Weekend na motocyklach Superbike w Argentynie pod dyktando Mistrza
Numer jeden jest tylko jeden i tego uczą już w przedszkolu. Dla Jonathana Rea, każdy kolejny wyścig w Mistrzostwach Świata jest istną zabawą, co udowodnił w debiutanckiej rundzie Motula na pachnącym jeszcze świeżym asfaltem torze Villicum pod San Juan.
Kwalifikacje jednak nie poszły do końca po myśli jeżdżącego motocyklem Kawasaki z numerem 1. Stracił do zwycięzcy Superpole Melandriego prawie pół sekundy, a wyprzedził o niecałą jedną setną sekundy Lavertyego na Aprilii. Ulubieniec lokalnych kibiców - Lenardo Mercado zakwalifikował się na dwunastym miejscu.
Sobotni wyścig
Rea już na pierwszym okrążeniu wskoczył na pozycję lidera i nie oddał jej do mety. Kolejne zwycięstwo z rzędu i nic więcej nie ma potrzeby o tym pisać. Fenomen, który powinien startować motocyklem klasy 600, by ktoś mógł mu zagrozić.
Drugie miejsce dowiózł Marco Melandri, tracąc do czempiona ponad 9 sekund. Trzecie miejsce nie było już tak oczywistą sprawą, gdyż o najniższy stopień podium walczyli w pierwszej części wyścigu Sykes i Laverty. Walczących reprezentantów wysp podzielił turecki zawodnik Kawasaki - Toprak Razgatlioglu, który nie wystraszył się kropel deszczu, odkręcił gaz i osiągnął rewelacyjny wynik pierwszego wyścigu w Argentynie - trzecie miejsce.
Tuż za podium finiszował Xavi Fores, a za nim Laverty i Sykes. Siódme miejsce wywalczył Alex Lowes, przed drugą Yamahą i Van der Markiem. Dobry wyścig pojechał Loris Baz na BMW, kończąc na dziewiątym miejscu, przed Leonem Camier na Hondzie. Poza torem znaleźli się Savadori, Davies, Gagne, Smrz i jadący w pierwszym domowym wyścigu Mercado.
Niedzielna bitwa
Znane nam przesunięcie na starcie do niedzielnego wyścigu, względem kolejności na mecie z soboty. Rea zaczyna z dziewiątego pola i w klasycznym stylu przeskakiwał kolejnych rywali, co jednak nie było tak banalne, jak zawsze. Tymczasem Xavi Fores, który startował z pierwszej pozycji zaczął uciekać reszcie stawki. Hiszpan wypracował sobie naprawdę niezła przewagę na swoim czerwonym Ducati. Na dziewiątym kółku musiał jednak uznać wyższość…wiecie kogo. Tak, Rea mijał wszystkich jak słupki na placu manewrowym, wyszedł na prowadzenie, spokojnie kończąc argentyńską rundę prawie cztery sekundy przed drugim Foresem, ale tylko dlatego, że ostatnie okrążenie traktował już jako pokaz triumfu. Zawodnik Barni Racing wywalczył tym sposobem zacny tytuł najlepszego zawodnika niezależnego w sezonie 2018.
.@XaviFores becomes the BEST independent rider of 2018. What a great performance of the spanish rider 🙌#ARGWorldSBK 🇦🇷 pic.twitter.com/QU4sYfhDRg
— WorldSBK (@WorldSBK) 14 października 2018
Trzecie miejsce i kolejny wyścig ukończony na podium zajął Marco Melandri. Włoch jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i swoją szybką i stabilną jazdą uciera nosa włodarzom zespołu Aruba.it, za niezbyt dżentelmeńskie zakończenie współpracy po dobiegającym niestety sezonie 2018.
Poza podium zbliżający się do wywalczenia tytułu v-ce mistrza Chaz Davies, a za nim Sykes, Lowes i borykający się z przyczepnością Razgatlioglu. Ósmy Savadori przed Van Der Markiem i zamykającym dziesiątkę Gagne. Mercado dwunasty, więc mógł przejechać po torze z ojczystą - argentyńską flagą w ręku. Kilku zawodników nie miało szczęścia i nie ukończyli wyścigu. Flagi w szachownicę nie zobaczyli: Scheib, Camier, Laverty, Marino i znów Smrz.
Kawasaki obroniło tytuł w klasyfikacji konstruktorów, co było dość banalne do przewidzenia.
Sześćsetki
W klasie Supersport wygrał Jules Cluzel, wyprzedzając swojego największego konkurenta Cortese o ćwierć sekundy. Podium uzupełnił Mahias. Pierwszych sześć motocykli na mecie, to Yamahy R6, co świadczy o przewadze japońskiej marki nad konkurencją. Przed ostatnią rundą sezonu, w generalce prowadzi Cortese, z przewagą 6 oczek nad Cluzelem, więc walka o tytuł trwa do samego końca. Krummenacher traci już za dużo punktów i nawet absencja liderów nie daje mu możliwości bycia numerem jeden bieżącego sezonu.
Podumowanie z Argentyny
Pierwsza runda w Argentynie pokazała nam bardzo fajne ściganie. Tor ma ciekawą linię, nawierzchnia współpracowała z oponami Pirelli, a ilość lokalnych kibiców na trybunach (ponad 80.000 widzów) świadczą o tym, iż runda w kraju tanga i wspaniałych steków wołowych zostanie z nami na dłużej.
Już za niecałe dwa tygodnie zobaczymy ostatnie wyścigi sezonu w klasach SSP600 i WorldSBK. Jedyna zmiana, to rozpoczęcie weekendu wyścigowego w czwartek i oglądanie wyścigów w piątek i sobotę, ale o tym przeczytacie w zapowiedzi.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze