Firmy ubezpieczeniowe chcą, aby wysokość ubezpieczenia OC uzależnione od stylu jazdy kierowcy. Wydaje się to zrozumiałe. Mniej zrozumiałe jest natomiast to, w jaki sposób chcą one oceniać kto prowadzi bezpiecznie, a kto nie. Branża ubezpieczeniowa chce bowiem sięgnąć po dane z naszych pojazdów i smartfonów. W tej rozgrywce chodzi nie tylko o wyższy lub niższy koszt ubezpieczenia samochodu czy motocykla.  Największym problemem jest ryzyko permanentnego inwigilowania nas przez prywatne firmy.

Jak informuje "Puls Biznesu" ubezpieczyciele będą musieli sięgnąć po dane, które…zbieramy sami. Aplikacje nawigacyjne, smartfony i już często same pojazdy którymi się poruszamy zbierają setki tysięcy danych dotyczących stylu i sposobu jazdy, miejsc które odwiedzamy, itd.

Jak zapewne większość z Was wie, że z tych informacji można stworzyć dokładny obraz naszego temperamentu za kierownicą, a to może posłużyć do określenia ryzyka, jakie dla ruchu drogowego stwarza nasza jazda. Zdjęcie z górskich serpentyn na kolanie na FB? Wrzutka ze startu na gumie na Instagramie? Albo zapowiedź nocnego upalania po mieście na Tweeterze? Wszystkie te rzeczy mogą w przyszłości rzutować na wysokość naszych składek ubezpieczeniowych.

Na razie żadne towarzystwo nie ma takiej oferty, ale Puls Biznesu twierdzi, przepchnięcie takiego pomysłu niekoniecznie musi spotkać się z oburzeniem kierowców. Z ankiet wynika bowiem, że większość kierowców jest gotowych zmienić ubezpieczyciela na takiego, który oferuje polisy wykorzystujące dane o stylu jazdy. Liczą bowiem na obniżenie składki.