Kujawy i Ziemia Dobrzyńska. Toruń, Ciechocinek, Włocławek co warto zobaczyć? (TPM #51)
Przebieg trasy: Włocławek-Nieszawa-Ciechocinek-Zamek Bierzgłowski-Chełmno-Świecie-Grudziądz-Radzyń Chełmiński-Rywałd Szlachecki-Golub Dobrzyń-Włocławek (łącznie około 270 km)
Kujawy i Ziemia Dobrzyńska to graniczące ze sobą rejony Polski. Już w czasach piastowskich zaznaczyła się tutaj granica między Słowianami (zachodnimi), a plemionami Prusów (Pomezanów i Pogezanów). Walki o władzę nad tymi ziemiami dodatkowo spotęgowane były walkami chrześcian i pogan i nie prowadziły do rozstrzygnięcia. Po prostu jedni najeżdżali drugich i potem był odwet. Sytuacja zmieniła się na początku XIII w., kiedy książę Konrad Mazowiecki sprowadził, do rozprawy z Prusami, zakon Szpitala Najświętszej Panny Marii Domu Niemieckiego. Akurat Krzyżacy byli "bezrobotni", bo Jerozolima i Palestyna już były pod władaniem Saracenów (Arabów), a chwilowy podnajem ziem na Siedmiogrodzie skończył się dla nich eksmisją, kiedy węgierski król Andrasz (Andrzej) szybciutko rozpoznał właściwe zamiary Krzyżaków, którzy mając zwalczać Połowców przy okazji chcieli "capnąć" wynajmowane i podbite przez nich ziemie. Nasz Mazowszanin był (niestety) dużo mniej spostrzegawczy i przewidujący. W XIV w. Zakon Krzyżacki (zasilany rozmaitymi ochotnikami z Europy, głównie z Niemiec) stał u szczytu swej potęgi. A podbite na Prusach, Jadźwingach i Litwinach ziemie były "upstrzone" potężnymi murowanymi z cegły zamkami. Zamki z wyniosłymi obronno-widokowymi wieżami były odległe od siebie o ok 30 km, co umożliwiało dotarcie w ciągu jednego dnia spieszonym knechtom z posiłkami do sąsiedniego oblężonego grodu obronnego. Najbardziej na południe wysuniętym krzyżackim zamkiem były Bobrowniki, których ruiny do dziś znajdują się nad Wisłą, ok. 20 km na północ od Włocławka. Włocławek zaś jest oddalony od Brześcia Kujawskiego niewiele ponad 10 km. A księciem Brzesko-Kujawskim, a od 1321 r królem Polski, pierwszym po rozbiciu dzielnicowym, był Władysław Łokietek. Takie pogranicze zawsze nasiąka krwią i płonie ogniem. Ponieważ Krzyżacy byli potężniejsi, więc to oni urządzali "rajzy" w głąb niedawno co odtworzonego państwa polskiego. Pod Płowcami (niedaleko Brześcia Kujawskiego, ok 20 km na zachód) po raz pierwszy i dość udany dla Polaków natknęli się na zdecydowany odpór. Było to w 1331 r. na dwa lata przed śmiercią Łokietka. Ojojoj! Ale się "rozhistoryzowałem". Ale spróbuję poniżej trochę się wytłumaczyć dlaczego.
Z Włocławka wyruszamy w dół Wisły w stronę Torunia. Niezadługo opuszczamy jednak główną drogę i zjeżdżamy w prawo (Lipiny), aby dotrzeć do Nieszawy. Nieszawa małe miasteczko nad Wisłą szczyci się dwoma swoimi rodakami i atrakcją turystyczną. Ci rodacy to Stanisław Noakowski, wspaniały architekt, malarz i wykładowca na wydziale architektury, żyjący na przełomie wieków XIX i XX. Przy nieszawskim rynku jest muzeum poświęcone Noakowskiemu. Natomiast drugim nieszawskim rodakiem jest trochę zapomniany, znakomity artylerzysta-konstruktor, niestety przedwcześnie zmarły. To nazwana jego imieniem bateria dział na Helu dzielnie ostrzeliwała niemieckie niszczyciele w czasie wojny obronnej w 1939 r. Ten człowiek to Heliodor Laskowski. Natomiast niewątpliwą atrakcją Nieszawy jest prom pasażersko-samochodowy, kursujący w poprzek, szeroko tutaj już rozlanej, Wisły. No cóż najbliższe mosty są we Włocławku i Toruniu. Prom ma bardzo ciekawy konstrukcyjnie kształt, przypominający troszeczkę promy pływające po Mississippi. Napęd ma spalinowy, a nie parowy, ale zamiast na ogół stosowanej śruby napędowej ma duże boczne koła z łopatkami. Tym razem nie udało się nim przeprawić przez rzekę, gdyż kursuje od 1.05 do 1.11., a ja tam byłem w kwietniu. Ale już nim co najmniej 2-3 razy płynąłem. Wspaniałe wrażenie, nie to co jazda mostem.
Muzeum Stanisława Noakowskiego w Nieszawie
Przed promem wiślanym w Nieszawie
Taki piękny kościół też ozdabia Nieszawę
Po opuszczeniu Nieszawy następnym punktem był "deptak w Ciechocinku".
Obejrzawszy "grzybek", czyli fontannę (woda w tej fontannie, jako solanka, wcale nie ma przejrzystości kryształu), a potem jedną z trzech długaśnych tężni pojechałem dalej w stronę Torunia. No cóż, nie miałem skierowania do jednego z rozlicznych ciechocińskich sanatoriów, o których cudownościach uzdrowieńczych krążą najrozmaitsze legendy i anegdoty, a i pani Danuta Rinn ładnie śpiewała.
Tężnia w Ciechocinku
Ciechociński "grzybek" ileż to już widział westchnień i złamanych serc
Toruń to piękne średniowieczne miasto, pełne zabytków. Jako jedne z pierwszych przestało mieć ochotę bycia poddanym Krzyżaków (1453), mających swą stolicę w Malborku. Do tej pory z rozwalonego przez mieszczan toruńskich krzyżackiego zamku pozostały tylko ruiny. Ponieważ jak już wielokrotnie pisałem zwiedzanie dużych miast z siodełka motocyklowego jest mało ciekawe, a za to uciążliwe, więc i tym razem ominąwszy Toruń skierowałem się na północ w stronę Łubianki, Unisławia.
W miejscowości Zamek Bierzgłowski jest właśnie zamek biskupi. Ciekawy w swojej formie i otoczony parkiem ma bardzo ciekawą kaplicę, którą warto zwiedzić. Z zamku kierujemy się w stronę Chełmna. Drogi są niezłe, ale niezbyt atrakcyjne widokowo, dopóki nie osiągniemy skarpy wiślanej (Kokocko), z której roztacza się nieprzejrzany widok na dolinę Wisły.
Brama wjazdowa na dziedziniec Bierzgłowskiego zamku
Chełmno to historyczne miasto, posadowione na 9 wzgórzach (o dwa więcej niż Rzym). Warto tutaj dotrzeć do rynku, nad którym wznosi się wspaniały ratusz. Na tymże rynku postawiono też zgrabny posąg strzelca konnego. Czasami piszą o nim, że to ułan, ale ja nie dopatrzyłem się w jego ręku lancy, tylko ściskaną szablę. Również na plecach nie widać karabinka strzeleckiego. A zatem jaka to formacja? Ale posąg jest starannie wykonany. Zdecydowanie lepiej niż np. posąg konny Czarnieckiego w Warce. Chełmno ma mnóstwo szczęśliwie zachowanych zabytków, których nie zniszczyła II wojna światowa. Wyjeżdżając z tego miasta warto jeszcze spojrzeć na Bramę Grudziądzką. To wielka przyjemność móc, nawet tylko z siodełka motocyklowego, pogapić się na tak piękny układ urbanistyczny, otoczony na dodatek dawnymi murami miejskimi.
Ratusz na chełmińskim rynku
Posąg ułana-strzelca na rynku w Chełmie
Następny obiekt to leżące po drugiej stronie Wisły Świecie. Miasto nie ma tak wspaniałych zabytków ani takiego układu architektonicznego, jak Chełmno, ale ma za to pokrzyżacki zamek umiejscowiony w widłach Wdy, wpadającej tutaj do Wisły. Z zamkowej wieży jest panoramiczny widok na okolicę, a w salach zamku są ciekawe wystawy.
Przed zamkiem w Świeciu
Teraz jeśli nam się niezbyt spieszy, to warto nad brzegiem Wisły dojechać do samego Grudziądza. Proponuję skierować się teraz na Wlk. Lubień, aby w Dragaczu, przekroczywszy wał przeciwpowodziowy (pierwszy możliwy wjazd na wał) dotrzeć na przeciwległy do miasta brzeg Wisły. Roztacza się stąd wspaniała panorama tego średniowiecznego miasta. Niedawno, prawie w centrum, dobudowano wieżę obronną na terenie dawnego zamku. Jeśli byśmy chcieli się na nią wdrapać, to wówczas zobaczymy cały układ miejski, a nie tylko spichlerze i kościoły, rozpostarte na wysokim brzegu wiślanym. a widziane z drugiego brzegu Wisły. Tak więc przekroczywszy Wisłę kratownicowym mostem drogowo-kolejowym (im. Bronisława Malinowskiego, który tutaj zginął) i przebiwszy się przez miasto, obieramy kierunek na Brodnicę, Golub-Dobrzyń, Wąbrzeźno i Radzyń Chełmiński.
A zza Wisły wyziera wspaniała panorama Grudziądza
W tej ostatniej miejscowości nie sposób jest przegapić jednen z najpotężniejszych pokrzyżackich zamków na ziemiach polskich. Z pokrytego łąką podzamcza, na które można wjechać, roztacza się pełen mocy widok na dwie wieże i kurtynę zamkową, mieszczącą bramę wjazdową. Ci Krzyżacy to w swoim czasie byli jednak nieprzeciętnymi budowniczymi, a do tego dzielnymi zuchami, o czym napiszę przy okazji zwiedzania ich innej warowni czyli Gniewu.
Przed zamkiem w Radzyniu Chełmińskim
Z Radzynia jedziemy w stronę ostatniego już w tej trasie miejsca, które zwiedzimy, czyli do Golubia-Dobrzynia. Jeśli jednak ktoś zacznie tę trasę wcześnie i będzie miał jeszcze czas na powrót do Włocławka, to proponuję na chwilę wpaść do leżącego o 6 km stąd w drodze do Jabłonowa i Brodnicy, czyli Rywałdu Szlacheckiego. To w tutejszym kościele i klasztorze, którym zawiadują zakonnicy Kapucyni, był przez dwa tygodnie internowany pierwszy raz Prymas Tysiąclecia. Potem go przeniesiono na rok do Stoczka Klasztornego na Warmii. Również niezwykłej urody obraz Matki Boskiej jest celem tutejszej pielgrzymki Cyganów (Romów i Sindi) polskich.
Kościół i klasztor w Rywałdzie
Teraz ominąwszy obwodnicą Wąbrzeźno, choć w centrum jest bardzo ładny rynek i kościół, jedziemy do leżącego nad Drwęcą miasta o dwuczłonowej nazwie. Na wysokiej skarpie w Golubiu góruje nad wijącą się u jego stóp Drwęcą zamek pokrzyżacki, który potem w czasach jagiellońskich i za dynastii Wazów uległ poważnej przebudowie. Jest tutaj hotel, restauracja i mieszczą się ciekawe wystawy, a widok na Dobrzyń z jego rynkiem, kościołem i całym układem architektonicznym jest bardzo ciekawy. Przed zamkiem w Gniewie odbywają się rozmaite rekonstrukcje turniejów rycerskich, a olbrzymie repliki armat dają pojęcie o XVII wiecznej sztuce oblężniczej. Nie są to bowiem armaty walczące na polu bitwy. Teren zamku (to jako ciekawostka) jest też motocykloprzyjazny. Pamiętam jak uczestniczyłem jako gość w czasie zlotu motocykli Moto Guzzi. Motocykle wspaniale komponowały się na zamkowym dziedzińcu.
Panorama Dobrzynia z zamku w Golubiu
Czeka nas teraz dłuższy odcinek jazdy, głównie wśród obsadzonych różnego rodzaju roślinnością pól. Zbójno, Kikół. Lipno i gdybyśmy chcieli zboczyć z drogi, to można by jeszcze dotrzeć do tego najbardziej na południe posadowionego pokrzyżackiego zamku w Bobrownikach. Ale nie jest on zbyt atrakcyjny, gdy się widziało Bierzgłowo, Świecie, Radzyń czy Golub-Dobrzyń. Przed samym Włocławkiem czeka nas panoramiczny widok z wysokiego drugiego brzegu. To stąd pożądliwym okiem bolszewicy w 1920 zerkali na miasto, którego nie udało im się zdobyć. Na drodze ich pochodu "na zapad, po trupie pańskiej Polszy", stanęły szeroko rozlane wody "królowej rzek polskich". A potem ich konna forpoczta (Korpus Konny Gaja Bżyszkiana i 4 Armia) i tak już, w panicznym odwrocie, nie zdążyła połączyć się z pozostałą masą Czerwonej Armii, odcięta przez 5 Armię gen. Władysława Sikorskiego, kiedy w połowie sierpnia nastąpił "Cud nad Wisłą" (nad Wkrą i Radzyminem oraz manewr znad Wieprza). Natomiast obok włocławskiej tamy, która spiętrza szeroko rozlane, jak rozległe jezioro, wody Wisły, wznosi się krzyż. To tutaj SB-ccy oprawcy w listopadzie 1984 r., po skatowaniu i zamordowaniu, wrzucili do wody zwłoki księdza Jerzego Popiełuszki. Można też jeszcze wjechać do Włocławka kratownicowym mostem im. Rydza-Śmigłego. Za tym mostem wspaniale się komponuje, w panoramie miasta, katedra włocławska, której rodowód sięga XIV w., ale była mocno "zneogotyzowana" w końcu XIX w. Trasa była dość wyczerpująca w zabytki ale..."historia magistrae vita est". Czasami warto jest wiedzieć "skąd nam nogi wyrastają" i kto komu ile i czego
"capnął" i jak tę okupację uzasadniał.
Na tamie we Włocławku. W tle krzyż przypomina o zbrodni komunistycznej bezpieki
Wjeżdżamy na most Rydza Śmigłego we Włocławku
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeBardzo fajny przewodnik :) akurat ruszamy w trasę i mamy postój w hotelu bulwar to wiemy co w Toruniu zobaczyć :P dzięki
Odpowiedz