Triumph Street Cup, fabryczny cafe racer - pierwsze wra¿enia
Model Street Cup to kolejna nowość 2017 w coraz szerszej ofercie brytyjskiego producenta. Cafe racer prosto z fabryki...
Na hiszpańskich, górskich serpentynach, po modelach Street Scrambler oraz Bonneville T100 przyszło mi testować także Triumpha Street Cup’a, jako kolejną z nowości brytyjskiej marki na rok 2017, należącą do kategorii Modern Classic.
Cafe racer z fabryki, czy to w ogóle ma sens?
Praktycznie każdy, z kim bym nie rozmawiał, mówi że chciałby mieć cafe racera. Jeden chciałby nim jeździć, drugi po prostu go mieć, bo podoba mu się forma tego sprzętu. Zarówno jednych jak i drugich odstrasza jednak często perspektywa żmudnego budowania/przerabiania, wiekowego często motocykla i koszty z tym związane. Motocykl taki, nawet dopracowany w drobnych szczegółach, zawsze sprawia jakieś niespodzianki i nie można na nim polegać w stu procentach, przynajmniej jeśli chodzi o bezawaryjność.
Kolejnym problemem, jaki towarzyszy motocyklom typu cafe, jest pozycja za kierownicą - niewygodna, sprawiająca, że przyjemnie jedzie się tylko pierwszych kilka, kilkanaście kilometrów, a potem już wszystko boli. Zbudowanie motocykla wygodnego, oraz takiego, który jednocześnie będzie wyglądał - często jest bardzo trudne.
Budowa cafe racera opartego na sprzęcie z lat 80. nastręcza jeszcze jedną trudność - motocykl taki nie będzie się świetnie prowadził. Po prostu, będzie bardziej toporny i mniej bezpieczny od współczesnych motocykli. Tak jest, nie ma co o tym dyskutować.
I wtedy, gdy pomyślisz, że tak naprawdę dobrego rozwiązania nie ma, wchodzi (a właściwie wjeżdża) on… cały na biało - Triumph Street Cup. No może nie do końca na biało, raczej na żółto-srebrno.
Więcej niż myślałem...
Triumph Street Cup to sprzęt nowoczesny, wyposażony w ABS, kontrolę trakcji, wtrysk paliwa, immobiliser i inne technologiczne zdobycze ostatnich kilkunastu lat inżynierii. Napędza go twin o pojemności 900 ccm, mocy 55 KM i momencie 80 Nm. Jednostka ta, dzięki prawie litrowej pojemności, pozwala jechać temu motocyklowi już od 2000 obrotów, wkręca się bez szarpnięć, bez zająknięcia. Im szybciej kręci się wał korbowy, tym wspanialsza muzyka dobiega z dwóch wydechów, cichy, acz przyjemny basowy gang silnika.
Street Cup potrafi też skręcać. Pokazał to na górskich serpentynach hiszpańskiego Costa del Sol. Jazda tym motocyklem po winklach jest niezwykle przyjemna, bezpieczna i prosta.
Dosyć wysoko umieszczone podnóżki nie trą o asfalt nawet w mocnym złożeniu. Oznacza to, że nawet nie zbliżyłem się do granic możliwości tego motocykla - wydawało mi się, że jadę całkiem żwawo. To na pewno plus jeśli chodzi o sportową jazdę, a jednocześnie minus dla motocyklowych turystów. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zacząłem odczuwać charakterystyczny ból kolan. Wpływ na to ma mój wzrost (190 cm), osobom niższym nie powinno być niewygodnie.
A co z rękoma i tułowiem za kierownicą? Mega wygodnie. Kierownica Street Cup’a to dzieło wybitnych inżynierów, którzy konsultowali się z kimś o artystycznej duszy. Wygląda bardzo rasowo, a przy tym doskonale pełni swoją funkcję i świetnie leży w dłoniach. Jeździec nie wisi na niej, ma pełną kontrolę nad motocyklem, nadgarstki nie bolą nawet po dłuższej jeździe. Tak powinno być.
Jeżeli nie przeszkadza wam fakt posiadania cafe racera, nie robionego specjalnie na wasze zamówienie, to możecie śmiało rozważyć kandydaturę Triumpha Street Cup’a.
Więcej o tym motocyklu będziecie mogli poczytać już niedługo w obszernym teście.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze