Ziemie kurpiowskie, Różan, Myszyniec, Nowogród, Łomża, co warto tam zobaczyć? (TPM #41)
Przebieg trasy: Różan-Krasnosielc-Jednorożec-Żelazna-Myszyniec-Nowogród-Łomża-Różan (łącznie około 210 km)
Różan to niewielkie miasteczko położone nad Narwią. Ponieważ w czasie zaborów była tutaj dość dogodna przeprawa przez rzekę od strony Prus Wschodnich, zajmowanych przez kaiserowskie Niemcy, więc ówcześni władcy "Priwislinskowo Kraja" zbudowali tutaj twierdzę forteczną, jedną z łańcucha fortec osłaniających przeprawy na Biebrzy, Narwi i Wiśle. Zespół forteczny w Różanie miał trzy forty. Jeden z nich, zalegający prawie w centrum miasteczka, jest w niezłym stanie i można go nie tyle zwiedzać, co oglądać. Drugą ciekawostką jest, dotyczący też Rosjan, tylko tych spod znaku "czerwonej gwiazdy", stojący w rynku i dzielnie prący się na zachód "tank oswoboditiel", czyli kolejna poprawiona wersja T34. No cóż, czasami podrwiwam sobie ze Słowaków, że dotychczas wielbią rosyjskich najeźdźców utrzymując na rozmaitych piedestałach żelastwo, którym ich najechali w 1944/45 r zabierając niepodległośc (jaką, taką), jaką miał ten kraj w czasie II Wojny Światowej i z powrotem przyłączając Słowację do Czech. A przecież Czechy i Słowacja (a właściwie Górne Węgry, czyli poddani Korony Św. Stefana) w swojej historii do 1920 r nie mieli żadnych wspólnych tradycji historycznych. No, czasem królowie węgierscy władali Czechami i odwrotnie.
To co widzimy na zdjęciu to kaponiera broniąca dostępu nieprzyjacielowi do koszar fortu
Ale wracając do tego czołgu to uważam, ("ceterum censeo Carthaginae esse delendam - a poza tym uważam, że Kartagina powinna być zniszczona"), że tak jak Kartagina dawno powinien być: albo zezłomowany, albo znaleźć się w jakimś muzeum (najlepiej gdzieś na zachodzie filorosyjskiej i prostalinowskiej Europy czy Azji), albo co najlepsze, żeby go kupił jakiś hobbysta i może uruchomił na niedzielne przejażdżki dla młodzieży. Jedynie te sowieckie czołgi mają rację bytu na naszej ziemi o ile walczyły w nich polskie załogi i miały na pancerzu namalowanego orzełka (co prawda bez korony), jak to jest np. na pobojowisku w Studziankach Pancernych.
"Ozdoba i obrońca" rynku w Różanie
Opuszczając spokojne miasteczko kierujemy się najpierw na Ostrołękę, ale w miejscowości Młynarze odbijamy w lewo na Krasnosielc, Chorzele. Spokojnymi, niezłymi drogami, ciągnącymi się głównie wśród pól, osiągamy tę pierwszą miejscowość i przy wjeździe widzimy pomnik postawiony z okazji kolejnej rocznicy Chrztu Polski w 966 r. Przeciąwszy tę wieś podążamy dalej w stronę Chorzeli i wkrótce jesteśmy na rondzie, gdzie wita nas znarowiony koń z potężnym rogiem, wyrastającym z czoła. Jesteśmy w Jednorożcu.
Krasnosielc. Pomnik wspominający tysiąclecie chrztu Polski
Jeśli jest taka rzeźba to widocznie i takie zwierzęta istniały
Stąd wyruszymy w jedną z najurokliwszych dróg, jakimi jeździłem w tym roku po Polsce. Wokół otoczą nas łagodne krajobrazy pól, lasów, rzeczek, stawów i łąk pełnych mlecznych krów. Prawie puściutka droga wije się ślicznymi łukami i jest w znakomitym stanie technicznym. I tak przez kilkadziesiąt kilometrów do samego Myszyńca. Ponieważ te tereny zamieszkiwali Kurpiowie i byli to na ogół dzielni ludzie, mający duże swobody obywatelskie w dawnej Rzeczpospolitej, więc kiedykolwiek ojczyzna była w potrzebie, zawsze można było na ich strzeleckie umiejętności liczyć. Tak też było w czasie Powstania Styczniowego. Dlatego też po drodze w Żelaznej mijamy pomnik poświęcony powstańcom styczniowym.
"Poszli nasi w bój bez broni". Z takim orężem trudno było wygrać jakąkolwiek bitwę w Powstaniu Styczniowym
W Myszyńcu oczywiście nad miastem górują wysmukłe wieże neogotyckiego kościoła, a w rynku jest pomnik i mural poświęcony Żołnierzom Niezłomnym, czyli tym, którzy godność Polaka przedłożyli nad życie pod komunistycznym "gniotem".
Myszyniec
Mural w Myszyńcu
Z Myszyńca skierujemy się na Nowogród, leżący nad Narwią i przy ujściu do niej Pisy. Nad samą rzeką tuż przy moście stoi potężny schron bojowy, zbudowany przez Polaków z powodu oczekiwanej na Polskę agresji niemieckiej. Tutaj był to kierunek z Prus Wschodnich. Takich schronów w rejonie Nowogrodu zbudowano jeszcze kilka i są one też nad Narwią, ale przy drodze do Łomży poprzez Szablak. Ten przy moście jest najłatwiej dostępny i chyba najpotężniejszy. Zresztą swoją rolę we Wrześniu spełniły i zostały opuszczone i wysadzone dopiero wtedy, kiedy Niemcom udało się je obejść. Na wyżynie nadnarwiańskiej stoi jeszcze sowiecki czołg, czyli pamiątka, jak pisał poeta, żołnierz "Parasola", poległy w Powstaniu Warszawskim, Józef "Ziutek" Szczepański, "czerwonej zarazy, wybawiającej nas od czarnej śmierci". W samym Nowogrodzie jest też bardzo zajmujący skansen kultury i budownictwa kurpiowskiego. Trzeba jednak na niego poświęcić sporo czasu zwłaszcza, że na terenie skansenu można się też smacznie pożywić.
Schron bojowy przy moście w Nowogrodzie
W tej chałupie przy skansenie w Nowogrodzie jest kasa biletowa
Kolejny schron obok Nowogrodu już nie jest w tak dobrym stanie
Teraz jedziemy już wprost do Łomży, która była kolejnym punktem ufortyfikowanym przez Rosjan w XIX w. Tutaj też można zwiedzać, zwłaszcza fort nr 1. Ale oprócz dobrze zachowanych koszar nie ma tam, dla laików, zbyt wiele do oglądania. Natomiast samo miasto wygląda bardzo porządnie i ma kilka ciekawych miejsc do zobaczenia. Ja skoncentrowałem się tym razem na ławeczce Hanki Bielickiej, stojącej tuż przy ładnie odrestaurowanym rynku. Ba, dopadłem jakiegoś przechodnia i zrobił mi fotkę wraz z "panią Hanką", która siedzi oczywiście w jednym ze swoich zawadiackich i stylowych kapeluszy. Oczywiście jest mowa o ławeczce z brązu (spiżu, czy innych stopów, na których się niezbyt wyznaję).
Łomża. Na ławeczce dosiadłem się do Pani Hanki
Łomża. Starannie odrestaurowywany rynek
Pozostaje powrót do bazy w Różanie, który najpierw przebiega drogą na Ostrów Mazowiecką a potem za Jakacią Dworną odbijamy na Czerwin i Goworowo. Jeszcze tylko lasy otaczające Różan od południa i... wieczorne przypominanie sobie zwiedzanych miejsc i krajobrazów.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze