tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Wyprawa motocyklem po Czarnym Lądzie, czyli moja przygoda z Afryką
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Wyprawa motocyklem po Czarnym Lądzie, czyli moja przygoda z Afryką

Autor: Adam Myziak 2022.06.07, 11:22 Drukuj

Kilka sezonów temu, z bliżej nie rozpoznanych przyczyn odczułem nieprzebraną chęć zakupu motocykla. Po szczegółowych analizach i potrzeb i oczekiwań oraz kilku testach różnych modeli, wybór padł na moto klasy adventure: wygodny, wszędzie wjedzie, no i bez problemu połyka setki kilometrów dziennie.

Kupiłem i… świat zmienił swój koloryt

NAS Analytics TAG

Wstyd się przyznać, ale jeszcze dwa miesiące przed zakupem, w 2019 roku sprawdzałem w Internecie, czy na pewno jedynkę wrzuca się w dół, czy może jednak do góry, a za chwilę… jadę na własnym motocyklu pojemności litra dwieście do Toskanii.

Toskania, jak to Toskania, koń jaki jest każdy widzi. Winnice, winnice, winnice 😊  Po powrocie wydawało mi się, że osiągnąłem coś niezwykłego, bo to i tyle kilometrów i góry, a w górach "tornante", do tego nigdy wcześniej nie jeździłem motocyklem etc. etc.

W kolejnym roku odwiedziłem Bałkany z Kosowem, Macedonią i Albanią włącznie. Później krótki wypad na Rumunię z zaliczonym regularnym dzwonem i kolejny trip ponownie w kierunku Albanii, Bośni i Czarnogóry.

Wszystko było super: wrażenia, krajobrazy, niezwykli ludzie. Nie wiedziałem, że to wrażenie niezwykłości wypraw motocyklowych upomni się o coraz to nowe wrażenia i emocje, a wyzwania, które za sobą niosły wyjazdy do Włoch, czy na Bałkany szybko okażą się niewystarczające, żeby zaspokoić ten podróżniczy zew.

I tu pojawiła się myśl wyjazdu solo do Afryki i objechania dookoła jeziora Wiktorii. Pomysł jest, ale jak pojechać i wrócić, żeby się nie wywrócić 😊

Afryka

Od pomysłu do realizacji minęły jakieś trzy miesiące. Internet czyni cuda: nocleg, wynajem motocykla, bilety lotnicze. Reszta na żywioł. Muszę dodać, że jeszcze na kilka dni przed planowanym wylotem nie miałem visy do Ugandy. Kontakt przez messengera z ambasadą Ugandy w Berlinie okazał się zbawienny. Po niecałej godzinie otrzymałem info na maila, że visa została mi przyznana i że życzą mi udanego pobytu.

Lot przez Amsterdam. dwie godziny do Holandii + dziewięć do Entebbe w Ugandzie, a potem podróż samochodem do Kampali potrafią nieźle dać w kość. Ale czego się nie robi dla wyprawy życia?

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w Ugandzie, to wszechobecna broń i niezliczone patrole policji. Na odcinku 40 km między lotniskiem a stolicą kraju zatrzymywano nas cztery razy. I pytania: skąd? dokąd? w jakim celu? W Ugandzie broń nosi przy sobie nie tylko policja, czy wojsko, ale też ochroniarze. I to nie jakiś tam pistolet przy pasku, ale regularne kałachy.

Karabiny te są co prawda różnej jakości, od w miarę nowych po takie pamiętające czasy niedługo po wielkiej wojnie ojczyźnianej, co to im "zamek wylata". Jak raz powiedziałem takiemu jednemu z bronią, że takie karabiny to u nas mogą nosić tylko mundurowi i to też nie zawsze, to zrobił dziwną minę i mnie po prostu ….. wyśmiał 😊

Każde osiedle i niemalże każda nieruchomość ogrodzona jest wielkim murem z zasiekami i pilnowana jest przez takich właśnie, mniej lub bardziej uzbrojonych, ochroniarzy. W oknach kraty.

Wejście do Acacia Mall, największego centrum handlowego Kampali możliwe jest wyłącznie po poddaniu się szczegółowej kontroli osobistej, przeszukaniu pojazdu oraz przejściu przez bramkę wykrywającą metal.

Niby wiadomo, że cała ta "infrastruktura" służy ochronie zwykłych obywateli oraz takich jak ja okazyjnych bywalców, ale w Europejczyku wzbudza to jednak niekłamane poczucie zagrożenia.

Dopełnieniem tej powszechnie obowiązującej "ochrany" jest robienie zdjęć i skanowanie linii papilarnych każdego palca dłoni przy załatwianiu większości sprawy wymagających okazania dokumentów. O ile mogłoby to być jakoś zrozumiałe przy przekraczaniu granicy, to już przy zakupie karty sim do telefonu wydaje się co najmniej dziwne.

Ruch uliczny

Na razie jeszcze nie mogę się wypowiadać za całą Afrykę, ale tam gdzie byłem, czyli w rejonie Jeziora Wiktorii, w większości obowiązuje ruch lewostronny (z wyjątkiem Rwandy), a przepisy o ruchu drogową to kwestia raczej umowna niż obowiązująca.

W większych miastach takich jak Kampala korki są niewiarygodne. Wymusza to poniekąd na kierowcach pewną "kreatywność drogową". Żeby zobrazować to pojęcie, trzeba sobie wyobrazić sytuację, w której jedzie się jako pasażer na motocyklu-taksówce po zakorkowanej ulicy i w pewnym momencie motocykl skręca na pełen dziur chodnik i tak przez 1 km korka jedzie się wśród innych motocykli i pieszych aż do najbliższego skrzyżowania, czyli ronda. Na rondzie oczywiście tez korek, ale pod prąd jest trochę miejsca, więc co robi kreatywny kierowca? Objeżdża rondo w przeciwnym kierunku.

W większych miastach takich jak Kampala są oczywiście światła drogowe. Kolory zupełnie jak wszędzie zielony, czerwony i pośrednie. Problem jednak w tym, że mało kto zwraca na nie uwagę. Traf chciał, że motocykl, którym miałem jechać dookoła jeziora odebrałem na drugim końcu miasta. Czekał mnie, więc chrzest bojowy. Starałem się wykorzystywać techniki jazdy miejscowych, czyli uskuteczniałem survival po chodnikach, pod prąd i gdzie tylko był kawałek miejsca. I nawet mi dobrze szło do momentu, gdy podjechałem do całkiem sporego skrzyżowania ze światłami. Gdy byłem już całkiem blisko, nagle światło zmieniły swoją barwę na czerwoną. Odruchowo zatrzymałem swój motocykl i to był duży błąd. Jakaś setka pojazdów w ciągu minuty, przejechała obok mnie. Jedni nawet nie zwolnili, inni wykonali nagły manewr wyprzedzenia jedynego zawalidrogi, który z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu zatrzymał się czerwonym. Oczywiście wszystko w asyście fucków i klaksonów. Siwych włosów na głowie przybyło, ale już więcej na czerwonym się nie zatrzymałem.

Bywają też skrzyżowania bez świateł. Tam czasami stoi wydawać by się mogło zupełnie bezradny policjant, który ma za zadanie kierować ruchem. Nie wiem, czy to zadanie jest w ogóle wykonalne, ale faktem jest, że w mrowiu pojazdów, tak czy inaczej, wcześniej czy później, każdy jakoś przejeżdża w wybranym przez siebie kierunku.

Transport

Transport ludzi, zwierząt i towarów, w tej części Afryki, to bardzo barwna sfera życia tutejszych mieszkańców. Można by powiedzieć, że jest "wymienny". Bywa, że ludzi wozi się na pace, na ciężarówkach, a towary w samochodach osobowych.

Najbardziej popularnym środkiem lokomocji na krótkich dystansach, jest tzw. boda boda. Jest to nie za duży motocykl - Bokser - wielkości mniej więcej naszej starej WS’ki. Motocykli tych jeździ tu niezliczona ilość i przewożą dosłownie wszystko. Jak już wspomniałem, motocykle te służą jako taksówki, ale też jako transport towarów. Najbardziej zaskakująca jest pojemność tych niedużych motocykli. Jako taksówka osobowa boda boda może zabrać na "pokład" do czterech dorosłych facetów. Kierowca siedzi wtedy na baku, a trzech pozostałych ściśnięci jak sardynki za nim. Jeżdżą tym wszyscy: dzieci i osoby w podeszłym wieku, dojrzałe matrony i młode dziewczyny, ciężarne do porodu i faceci na pępkowe. Dosłownie każdy korzysta z boda boda, bo to i taniej i szybciej.

Ale to jeszcze nic. Dopiero transport towarowy ukazuje pełne spektrum możliwości tych małych motorków. Transportują tym dosłownie wszystko: zwierzęta (chyba tylko słoni nie), meble, takie jak np. wersalka, a także inne motocykle. Najbardziej zaskoczył mnie jednak widok wiezionej na boda boda… trumny. Nie wiem, czy z wkładem czy bez, ale to już chyba nie robi szczególnie dużej różnicy.

Na większe odległości ludzie przemieszczają się w większości przypadków minibusami. Jak widzisz takiego na drodze to lepiej od razu zjedź na pobocze. Kierowcy tych busików nie zwracają szczególnej uwagi na pozostałych uczestników ruchu, a przy tym potrafią docisnąć pedał gazu.

Na drodze do Kisumu w Kenii dopadł mnie wieczór, a że miałem w moim motocyklu dość słabe światła, to postanowiłem trzymać się za takim właśnie, wypełnionym pasażerami, minibusem. Z jednej strony był to dobry pomysł, bo za samochodem jechało mi się bezpieczniej. Z drugiej strony jednak, co jakiś czas musiałem robić uniki przed wyrzucanymi przez okno pestkami, czy skórkami od banana. Innym razem zaskoczył mnie młody pasażer busa, który koniecznie w tej chwili musiał wyjąć coś ze swojego bagażu umieszczonego na dachu samochodu. W związku z tym wyszedł przez okno na dach, pogrzebał w bagażu, wziął co miał wziąć i wrócił z powrotem na swoje miejsce. Co zrobić? Kto nie ma w głowie, ten ma na dachu 😊

Trzeba też wspomnieć koniecznie, że taki bus nie jest ograniczony rozkładem jazdy. Odjeżdża dopiero, jak zbierze się "kworum" pasażerów, czyli tylu ile jest miejsc plus kilku na dokładkę. Każdy przychodzi, pakuje swoje bagaże na dach pojazdu, wsiada i czeka. I takie czekanie czasami trwa 15 minut, czasami godzinę, a czasami i dwie. Nikt tam z tego nie robi specjalnego zagadnienia, bo to przecież… Afryka. Tu mimo ciągłego ruchu, na czekanie zawsze każdy znajdzie tyle czasu, ile potrzeba. Dla nas, zabieganych Europejczyków, czekanie jest bezczynnością, która bez telefonu w ręku staje się realną udręką. Na Czarnym Lądzie czekanie wpisane jest w genotyp jego mieszkańców. Ale to już historia na zupełnie inną opowieść.

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górę