Yamaha XJ6 Diversion F. Najnudniejszy motocykl jakim jecha³em
Dziennikarze motoryzacyjni są obrzydliwie rozpieszczeni i to często im - jakby to powiedzieć ładnie - ryje banie. W tej robocie po prostu dostajesz motocykl na tydzień do pojeżdżenia, później piszesz, czy ci się podobało, oddajesz i bierzesz kolejny. Po drodze dobrze, żebyś miał wiedzę na temat techniki, historii i języka polskiego, którym winnyś posługiwać się biegle, ale generalnie latasz nowymi sprzętami i ci za to płacą. Żyjesz jak otoczony w lukrze pączek i wmawiasz kumplom, że jeden motocykl za sto koła jest lepszy od innego motocykla za sto koła, bo ma korbowody lżejsze o 19 gramów. Trochę sobie żyjesz w mydlanej bańce i nie pamiętasz, jak byłeś obślinionym cielakiem, który zwariował, jak mógł zatankować komarka za więcej jak 7 złotych. Ryje ci beret w tym całym dobrobycie i możesz wymyślać głupie rozkminy typu "Najnudniejszy motocykl jakim jechałem". Co niniejszym czynię.
Zanim przejdę dalej, na wypadek gdyby ktoś z Yamahy przeczytał tylko wstęp i nie dotarł do końca, trzeba zaznaczyć, że to był bardzo dobry motocykl. Dla świeżaka z jeszcze gorącym prawkiem kat.A XJ6 Diversion F była idealna. Nie onieśmielająca w żaden sposób, nie zepsuje ci początku przygody z motocyklami dlatego, że jak za bardzo odwiniesz gaz w zakręcie (dopytaj się kogoś, kto wyjaśni, dlaczego tak się nie robi) i wyglebisz się przy świadkach. I w sumie jeśli potrzebowałeś dużego motocykla, który zaspokoi cię po przysłowiowej 125cc, Yamaha była wprost do tego stworzona. Co było najbardziej ekscytujące w tym motocyklu? To jak cudownie był wyzuty z emocji. Jechałem nim z Katowic do Wrocławia przez najokropniejszą autostradę w Polsce, A4, która albo jest remontowana albo usypia. To był ten drugi przypadek i naprawdę miałem nadzieję, żeby wleciała we mnie sroka tylko dlatego, żeby coś się działo. Ja wiem, wiem, myślicie sobie "co ten rozpieszczony bufon p******i?", ale robota dziennikarza motoryzacyjnego polega przede wszystkim na wyszukiwaniu niuansów w motocyklu, które czynią go wyjątkowym, a ten jest wyjątkowy dlatego, że działa jak Hydroksyzyna - wycisza i usypia. Nie chcesz tego na motocyklu, prawda? Chcesz, żeby Ci się paliły gacie, kiedy będziesz wbijać czwórkę bez sprzęgła przy dwóch pakach.
Yamaha XJ6 Diversion F - no stress [TEST MOTOCYKLA]
Jeśli jeszcze nie szukasz dramatycznych doznań po otwarciu gazu, ale funkcjonalnego motocykla generującego zerowy poziom stresu, zastanów się poważnie
SPRAWDŹ NASZ TEST YAMAHY XJ6 DIVERSION F »
XJ6 nawet wygląda MEH. Gdyby była brzydka to było by dobrze, bo można by wymyślać coraz to głupsze matafory i porównywać ją do coraz bardziej absurdalnych rzeczy, ale ona po prostu wygląda jak jednoślad, jak kwadratowy klocek w tetrisie, jak niebo w listopadzie. Jeśli siadałeś na ten motocykl w nadziei, że pozrywa ci zaczepy mięśniowe w ramionach, to też się rozczarowałeś, jeśli nie wsiadłeś na ten motocykl prosto z egzaminacyjnej 125-tki. To może chociaż ten motocykl był tak awaryjny, że psuł się od mżawki i dzięki temu można było na poboczu poznać rolnika, który zgarnął cię do domu i pokazał zapas bimbru wystarczający, żeby zasilić rakietę Saturn V? Nic z tego, to Yamaha, nie popsuje się. Jedna rzecz mnie podekscytowała, mianowicie to, jak cudownie nie-elastyczny jest silnik. Przyspieszenie na szóstym biegu z 100 km/h do 200 km/h trwa dłużej, niż dryf kontynentalny Gondwany. Mam nadzieję, że ta metafora jest śmieszna, bo musiałem przed jej napisaniem zrobić research.
Gdyby podwozie było beznadziejne, to też by było bardziej interesująco, ale zawieszenie działa jak zawieszenie powinno, a hamulce pomagają wytracić prędkość. Nic w dynamice i prowadzeniu XJ6 nie podnosi ciśnienia, nie przeraża, ani nawet irytuje. Czyli podsumowując, mamy niepsujący się motocykl, który poprawnie skręca, poprawnie hamuje, schludnie wygląda, przyspiesza geologiczne powoli i jest całkowicie pozbawiony stresu oraz ekscytacji. Są ludzie, którzy na motocykl patrzą przede wszystkim jak na przedmiot, który uwalnia od korków i mają gdzieś, czy się będą podekscytowani, bo silnik ładnie charczy przy 8500 obr./min. PS. Są ludzie, który jeżdżą w zatyczkach do uszu (niektórzy z nich są instruktorami CSS...). Co mają zrobić te nie skomplikowane istoty? Kupić XJ6. Widziałem zdrowe sztuki po 10-12 tysięcy.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeNaprawde, tylko dla Tomanka tu zagladam... takiej literatury nie spotyka sie czesto...:)
Odpowiedz