Powraca sprawa koszmarnego wypadku z czerwca zeszłego roku, w którym zginęło siedmiu członków klubu Jarheads MC. Amerykańska prokuratura podała, że kierowca auta, które wjechało w kolumnę motocykli, miał w organizmie "narkotykowy koktajl", a powodu wcześniejszych przewinień i aresztowań nie powinien już wsiąść za kierownicę.

O tej strasznej sprawie pisaliśmy pod koniec czerwca 2019 roku. Grupa weteranów Marines z Nowej Anglii, zrzeszona w klubie Jarheads MC, była w drodze na zlot. W pobliżu miejscowości Lancaster w stanie New Hampshire zatrzymali się na postój. Kiedy kolumną ruszali w dalszą drogę, czołowo wjechał w nich ciężki pickup Dodge RAM, kierowany przez 23-letniego Ukraińca Wołodymyra Żukowskiego. Na miejscu zginęło aż 7 osób, sprawcy nic się nie stało. 

Wczoraj prowadząca śledztwo prokuratura ujawniła kilka istotnych informacji. Po pierwsze we krwi sprawcy, pobranej tuż po wypadku, stwierdzono prawdziwy "narkotykowy koktajl" - fentanyl, morfinę oraz ślady kokainy. Po drugie, Żukowski już wcześniej powinien stracić prawo do prowadzenia jakichkolwiek pojazdów. Był bowiem wielokrotnie aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu i narkotyków,rażące przekraczanie prędkości oraz inne niebezpieczne zachowania na drodze. 

W trakcie procesu Żukowskiego jednym z wątków będzie również to, dlaczego pomimo takiej przeszłości i odmowy poddania się testom trzeźwości, nie odebrano mu prawa jazdy. Wątpliwy kierowca nie miał również problemu ze znalezieniem pracy w firmie transportowej, do której należał feralny pickup. 

Prokuratura ujawniła te informacje w związku z wnioskiem obrońców Żukowskiego o zwolnienie za kaucją. Jako obywatel Ukrainy mógłby on próbować ucieczki. Według samego sprawcy wypadek spowodował motocyklista jadący na czele kolumny, który uderzył w jego auto i wytrącił je z pierwotnego kursu. Obrona sugeruje również, że ten motocyklista mógł być pod wpływem alkoholu.