wówczas nienadążanie artylerii za atakującą piechotą. Zgłosiłem się, że mogę zająć się tym problemem. Gen. Michałkin przysłał mi do Rembertowa armatę 57 mm, a gen. Cezary Nowicki, szef służby samochodowej, przydzielił mi silnik motocykla M-72, przedni most wziąłem od samochodu GAZ 67. Pracę zlokalizowałem w warsztacie fakultetu artylerii Akademii Sztabu Generalnego w Rembertowie. Do pomocy miałem dwóch zdolnych mechaników. We tróję robiliśmy wszystko, a to co było poza możliwościami warsztatowymi, np. dorabiane kół zębatych, na podstawie zrobionych przeze mnie rysunków technicznych, zlecaliśmy zakładowi w Ursusie. Wojsko miało wówczas najwyższy priorytet, więc moje zlecenia były realizowane w pierwszej kolejności. Na przykład robiłem w Ursusie zwolnice do kół o przełożeniu 1:5 i dodatkowy reduktor do układu napędowego, co dawało 8 biegów do przodu i tyle samo do tyłu. Po ukończeniu pierwszego prototypu armaty samojezdnej zaprezentowałem ten pojazd najwyższemu dowództwu. Pamiętam, że był tam wówczas gen. Michałkin, gen. Jaruzelski i kilku innych generałów. Podczas prezentacji powiedziałem gen. Michałkinowi, że prototyp został wykonach bardzo prymitywnie, gdyż warunki warsztatowe nie pozwalały na lepszy efekty. Wtedy on wydał polecenie, abym na dwa miesiące pojechał do Wojskowych Zakładów Remontowych w Krakowie i tam zbudował kolejne prototypy, ale tym razem na działach 76 mm, gdyż "57" i "76" miały te same lawety. (…)
Cały obszerny wywiad na ten temat możecie przeczytać w książce "Czołgi i samobieżne działa pancerne Wojska Polskiego 1919 - 2016" Tomasz Szczerbicki, Poznań 2017. Co ciekawe płk Węglarz opracował również wersje do pokonywania przeszkód wodnych, ale z różnych powodów, o których mówił w wywiadzie, nie powiedział o tym swoim dowódcą. Inną ciekawostką jest też fakt, że wspomniana armat była w 1955 roku testowana przez polskich specjalistów wojskowych równolegle z podobnym pojazdem napędzany silnikiem Jawy Ogar 350.
Tomasz Szczerbicki
Dziennikarz i autor książek: tomasz-szczerbicki.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze