US GP - Amerykańska, gumowa loteria! - strona 5
Pecha „Hoffa" ciąg dalszy Trzeba przyznać, że Alex Hofmann jest specjalistą w robieniu sobie „kuku" w bardzo wyszukany sposób. Dwa lata temu Niemiec złamał nadgarstek po katapultowaniu się z pokładu motocykla MotoGP. Sęk w tym, że miało to miejsce podczas przejażdżki promocyjnej na ulicach Estoril przed Grand Prix Portugalii, a prędkość w chwili upadku wynosiła czterdzieści kilometrów na godzinę! Choć tym sezonie „Hoff" w końcu ukończył swoją domową Grand Prix (nie udało mu się to przez dwa ostatnie lata), to jednak już przed weekendem nabawił się kontuzji. Znowu wyjątkowo nietypowo. Tydzień przed zawodami Alex wybrał się ze swoim najlepszym przyjacielem na górską przejażdżkę rowerową. Gdy wysiał ze swojego Audi i zamierzał wyciągnąć „górale" z bagażnika, kolega zamknął drzwi... i przytrzasnął dłoń Hoffa. Efekt: złamane kości, trzygodzinna operacja i metalowa płytka w śródręczu. Choć kontuzja, która zwykłego „śmiertelnika" wysłałaby na kilkutygodniowe zwolnienie, okazała się zbyt „drobna" by przeszkodzić Hofmannowi w starcie w swojej domowej Grand Prix, tydzień później Niemiec musiał już jednak dać za wygraną i wycofać się z US GP po kolejnej, nietypowej przygodzie. Zaledwie dziesięć minut po rozpoczęciu pierwszego treningu wolnego, w Ducati z numerem 66 uderzył Francuz Sylvain Guintoli, który „przestrzelił" wejście w „Korkociąg" i wylatując z toru, zabrał ze sobą Hofmanna. Alex upadł tak niefortunnie, że owiewka przecięła mu dłoń prawie na pół! Niemiec w ułamku sekundy zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i zręcznie upadł na ziemię z ręką w powietrzu. Po wszystkim okazało się, że gdyby rozcięta dłoń „zanurzyła" się w piaskowym poboczu, ta przygoda mogłaby zakończyć się jej amputacją! Mimo wszystko, sytuacja nie wyglądała najlepiej. Legendarny tor Laguna Seca słynie nie tylko ze swojej budzącej trwogę konfiguracji, ale także braku dróg serwisowych. Alex musiał więc przez krótkofalówkę jednego z wirażowych porozmawiać z dyrekcją wyścigu i zażądać przerwania treningu, tak aby na tor mogła wjechać karetka pogotowia. Chwilę później Niemiec zemdlał z bólu i trafił do specjalistycznej kliniki w San Francisco. „Taka kontuzja jest wyjątkowo bolesna." - przyznał po wszystkim Hofmann. „Nie wiem ile czasu będę potrzebował na wyleczenie się, ale lekarze wspominali nawet o pięciu tygodniach. Staram się być dobrej myśli, ale w takiej sytuacji to naprawdę bardzo trudne." „To faktycznie bardzo nieciekawa kontuzja." - potwierdzał legendarny doktor Arthur Ting, który operował Niemca po wypadku. „Dodatkowo musiałem jeszcze bardziej rozciąć ranę aby w ogóle móc ją zaszyć. Oczywiście będzie odczuwał bardzo silny ból jeszcze przez długi czas ale wydaje mi się, że wróci na tor podczas Grand Prix Czech w sierpniu." Choć dziennikarze, którzy widzieli zdjęcia dłoni Niemca, żartowali, że wyglądała jak po wybuchu granatu, Alexowi wcale nie było do śmiechu. Okazuje się bowiem, że poważne obrażenia, które wymagały wielogodzinnej operacji, mogą być wystarczające, aby przedwcześnie zakończyć wyścigową karierę Hofmanna. W ten chwili trudno jest wyrokować. „Hoff" zamiast wakacji w USA, wrócił już na stary kontynent aby skonsultować się z najlepszymi specjalistami oraz rozpocząć rehabilitację. Czas pokaże, czy jeszcze zobaczymy go na torze. Równie źle co Alex, czuje się sprawca całego zamieszania, Sylvain Guintoli. Francuz zaczął przepraszać Niemca jeszcze zanim obaj zatrzymali się na poboczu „Korkociągu" i choć kilka godzin później odwiedził go w szpitalu, „Hoff" jeszcze w sobotę nie mógł opanować złości, pytany przez dziennikarzy po powrocie na paddock o całe zajście. | |
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze