Uwaga - na drogi wylegają motocykliści!
Tekst, który przeczytacie poniżej opublikowaliśmy dokładnie siedem lat temu. Od wiosny 2009 zmieniło się w Polsce bardzo dużo. Zmienił się poziom świadomości kierowców samochodów, zmieniły się nasze drogi, zmieniliśmy się my, motocykliści.
Ten pozytywny wieloletni trend zmian na lepsze ma zawsze moment wiosennego tąpnięcia. Dlaczego? Bo jak kiedyś usłyszałem w drogowym komunikacie radiowym… „na drogi wylegają motocykliści”. Mieszanina ekscytacji ponownym wskoczeniem w siodło, mało przygotowani na to kierowcy aut oraz… jeszcze mniej przygotowani na wiosnę motocykliści. Fora, portale społecznościowe i strony główne serwisów informacyjnych zapełniają się informacjami o wypadkach i ich ofiarach. Niestety mimo upływu czasu, wnioski wyciągnięte przed laty, pozostają przerażająco aktualne również dziś. A zatem…
Mój dzień
Tego dnia wszystkim po prostu odbiło. Ciepły, słoneczny weekend, jeden z pierwszych tak ciepłych i tak słonecznych w tym roku. Ostatnie poprawki przy maszynie, kontrola ciśnienia w oponach i po chwili już wciągam na siebie kombinezon. To będzie moja inauguracja sezonu 2009! Kluczyk, przycisk rozrusznika i ruszam na moją test trasę. Wąska, ale kręta i urokliwa droga ciągnie się wioskami przez ponad 20 km. Niezły asfalt, nieduży ruch, znam tam każdy winkiel, więc powinno być pięknie!
Temat pozimowego rozruchu co roku jest dla mnie ciekawym doznaniem. Pierwsza refleksja jest zawsze taka sama - „Ależ ten motocykl zap...ala!" Coś, co jeszcze kilka miesięcy temu przyjmowałem ze stoickim spokojem teraz jeży włos na klacie. Niestety kolejne spostrzeżenia nie nastrajały mnie już tak pozytywnie.
Pozycja na motocyklu nie jest taka, jak jesienią ubiegłego roku. Koordynacja ruchów, balans ciałem, praca hamulcem, operowanie gazem, korekty toru jazdy w złożeniu, wejście i wyjście z zakrętów - praktycznie wszystko do poprawki! Mam już trochę lat na karku, więc do pewnych rzeczy podchodzę ze spokojem. Jeszcze parę lat temu zapewne dawałbym z garści ile wlezie, teraz jedynie spokojnie przyglądałem się temu, co dzieje się ze mną i z maszyną.
Po 50 km miałem już lekko dość. Ręce nieprzywykłe do kontrolowania dźwigni zaczynały coraz mocniej boleć. Mięśnie nóg, najważniejsze dla pracy ciałem na motocyklu też słabiutko. Pomimo całego zachwytu słońcem, motocyklem i jazdą gdzieś z tyłu głowy dobijała się do mojej świadomości myśl, że nie panuję nad sobą i maszyną tak, jak bym sobie tego życzył.
Ubiegły weekend
W ten weekend takich jak ja było więcej. Właściwie na drogach zaroiło się od motocykli. Plastiki, turystyki, choppery i bobery - słowem wszystko. Jedyne, co mnie osobiście w tym wszystkim niepokoiło, to ułańska fantazja, tudzież spontan z jaką wiele spośród tych maszyn się poruszało...
Umówmy się. Motocykle nie są stworzone po to, aby jeździć nimi 50/90. Czasem każdemu zdarza się chwila zapomnienia. Ale wyścigi spod świateł, palenie gumy, wygłupy w sytuacji, gdy nie siedziało się przez kilka miesięcy za sterami szybkiego motocykla? Na skutki tych przemyśleń nie musiałem długo czekać. W samej Warszawie doszło do kilku wypadków, w tym jednego bardzo spektakularnego, gdzie śmierć poniósł motocyklista. Młody człowiek na szybkim motocyklu nie zdążył wyhamować i uderzył w tył stojącego na czerwonym świetle samochodu. Nie chcę oceniać, ale znam to miejsce doskonale i jak dla mnie to typowy rider error u podłoża, którego leżała zapewne kombinacja takich czynników jak nadmierna prędkość i brak „rozjeżdżenia", któremu chciałem tutaj poświęcić najwięcej miejsca.
Nie mogę nie odnieść się do wątków dotyczących wyboru motocykla i panowania nad nim, jakie często widuje się na naszym forum. Wielu z nas w czasie zimy „uzbroiło się" w nowe, szybsze maszyny. Wielu zastanawia się, co kupić na rozpoczęcie sezonu. Często spotkać można toksyczne rady, aby od razu kupować R1, bo mniejszy motocykl to szybko się znudzi. Kombinacja szybkiej maszyny i niedoświadczonego, powolnego kierowcy aż się prosi o trupa. Bajki o rozwadze i „szacunku dla manetki" niepoprawni optymiści mogą sobie równie dobrze wepchnąć w końcowy odcinek przewodu pokarmowego... Skutki są później takie, jak w sobotę na ulicy Modlińskiej...
Fizyka i fizjologia
Fizjologia człowieka i wszystkiego, co żyje działa z nieco większym opóźnieniem, niż wyświetlacze LCD. Z tym faktem trzeba się pogodzić. Ocena prędkości i odległości to sprawy najbardziej istotne, które musimy mieć na uwadze, gdy przesiadamy się z Lanosa na CBR600RR. Przystosowanie mięśni do pracy w nowej konfiguracji też musi zająć chwilę czasu. Często odnoszę wrażenie, że niewielu spośród motocyklistów zdaje sobie sprawę, że jazda motocyklem, to ciężka fizyczna robota. O ile rozpoczęcie bez rozgrzewki, forsownego treningu na siłowni może skończyć się naderwanym ścięgnem, o tyle próby ostrego jeżdżenia na szybkim motocyklu bez przemyślanych przygotowań mogą skoczyć się pogrzebem...
Warto też przyswoić sobie, że z prawami fizyki nie da się chodzić na kompromisy. Asfalt jest ciągle zimny, niedogrzane opony nie trzymają tak, jak wielu by tego oczekiwało. Niskie temperatury mają też swój negatywny wpływ na pracę zawieszenia. Nawierzchnia często usyfiona piachem i solą potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć.
Co nie mniej istotne „rozruchu" wymagają nie tylko motocykliści i ich maszyny, ale także inni uczestnicy ruchu. Ignoranci mogą się upierać, że kierowcy w puszkach mają obowiązek patrzeć w lusterka i uważać na to, co dzieje się wokół nich. Ciekaw jestem, czy świadomość tego obowiązku uprzyjemni komukolwiek wizytę na sali operacyjnej?
Smutne obserwacje
Ten rytuał odklepujemy rok w rok. Pierwsze ciepłe dni oznaczają pierwsze spektakularne dzwony. W czasie dwóch dni minionego weekendu tak w prasie, jak i od znajomych słyszałem o przynajmniej kilku poważnych wypadkach, skutki jednego widziałem na własne oczy. Przynajmniej kilka osób w ten weekend zakończyło sezon w kostnicy, zanim tak naprawdę się on zaczął. Przypominam, że w kalendarzu ciągle mamy jeszcze zimę. Chyba naturalną cechą ludzi jest zrzucanie winy na wszystkich wokół, tylko nie na siebie, ale obrazki jakie widziałem jeżdżąc wczoraj po Warszawie każą wątpić w ludzki zdrowy rozsądek. Dochodzę do wniosku, że po prostu każdej wiosny my, motocykliści, musimy złożyć daninę z poszarpanego aluminium, plastiku i ludzkiego mięsa. Statystki wypadków bezdusznie to udowadniają. Chyba jedynie, co każdy może realnie zrobić, to postarać się nie załapać do tych statystyk.
Narzekamy często na czarny PR kreowany motocyklom w mediach. Gdy wczoraj widziałem trzech typów palących na światłach gumę, a potem ścigających się z dresiarzami w BMW było mi wręcz głupio, że też jestem motocyklistą. Obrzydzenie rysujące się na twarzach kierowców i pasażerów samochodów stojących na skrzyżowaniu raczej nie zwiastowało szybkiego zakończenia anty-motocyklowych krucjat w prasie i w społeczeństwie. Do kogo potem możemy mieć pretensję, jeśli nie do siebie samych? Chrzanić zresztą PR, szkoda po prostu zdrowia i życia. W wielu wypadkach junakom szalejącym w ubiegły weekend po całej Polsce najbardziej przydałaby się wycieczka do kuchni, otwarcie zamrażalnika i napchanie lodu w slipy. Dla ochłonięcia.
|
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeTak jakoś wyszło, że sobie kupiłem lytra na nowy sezon :) Zakup zupełnie z czapki, bo spokojnie mi wystarcza 650 które mam, no ale okazja etc, to myślę spróbuję. Może się teraz narażę kilku ...
OdpowiedzStary jestem z Warszawy i tu jest niezły slidezone!! To fajna wprawka techniczna ale trzeba uważać
Odpowiedzzawszę odpuszczam sobie te pierwsze tygodnie. Niech inni użytkownicy dróg też wiedzą że sezon jest rozpoczęty (wiem,wiem sezon się nigdy nie kończy, ale ja jestem ciepłolubny) Jak już zaczynam ...
Odpowiedza ja sobie odpuszczam "łikenty". "Łikenty" są dla kierowców "łikentowych".
OdpowiedzChcesz zapierdlać to jazda na tor! Tyczy się też osobówek. A na drogach przepisowo bo nigdy nie wiesz co się za chwilę stanie. Zaliczysz szlif, zawiniesz się na hydrancie i albo śmierć albo warzywo...
OdpowiedzPierwsza jazda zaliczona 28 marca,50 km w słońcu i upierdliwym wietrzyku.Ale było genialnie!
OdpowiedzBardzo dobry artykuł,Pozdrawiam z fajnego miasta ale z kiepskimi drogami:-)
Odpowiedz