Nasza pierwsza jazda na tej maszynie nieco nam się odwlekła, ale już po pierwszych kilometrach zgodnie stwierdzamy, że warto było na nią poczekać.

Rafał snuje, co prawda, kilka mocno kontrowersyjnych teorii odnośnie dzielności miejskiej tego typu motocykli i zapewne wielu offroadowych ortodoksów złapie się za głowę (lub padnie na zawał - wolimy więc przestrzec przed oglądaniem), niemniej jednak Aprilia przypadła nam bardzo do gustu.

Tuareg wydaje się być niezwykle przemyślanym modelem i co najważniejsze, jego masa utrzymana jest na dość dobrym poziomie (dobrym, bo słowo "niskim" przy bądź co bądź ponad 200 kg masy w motocyklu dualowym nadal nie przechodzi nam przez gardło). Wyposażono ją też w renomowane podzespoły, jak zawieszenia Kayaba, czy hamulce Brembo. Do tego na pokładzie kierowca ma do dyspozycji przydatny element umilający nudne przeloty autostradowe, czyli tempomat.

Jak na maszynę godną XXI w., mamy tu dość rozbudowaną elektronikę i kilka trybów jazdy do wyboru (z czego 2 z nich mogą być dowolnie konfigurowane przez kierowcę). Choć elektronice Aprilii nie sposób specjalnie czegokolwiek zarzucić, to już samo zawiadywanie po menu potrafi dać w kość nawet najbardziej cierpliwym motocyklistom. Nam jego zrozumienie (fakt, że podeszliśmy do tego po męsku, bez zaglądania do instrukcji) zajęło sporo czasu. Ale chyba taki jest urok włoskiej myśli technicznej. Albo się ją pokocha, albo… zajrzy do konkurencji. Trudno o niej nie wspomnieć, ale wydaje się nam, że w bezpośrednim zestawieniu z najbardziej naturalnym przeciwnikiem, czyli Yamahą Tenere, Aprilia mimo nieco mniejszej pojemności broni się dzielnie i jesteśmy nawet pokusić się o tym, że mamy tu remis z mocnym wskazaniem na Włoszkę. Postaramy się zestawić te 2 modele jednocześnie ze sobą, aby rozwiać nasze wszelkie wątpliwości, trzymajcie więc kciuki.

Tymczasem zapraszamy was do obejrzenia naszego kolejnego odcinka.

Gamonie wybierają najlepszy motocykl dualowy. Zobacz film z testem Aprilii Tuareg 660 »

Aprilia Tuareg 660 dane techniczne