Zima lubi zaskakiwać, czyli rzecz o serwisie wiosną
Dobra tam, na wiosnę się zrobi, się załatwi, się naprawi. Koniec sezonu trzeba maksymalnie wykorzystać, się zrobi na wiosnę - myślałem. Potem zmądrzałem.
Zima lubi zaskakiwać. Nie tylko drogowców - także kierowców samochodów, którzy rozpaczliwie łapią przyczepność letnimi oponami, a rankiem, wsłuchując się w umierający rozrusznik, ze zdumieniem dowiadują się, że istnieje coś takiego jak akumulator.
Zima zaskakuje także nas, motocyklistów. Któregoś zimowego poranka, zamiast spodziewanej chlapy, bo śnieg to towar deficytowy, budzą mnie promienie słońca, zwiastujące idealne warunki do pierwszej przejażdżki. Facebook rumieni się od powiadomień o ustawkach, wspólnym lataniu i innych aktywnościach motocyklowych.
Motocykl stoi w garażu tak, jak go zostawiłem po sezonie. Ubieram ciuchy, przecieram wizjer z kurzu i biegnę odpalić silnik. Lipa. Moja maszyna wita mnie cieknącymi na potęgę lagami. Olej zabrudził w dodatku klocki hamulcowe. Coś tam miałem zrobić na jesień z tym, kojarzę. Nie chciało mi się.
Sam tego nie ogarnę, łapię telefon, dzwonię, ale nikt nie ma dla mnie dobrych wiadomości. Koniec zimy i wiosna to nie jest dobry czas na serwis. Pod moim sprawdzonym warsztatem formuje się już spora kolejka zapominalskich, którzy, podobnie jak ja, odłożyli serwis na początek sezonu.
To słowo tłucze się po głowie jak wyrok: miesiąc. Co najmniej na tyle muszę zostawić motocykl w każdym dobrym warsztacie, do którego dzwonię. Nawet gruby Zenek z Tarchomina, motocyklowy druciarz i rzeźnik jednośladowych niewiniątek, którego każdy szanujący się motocyklista ze stolicy omija szerokim łukiem, ma kalendarz zapchany na najbliższe dwa tygodnie. W rozpaczy dzwonię po serwisach w Radomiu i Siedlcach. To samo.
Tłumaczę sobie, że miesiąc to nie tak długo, skoro nie ma wyjścia, poczekam. Spędzam go zgrzytając zębami, nienawidząc szczerze wszystkich tych, którzy zrobili serwis po sezonie i teraz po prostu odpalili motocykle by cieszyć się pierwszymi w tym sezonie kilometrami. Każdy ryk wydechu wyciska łzy tęsknoty za moją maszyną, która czeka na swoją kolej w warsztacie.
- Zaprowadź na jesień - mówili. Pusto jest, szybko ogarniemy - mówili.
Zima lubi zaskakiwać. Kiedy po miesiącu usychania z tęsknoty odbieram motocykl z serwisu, ze świeżymi uszczelkami i olejem, umyty i pachnący smarem, akurat zaczyna padać. Śnieg. Z deszczem. I tak następny miesiąc. Nosz…
Więcej materiałów z cyklu Akcja serwisowa "Nie czekaj do wiosny":
- Zadbaj o swój motocykl. 10 rzeczy, które warto zrobić przed zimą
- 10 przykrych niespodzianek, które motocykl może sprawić na wiosnę
- Serwis motocykla jesienią - pięć wyraźnych korzyści!
- Ile czasu zaoszczędzisz serwisując motocykl jesienią zamiast wiosną?
- Gdzie zimować motocykl? Bezpieczne i praktyczne opcje