Technika jazdy - nie ma progresu bez rozumienia
Na czym to w skrócie polega? Wielu motocyklistów bierze udział w szkołach jazdy by rozwiązać problem swoich barier. Mogą one występować we wszelakich odmianach i pod różnymi postaciami. Dla przykładu, motocyklista posiada barierę, ponieważ nie prowadzi maszyny w sposób tak płynny, jak by sobie tego życzył. Zawodnik może zmagać się z barierą, ponieważ nie może pojechać szybciej w wyścigu. Być może chciałby przejść do szybszej grupy na treningach, ale nie wie jak to osiągnąć. W końcu, powód może być tak prosty jak to, że jego koledzy jeżdżą szybciej niż on, a gdy próbuje za nimi nadążyć zaczyna popełniać błędy. Zastanawialiście się, dlaczego nie możemy jeździć o tyle szybciej, o ile lepszy jest sprzęt, którym obecnie dysponujemy? Z coraz lepszymi motocyklami pojawiającymi się każdego roku, z hamulcami z systemem ABS, kontrolą trakcji, z doskonałymi zawieszeniami i coraz to lepszymi gumami do każdego rodzaju jazdy, czy to torowej czy ulicznej? To wszystko może być użyteczne dla gwiazd serii GP czy World Superbike, ale czy rozwój motocykli coś znaczy dla mnie, Jana Kowalskiego przeciętnego motocyklisty? Czy te ulepszenia w technologii motocyklowej cokolwiek nam dają? Dysponujemy lepszymi hamulcami, wyższą przyczepnością, większym czuciem, wyższą mocą, ale wszystko, co osiągnęliśmy to możliwość popełniania tych samych błędów, co wcześniej – z tą tylko różnicą, że przy znacznie wyższych prędkościach. To właśnie tu czyha prawdziwe niebezpieczeństwo, gdyż wystarczy, że będziemy się czuli nieswojo z prędkością wyższą o 2 km/h, by wywołać Reakcje Obronne, lub RO, jak je nazywamy u nas w Szkole. Są to te rzeczy, które robimy bez zastanowienia, syndrom walki lub ucieczki, jak na przykład, podnoszenie motocykla do pionu w środku zakrętu i wyjazd z drogi lub na przeciwległy pas ruchu (pełna lista wszystkich reakcji do znalezienia w książkach „Przyspieszenie” („A Twist of the Wrist”) autorstwa Keitha Code’a). Wiemy, że motocykl oferuje zawieszenie i przyczepność zdolne do pokonania tego zakrętu, ale my, ten mięsisty komponent powyżej, uważamy co innego. W takiej sytuacji, żadna technologia nie jest w stanie ocalić jeźdźca. Małe błędy mają tendencję do kumulowania się, gdy prowadzą nas nasze Reakcje Obronne. Jakiś czas temu spędziłem 10 dni na Międzynarodowych Targach Motocyklowych, NEC w Birmingham. Mieliśmy tam symulator motocykla, który pozwał przyjrzeć się pozycji ciała jeźdźca w zakręcie i rozpoznać czy prezentowany przez niego styl obejmuje zwieszanie się, czy może polega na siedzeniu prosto w siodle, co by się nie działo. Było to niezwykle interesujące doświadczenie, gdyż wzięło w nim udział 160 motocyklistów i wiecie, co się okazało? Mniej niż 1% z nich znało właściwy sposób siedzenia na motocyklu i potrafiło wyjaśnić, dlaczego jest to tak istotna kwestia. Wielu z nich miało jakieś pojęcie, że muszą więcej wykorzystywać nogi, ale niewielu wiedziało, jak to robić i dlaczego to takie ważne. Tak więc teraz zaczynamy dochodzić do sedna sprawy. Nie wystarczy powiedzieć motocykliście: „Słuchaj, musisz utrzymywać się wykorzystując nogi.” Powinniście oczekiwać od każdego, kto daję taką radę lub wskazówkę, by poparł ją informacją, jak to należy zrobić oraz, co jest równie ważne, dlaczego należy to robić. Bez tych kluczowych punktów, jako motocyklista szybko powrócisz do swojego dawnego sposobu jazdy, ponieważ, i tutaj cytat: „Czuje się bardziej komfortowo robiąc to po staremu, tak jak się przyzwyczaiłem”. Czucie się komfortowo nie zawsze oznacza, że to, jak coś robisz jest poprawne lub też, że nie istnieje lepszy sposób wykonania danego zadania. Na targach rozmawiałem z Jamesem Toselandem i mam do faceta ogromny szacunek. Trenowałem z nim z Royal Marines (jest niewiarygodnie wysportowany). Jest niesamowitym pianistą i cholernie dobrym kierowcą wyścigowym. Z wywiadu dotyczącego jazdy wynikało jasno, że mocno studiuje innych zawodników, a w szczególności Rossiego. Będąc na jego miejscu, robiłbym dokładnie to samo (i to robię!). Było jasnym, że widząc jak jeździ Rossi, próbuje zastosować również u siebie to, co obserwuje. Nie mam wątpliwości, że będzie w stanie tego dokonać, ale bez zrozumienia dlaczego i po co, może go to doprowadzić do robienia czegoś tylko dlatego, że Vale tak robi, zamiast zobaczyć, poczuć i zrozumieć korzyść z tego płynącą. Na tym polega prawdziwa wartość skoncentrowanego szkolenia. Jeśli wiesz co robisz i dlaczego, możesz osiągnąć większą, bardziej trwałą zmianę w swoim sposobie jazdy. Bariery zostają wysunięte na pierwszy plan, zidentyfikowane i przezwyciężone tak, byś mógł sobie z nimi poradzić. Jak to się mówi, „Wiedza to potęga”. Dobrze poprowadzona staje się pewnością. Więcej na temat techniki jazdy i tego o czym pisze na naszych stronach Andy możecie dowiedzieć się z publikacji „Przyspieszenie” oraz „Przyspieszenie II” dostępnych w www.sklep.scigacz.pl
|
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzeArtykuł poglądowy, ale moim zdaniem idealnie pasujący do naszej motocyklowej rzeczywistości. Jak ostatnio byłam na torze w Lublinie, większość motocyklistów koncentrowała się na schodzeniu na ...
OdpowiedzJesli chodzi o to "zejscie na kolano" zgodze sie z Toba. Co do instruktora niestety nie moge sie z Toba zgodzic, jest to osoba wkladajaca serce w szkolenie motocyklistow (ZA DARMO!!!) bazujac na swoim kilkunastoletnim doswiadczeniu na jednosladach roznego rodzaju, ktorego opinie i spostrzezenia trafnie obnazaja słabosci motocyklisty... co za tym idzie mozliwosc szybkiego korygowania swoich nieumiejetnosci
OdpowiedzGość może mieć i kilkusetletnie doświadczenie i to nie ma żadnego znaczenia czy bierze za to hajs czy nie. Albo jest kompetentny, albo nie. A nie jest.
Odpowiedzbardzo dobry tekst. wyjaśnia dlaczego żaden polak nie jest mistrzem świata i dlaczego długo jeszcze nie będzie. komentarze zresztą też. bo u nas wszystko jest na pałe, bez pomyslenia, bez checi do ...
Odpowiedzale jak sa takie komentarzeto jest jeszcze nadizeja :)
OdpowiedzTekst nie wyjasnia dlaczego zaden Polak nie jest mistrzem swiata. To ze jezdzimy jak jezdzimy jest w duzej mierze efektem nie braku checi uczenia sie, ale w braku mozliwosci. W naszym buraczanym kraju jest chyba 1 tor na ktorym mozna jezdzic motocyklem. Dodatkowo wjazd na niego przewaznie jest w tygodniu (czyli w zasadzie dla emerytow, i bezrobotnych) bo reszta ludzi w tygodniu pracuje. Ilosc szkol doskonalenia jazdy tez nie poraza. Chyba nalezaloby pomyslec dlaczego jest jak jest i jakie sa mozliwosci zmiany tego ?
OdpowiedzWyjaśnia. Zobacz jak jeździ Greg Junod pochodzący z kraju gdzie nie ma ani jednego toru wyścigowego. To co pisze autor nie odnosi się tylko do wyścigów ale ogólnie szkolenia. My Polaczki po prostu nie lubimy się uczyć, bo nikt nam tutaj przecież mówił co i jak mamy robić.
OdpowiedzNiczego nie wyjasnia, w takim razie nie byloby Lukasza Wargali ani Mateusza Korobacza. Kolejny forumowy madrala.
OdpowiedzA kto to jest Wargala i Korobacz? Na tyle szybcy aby objechać innych polaczków, ale żaden z nich nigdy niczego nie osiągnie w świecie. Tak jak w przypadku 99% polskich zawodników ich sportowa egzystencja sprowadza się do wypalania benzyny, frędzlowania opon i naciągania sponsorów, mówiąc krótko - do generowania kosztów bez cienia szansy na jakikolwiek sukces w przyszłości.
OdpowiedzDlaczego mowisz na siebie "POLACZEK"? To obraźliwe nieco i świadczy o twoich kompleksach wobec innych nacji. Kolega powyżej ma rację, że w PL nie ma warunków do szkolenia mistrzów. Myślisz, ze Kubica jeździł w PL? Obudź się. PKB w wiekszości trafia do oligarchów takich jak Kulczyk a nie do budżetu. A nawet jak trafi to chłopcy z PO (swoją drogą straszni ignoranci i złodziej) postarają się, by nie poszło na tory albo korty, tylko na biznesy ich znajomych - po to pacyfikowali CBA, zeby mozna bylo robic co sie chce.
OdpowiedzSam doświadczyłem iż koncentrując się na zejściu na kolano robiłem na torze Poznań 1:55. nie jadąć na kolanie (trąc sliderami) robiłem czasy1:50 bardziej pochylonym do przodu i zapierając się ...
Odpowiedzswitenie ze uwolniles swoja uwage od shodzenia na kolano,ale jezeli mowiac o zapieraniu sie kolanem o bak masz na mysli wewnetrzne kolano, to pozycje n amotocyklu masz najgorsza z mozliwych
Odpowiedzaby zejść na kolano trzeba do kościoła iść...
OdpowiedzFelieton jest beznadziejny rownie zreszta jak reklamowame periodyki.
OdpowiedzMoim zdaniem masło maślane to komplement dla tego artykułu. Skoro chcieliście zachęcić innych do kupna książki wystarczyło napisać jedno zdanie. Nie wiem o co chodzi w artykule, czy o to, że mało ...
OdpowiedzNapisz, gdzie najczęściej śmigasz - będę ten rejon omijać szerokim łukiem!
OdpowiedzMoim zdaniem jesteś dowodem na to że rzeczywiście aby zrobić postęp trzeba zacząć cokolwiek rozumieć. Rozumieć jak pracuje motocykl, jak działa ludzka psychika w czasie jazdy, jak pracować nad sobą, jak rozumieć współpracę między człowiekiem i maszyną, jak znajdywać i poprawiać swoje błędy. Tego nie da się ogarnąć wypalając benzynę na Speed Dayach i jeżdżąc na pałę w kółko. Aby zrobić postęp trzeba się uczyć i trzeba mieć dostęp do rzetelnej wiedzy, do porządnych instruktorów. I właśnie o tym mówi Ibott. Nie dziwię się że nie ogarniasz, bo w Polsce nigdy nie było poważnej szkoły uczącej ludzi na poważnie. Ale może kiedyś zrozumiesz.
OdpowiedzZdecydowanie się z Tobą zgadzam, no nie do końca bo Twoja ocena mojej osoby jest moim zdaniem błędna. To o czym piszesz to bolączka naszego kraju, a chęć dobicia do 300 jest ważniejsza niż umiejętność jazdy przy 30 km u większośći. Tylko, że ten artykuł, jak już powstał to moim zdaniem, mógł zawierać kilka porad, jak i gdzie należy szukać takiej wiedzy, bo jak sam napisałeś instruktora nie zastąpi książka. Pozdrawiam
Odpowiedz