Valentino Rossi po fatalnym weekendzie w Mugello: "nie odchodzê!"
W wywiadzie dla serwisu MCN Valentino Rossi uspokoił swoich fanów - mimo być może najgorszego weekendu wyścigowego w swojej karierze, nie zamierza rezygnować ze swojego miejsca w fabrycznej ekipie Yamahy.
Niedziela, 2 czerwca 2019 - tę datę Valentino Rossi najchętniej zamazałby w swoim kalendarzu czarnym markerem. Już od piątkowych treningów na Mugello wiadomo było, że będzie to słaby weekend dla włoskiego zawodnika. Niedzielny wyścig stał się natomiast absolutnym koszmarem - start z odległej pozycji, kolizja z Joanem Mirem, spadek na ostatnią pozycję i upadek chwilę później. Nie takiego Doktora chcieli widzieć jego fani, a najbardziej zawiedziony był z pewnością on sam:
To był jeden z najgorszych weekendów od długiego czasu, ponieważ wydawało się nam, że przyjechaliśmy do Mugello silni, lecz niestety tak nie było. Nie byłem zbyt szybki już od sesji kwalifikacyjnych. Popełniłem poważny błąd na bardzo ważnym okrążeniu decydującym o wejściu do Q2, a później wszystko się posypało.
Start z odległej pozycji jest zawsze trudny, a kiedy zetknąłem się z Mirem w czasie próby wyprzedzania, wiedziałem już, że straciłem wszystko. W Austin, tylko miesiąc wcześniej, byłem bardzo blisko wygranej i byłem bardzo szczęśliwy. Takie dni są łatwe i przyjemne. Musimy jednak pozostać skoncentrowani, dawać z siebie wszystko także podczas tych złych weekendów.
Co tym razem poszło nie tak? Rossi, poza błędem, który wyrzucił go z Q2, wdał się w Q1 w walkę z Alexem Rinsem, która skończyła się dla nich obu odległymi pozycjami startowymi. Włoski kierowca twierdzi, że jego słaba postawa to konsekwencja nawarstwiających się błędów, których główna przyczyną jest jego wciąż mało konkurencyjna Yamaha YZF-M1.
Kiedy jesteś zbyt wolny, wszystko staje się trudne, ponieważ musisz próbować różnych nowych rzeczy. Chciałem być gotowy z rozwiązaniami na tę część sezonu, w zeszłym roku pomiędzy Mugello i Sachsenring zebrałem sporo punktów. W Le Mans i Mugello popełniłem dużo błędów. Gdyby nie one, sprawy potoczyłyby się inaczej. Wraz z ekipą ciężko pracujemy, by tak właśnie się stało.
40-letni Rossi od dawna twierdzi, że w stawce MotoGP trzyma go po prostu miłość do tego sportu. Po fatalnym występie na Mugello pojawiły się oczywiście pytania o zakończenie kariery. Valentino odpowiedział kategorycznie:
Odpowiedź brzmi "Nie!". To jeszcze nie czas, by Yamaha oraz moi fani mieli się czego obawiać.
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeNie mêcz siê 'niby rider'. Kasy to on ma wiêcej, ni¿ mog³oby Ci siê przy¶niæ. Nie pisz wiêcej, tylko po to, ¿eby co¶ napisaæ.
OdpowiedzZa stary juz jest na to ale podobnie jak wiekszosc gwiazd/sportowcow nie wie kiedy odejsc i wciaz mu kasy malo. Swoje niepowodzenia zwala na maszyne oczywiscie, bo przeciez ego zbyt wielkie zeby ...
Odpowiedz