Aprilia Open Day 2007
strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Po raz kolejny Aprilia zaprosiła swoich klientów oraz dziennikarzy na Aprilia Open Day. Impreza znana nam doskonale z ubiegłorocznej edycji , okazała się świetną okazją, aby odświeżyć znajomość z tą nietuzinkową włoską marką.
Zacznijmy od miejsca wydarzeń, choć to nie zmieniło się od ubiegłego roku. Tor Hungaroring ma długość 4381,08 metra, zawiera w sobie 14 zakrętów i jest w doskonałym stanie technicznym. Po ostatniej przebudowie w 2003 roku, kiedy to tor wydłużono i przeprojektowano dużą część jego infrastruktury, Hungaroring jest jednym z najbezpieczniejszych torów świata. Jest też zaskakująco wąski, jeżdżąc po nim trudno sobie wyobrazić, jak mieści się tam 20 bolidów F1. Kilka fajnych i trudnych winkli daje pole do wykazania się opanowaniem sprzętu oraz możliwość bardzo dokładnego sprawdzenia sportowego ducha pojazdów z logiem Aprilia na czole owiewki.
Uzupełnieniem węgierskiego toru są obiekty towarzyszące. Najważniejsze z nich to tor Supermoto, park off-roadowy oraz tor kartingowy. Całość świetnie przygotowana na przyjęcie dziennikarzy i motocyklistów z wielu krajów naszej części Europy.
Zamysł imprezy
Pomysł na tego typu imprezy jest bardzo prosty i coraz częściej stosowany także przez naszych krajowych importerów motocykli . Chodzi oczywiście o wszelkiego rodzaju imprezy i dni na torze, organizowane przez konkretnego producenta, tak aby utrwalać sportowy wizerunek firmy oraz aby budować wokół marki grono zadeklarowanych fanów, odpornych na marketingowe zakusy konkurencji.
Atrakcje
Największą atrakcją były rzecz jasna jazdy testowe. Uczestnicy imprezy mieli możliwość zapoznać się z takimi pociskami, jak RSV1000R, Tuono1000R oraz RS125. Nie zabrakło także bardziej turystycznych maszyn takich, jak nowe Pegaso. Dla fanów skuterów Aprilii przygotowano cały park skuterów wraz z placem do ich ujeżdżania. W parku Supermoto królowały rzecz jasna maszyny z serii SX oraz SXV. Słowem - dla każdego coś dobrego. Obok tego znaleźć mogliśmy ekspozycję prezentującą wszystkie dostępne w ofercie pojazdy Aprilii.
W padoku pojawił się człowiek Aprilii, startujący w MotoGP - Imre Toth wraz ze swoim pojazdem serwisowym. Szkoda, że w czasie naszej obecności na torze nie zobaczyliśmy go w akcji. Były za to pokazy jazdy quadami supermoto oraz motocyklami supermoto.
Tak, jak w ubiegłym roku, zaproszenie skierowane zostało zarówno do obecnych klientów, jak również tych potencjalnych. Oznacza to tyle, że na Hungaroring mile widziani byli nie tylko użytkownicy Aprilii, ale także właściciele każdej innej marki. Jeśli tylko było miejsce na torze, a było go najczęściej sporo, posiadacze japończyków mogli zmierzyć się z Apriliami na torze. Na jazdy testowe zapisać się mogli praktycznie ludzie z ulicy. Podoba nam się taka otwarta formuła.
Organizacja
Organizacja, podobnie jak w ubiegłym roku, bardzo dobra. Wszędzie ład i porządek, jazdy przeprowadzane bardzo sprawnie, żadnych problemów z ustaleniem co się aktualnie dzieje, a co wydarzy się za chwilę. Na takim obiekcie, jak Hungaroring nie mogło zabraknąć odpowiedniego zaplecza sanitarnego oraz gastronomicznego.
Dopisała pogoda, chociaż jest to bardzo mało precyzyjny opis tego, co działo się tego dnia kilkanaście kilometrów na północny wschód od Budapesztu (bo tam usytuowany jest Hungaroring). Właściwie powinniśmy tutaj napisać o totalnej patelni, jaka panowała na obiekcie. Nagrzany asfalt i beton nie dawały szans na znalezienie schronienia. Samochody zamienione w szklarnie doprowadzały do wrzenia lub stopienia wszystko pozostawione w środku. Tak oto poznaliśmy pojęcie „batona pitnego", bo inaczej nie dało się określić słodyczy pozostawionych w aucie, jako rezerwuarów energii.
Czego brakowało
Z pewnością zabrakło nowości. Pojawił się co prawda Shiver 750, ale tylko jako statyczna ekspozycja na przyczepie, którą nie dane nam było się przejechać. Po ubiegłorocznej imprezie, która narobiła nam wiele smaku, oczekiwaliśmy większej ilości ciekawostek oraz pokazów. Prezentacja dragów budowanych na bazie pojazdów Aprilia oraz wiele profesjonalnych wyścigówek to ciut poniżej naszych oczekiwań. No i rzecz wydawałoby się najmniej istotna na torze wyścigowym, a jednak przyciągająca wiele uwagi - dziewczęta. Po ubiegłorocznej edycji Aprilia Day „obstawionej" pięknymi kobietami, tegoroczna runda wypadła na tym polu bardzo przeciętnie.
Podsumowując
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wizyty na Aprilia Day. Niezależnie od braku oczekiwanej przez nas pompy była to bardzo fajna, świetnie zorganizowana impreza, której każdy uczestnik mógł wrócić do domu zadowolony i bogatszy o nową wiedzę i umiejętności. Wspaniała pogoda, ciekawy tor oraz niesamowite motocykle przyczyniły się do tego, że w przyszłym roku z przyjemnością udamy się na Węgry po raz kolejny.
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeza du¿o motorów, za ma³o dziewczyn ;) test
Odpowiedzjak chcesz ogl±daæ dziewczyny to wejd¼ na inn± stronê!!!!!
Odpowiedz