Tourist Trophy 2007 i Isle of Man - kiedy zasypia rozs±dek - strona 3
Cena, czyli rzecz o trupach Podobno Bóg wybacza, a motocykl nigdy. Wyspa Man karze nawet tych, którzy nie popełnili żadnego przewinienia. Wyścig Isle of Man Tourist Trophy jest jak skuteczna epidemia. Nie zabija wszystkich zarażonych, ale pozwala rozprzestrzeniać im chorobę na nowe potencjalne ofiary. Pomimo tego, że wyścig pochłonął już wśród zawodników dziesiątki ofiar, to zdecydowanie więcej jest zawodników, którzy odnieśli w wyścigu wspaniałe sukcesy i żyją wśród nas do tej pory. Świadomość tego, że może się udać i że każdy ma szansę ukończyć TT jest jak syreni śpiew, wabiący co roku nowe rzesze motocyklistów. Jeżeli pominiemy scenerię, w której rozgrywa się IoM TT, to wyścig ten ma wiele cech wspólnych z innymi seriami wyścigowymi. Różni go głównie bardzo wyraźnie zarysowana granica między sukcesem i porażką. Jest jak kolorowy telewizor z maksymalnie podkręconymi poziomami kontrastu i nasycenia. Jeżeli go ukończysz, przechodzisz do historii. Jeżeli popełnisz błąd, to również trafiasz do historii, tyle że na jej czarne strony. Piszemy dużo o śmierci i ryzyku, gdyż w żadnym innym wyścigu nie mają one tak dużego znaczenia. Co roku TT ogląda kilkadziesiąt tysięcy widzów, z których część jest spragniona mocnych wrażeń i sensacji. Śmierć i wypadki są jak napis na drzwiach frontowych wyścigu. Wielu turystów co rok przybywających na Wyspę Man kończy swój kontakt z wyścigiem właśnie przy tych drzwiach. Jest to chyba największe nieszczęście wszystkich ludzi, zaangażowanych w TT. Isle of Man Tourist Trophy to bowiem nie wypadki i ból, lecz przede wszystkim pasja, adrenalina i piękna sportowa rywalizacja. Zrozumieliśmy to rozmywając z szefem prasowym wyścigu, Simonem Crellinem, na krótko po poważnym wypadku wieloletniego uczestnika TT- Shauna Harrisa. Shaun na szczęście odzyskuje szybko siły, wypowiadając się niedawno także na forum oficjalnej strony TT. Z pewnością cena płacona przecz uczestników wyścigu jest wysoka, ale warta zapłaty. Gdy kończy się wyścig i barierki znikają z Mountain Course na trasę ruszają widzowie. Na Wyspie Man poza terenem zabudowanym nie ma znaków, informujących o maksymalnej dopuszczalnej prędkości. Do rozsądku skłaniają tylko znaki, informujące o ofiarach wypadków, które wydarzyły się na danym odcinku drogi w ciągu ostatnich 3 lat. Oprawa, czyli imprezy towarzyszące Imprez towarzyszących festiwalowi o zbiorczej nazwie Tourist Trophy jest tak dużo, że fizycznie nie sposób ich wszystkich zobaczyć. Praktycznie każde miasteczko na wyspie przyłącza się do festiwalu ze swoimi imprezami. Wystawy, pokazy, prezentacje trwają bez końca. Kilkadziesiąt imprez od tych najmniejszych, jak choćby spotkania fanów konkretnych marek, aż po widowiskowe wyścigi motocrossowe na plaży w Douglas czy tez pokazy zespołu akrobacyjnego Red Arrows. Słowem dla każdego coś dobrego, tym bardziej że wiele imprez ma charakter „okołomotocyklowy" koncentrując się na ludziach, regionie oraz historii. Kibice Społeczność, która tworzy się na Man na przełomie maja i czerwca jest niesamowita. Choć tablice rejestracyjne motocykli pochodzą z krajów całego świata, choć wielu w mniej lub bardziej wydatny sposób manifestuje swoją narodowość, to na Tourist Trophy nie ma Anglików, Niemców, Francuzów, Hiszpanów czy Włochów. Są motocykliści. Nasi i ich dziadkowie, którzy jeszcze nie tak dawno zrzucali na siebie bomby byliby w szoku. Pomimo tłumów w czasie TT na Man jest bardzo bezpiecznie. Nam osobiście nie udało się odnotować choćby jednej nerwowej sytuacji. Przez całą imprezę nie odnotowano ani jednej kradzieży motocykla, czy choćby rozróby z udziałem motocyklistów. Jedynym poważnym niedociągnięciem organizacyjnym ze strony organizatorów są ... kobiety. Uroda miejscowych pań jest dramatycznie mocno poniżej zachodnioeuropejskiej średniej, a pamiętajmy że o Niemkach, czy Holenderkach krążą przecież u nas mało wyszukane dowcipy. W przypadku mieszkanek Man mówienie o płci pięknej jest mocnym nadużyciem. Alonzo, zniesmaczony tą sytuacją już pierwszego dnia założył się z resztą naszej ekipy, że przez tydzień czasu naszej obecności na wyspie nie spotkamy ani jednej ładnej dziewczyny. Jeśli któregoś dnia wybierzecie się na Isle of Man od razu zrozumienie dlaczego wygrał ten zakład w cuglach. Jak się tam dostać, koszty Najpowszechniejszą metodą dotarcia na Man jest przeprawa promem. Na połączenie lotnicze decydują się raczej najbogatsi, a jednocześnie tacy, którzy akurat nie poruszają się motocyklem. Przeprawa wpław raczej odpada, zwłaszcza w motocyklowych ciuchach. Wracając do promu. Za przeprawę jednego piechura przyjdzie nam wysupłać około 35 funtów, podczas gdy motocyklista wydać musi około 80 funtów, a wjazd samochodem na prom z kompletem pasażerów to wydatek ponad 250 funtów. Wszystko oczywiście w jedną stronę. Przeprawę motocykla i samochodu bookować należy najpóźniej rok wcześniej. Już na miejscu najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem jest pole namiotowe, które można znaleźć za 7- 10 funtów za noc za osobę. Kwatery oscylują w granicach 30-100 funtów za noc od łepka i aby jej znaleźć trzeba zająć się poszukiwaniami z rocznym wyprzedzeniem. Generalnie jest drogo, a Tourist Trophy to okres najwyższych cen na Man w ciągu całego roku. Bogu dzięki paliwo jest praktycznie w tej samej cenie, co w Anglii (co i tak nie oznacza że jest tanie - około 1 funta za litr), za to ceny w knajpach skutecznie odstraszają. Ciężkostrawny hamburger z porcją tłustych frytek to wydatek minimum 6 funtów. Cokolwiek lepszego, bardziej przypominającego jedzenie zmusza do wydania 10 funtów. Dla bardziej oszczędnych pozostają sklepy spożywcze i własne zaopatrzenie. Jeśli dodamy do tego koszty przejazdu z Polski, przeprawy promowe Calais - Dover, opłaty za autostrady wychodzi całkiem poważna kwota. Kwota, którą jednak zdecydowanie warto wydać! W kilku słowach Isle of Man Tourist Trophy jest jednym z ostatnich prawdziwych wyścigów motocyklowych świata. Pierwszą myślą każdego mężczyzn po wynalezieniu nowego pojazdu jest: „jak można się na tym ścigać". Ludzkość ściga się swoimi pojazdami odkąd zaczęła je produkować. Wyścig Isle of Man Tourist Trophy jest prawdziwy, gdyż rozgrywa się w rzeczywistym świecie, na zwykłych drogach, wśród prawdziwych drzew, ogrodzeń, murów, słupów sygnalizacji świetlnej i skał. MotoGP i WSBK wyglądają przy TT jak zabawa w symulatorze. W odróżnieniu od torów wyścigowych trasa TT nie zawiera owoców pracy architektów, inżynierów i specjalistów od bezpieczeństwa. Jest zbudowana z tego, co spotykamy na co dzień wokół siebie i z tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Zawodnicy TT jeżdżą na niemal takich samych motocyklach, jak widzowie, po tych samych trasach co widzowie. W takich warunkach więź łącząca widzów i zawodników jest silna jak nigdzie indziej. Na MotoGP i WSBK naszą wiedzę o tym, co czują i co widzą zawodnicy, zawdzięczamy tylko kamerom i telebeamom. Na Tourist Trophy mamy możliwość zobaczyć to i poczuć za każdym razem, gdy okrążamy wyspę. Każdy zapalony motocyklista powinien zobaczyć i poczuć to choćby raz w życiu... | |
|
Komentarze 8
Poka¿ wszystkie komentarze5.06.09 tam bêdê, jeszcze tylko tydzieñ do wyjazdu :):):)
OdpowiedzJe¿eli kto¶ nie wierzy w to o czym czyta³ to niech obej¿y wywiad i trasê z mistrzem mistrzów: http://www.youtube.com/watch?v=b8qWhVfNM8Q
OdpowiedzPolecam: http://filmy.scigacz.pl/lovtzashow - nie zawsze wszystko idzie jak po ma¶le :)
OdpowiedzDzia³a u Was jakas korekta? Jestem na pierwszej stronie i juz 2 bledy znalazlem
OdpowiedzGratulujê relacji. Czytam od 3 dni i jestem dopiero w po³owie.
OdpowiedzTT nie jest szalonym wy¶cigiem. To wspó³czesny ¶wiat oszala³. Kiedy¶ wszystkie wy¶cigi wygl±da³y tak jak TT i nikogo to nie dziwi³o. Podobnie jak nikogo nie dziwi to, ¿e obecnie WRC jest rozgrywane...
Odpowiedz