Szklarska Poręba i Karpacz: epidemia kradzieży motocykli trwa i ma się dobrze
Plaga kradzieży motocykli w rejonie Karpacza i Szklarskiej poręby urosła do rangi epidemii i wytworzyła stereotyp obu miejscowości jako "miast złodziei". Pojawiające się cały czas apele o pomoc w odnalezieniu skradzionych motocykle skłaniają nas do wniosku, że miejsca te lepiej omijać.
Problem kradzieży w Szklarskiej Porębie, Karpaczu i okolicach przez lata (!) urósł już do rangi epidemii. Policja, ani lokalne władze wydają się jednak nie dostrzegać problemu i nie robią nic, by zapobiec tworzeniu się stereotypu "miasta złodziei". Dziś, pod każdym pytaniem "co polecacie w Karpaczu", zadanym na internetowej grupie, znajdziecie odpowiedzi typu "polecam omijać".
Tymczasem problem kradzieży motocykli w rejonie Karpacza i Szklarskiej Poręby znany jest od wielu lat. Jeszcze w 2012 roku jeleniogórski portal opisywał problem kradzieży motocykli, w artykule właściciele skradzionych maszyn żalili się na nieudolność policji. Znikają najróżniejsze sprzęty - crossy, enduraki, cruisery, turystyki… Złodziejom nie przeszkadza obecność monitoringu, blokad, kłódek, czasem nawet właścicieli. Motocykle znikają sprzed nosa uczestników zlotów Harleya-Davidsona, ale też imprez enduro. Nikt nie może czuć się bezpiecznie.
Złodzieje bywają tak bezczelni, że wydaje się nie do uwierzenia, że działają bez wsparcia kogoś wyżej. Jak wytłumaczyć fakt, że kradzieże na tak gigantyczną skalę, niemal przemysłową, uchodzą uwadze lokalnych władz i policji? Już dwa lata temu plaga kradzieży była tak ogromnym problemem, że powstała petycja do Komendanta Głównego Policji o zajęcie się sprawą.
Niestety, jej zasięg był dramatycznie niski, być może dlatego stróżowie prawa nie widzą problemu w tym, że spora część motocyklowych turystów wraca do domów pociągiem. To, że w sezonie, w okolicach Karpacza i Szklarskiej zginie kilkadziesiąt motocykli, nie jest widać niczym nadzwyczajnym. Być może tylko nam, motocyklistom jest przykro i my tylko przejmujemy się kolejnym dramatycznym apelem o pomoc w odnalezieniu skradzionego motocykla. Ostatnio - Yamahy R1, która zniknęła, a jakże, z hotelowego parkingu w Szklarskiej Porębie.
Apelujemy zatem do motocyklistów, którzy wybierają się do Karpacza lub Szklarskiej Poręby: jeśli nie chcecie stracić swoich motocykli, omijajcie tamtejsze hotele, pensjonaty i agroturystyki. Szkoda zdrowia i pieniędzy. Być może kiedy nas, motocyklistów tam zabraknie, właściciele lokalnych biznesów sami zrobią porządek ze złodziejstwem.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNa terenie Karpacza: w 2019 roku - 6 zgłoszeń, w 2020 roku (do dzisiaj) - 0 zgłoszeń Ocenę, czy to plaga, która urosła do rangi epidemii, pozostawiam czytelnikom i użytkownikom motocykli. ...
Odpowiedz"Apelujemy zatem do motocyklistów, którzy wybierają się do Karpacza lub Szklarskiej Poręby: jeśli nie chcecie stracić swoich motocykli, omijajcie tamtejsze hotele, pensjonaty i agroturystyki. ...
OdpowiedzPreferencje polityczne mieszkańców: https://szklarskaporeba.naszemiasto.pl/wyniki-wyborow-parlamentarnych-2019-kto-dostal-sie-do-sejmu/ar/c1-7345333
OdpowiedzSzkoda, lubię Szklarską, ale w tym roku raczej sobie odpuszczę, może ogarną ten bajzel.
OdpowiedzA moze poprostu warto wybrac hotel ze strzezonym parkingiem? Strzezony parking ma oc
OdpowiedzPolecam monitoring GPS wszystkim motocyklistom. Wydatek rzędu 300-400 zł rocznie, może się szybko zwrócić. Strona: www.arcusgps.pl .
OdpowiedzNie reklamuj się tutaj, prawda jest taka że byle początkujący złodziej wie jak takie zabaweczki szybko zagłuszyć.
OdpowiedzJak policja nie może złapać złodziei, to złodzieje są z policji.
OdpowiedzNapisali artykuł o kradzieży, sami kradnąc zdjęcie hotelu :)
Odpowiedz