Rośnie liczba wykroczeń drogowych. Inspekcja Transportu Drogowego w odwrocie
Aż od 30 procent wzrosła w ubiegłym roku liczba liczba naruszeń prędkości - wynika z danych GITD. Jednocześnie wyraźnie zarysowuje się trend spadkowy w skuteczności wystawiania mandatów za wykroczenia.
Inspekcja Transportu Drogowego goni w piętkę. Choć w systemie CANARD funkcjonuje zaledwie 511 urządzeń (432 stacjonarne fotoradary, 30 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości, 20 rejestratorów przejazdu na czerwonym świetle oraz 29 urządzeń mobilnych), inspektorzy nie są w stanie poradzić sobie ze skutecznym egzekwowaniem kar za wykroczenia.
Jak wynika z danych opublikowanych przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, w 2018 roku skuteczność mandatowa spadła do zaledwie 43 procent. Dla porównania, w 2017 roku wartość ta wyniosła 55 procent. Oznacza to, że mniej niż połowa ujawnionych wykroczeń kończy się postępowaniem mandatowym lub choćby wezwaniem.
W analogicznym okresie nastąpił jednocześnie wyraźny wzrost naruszeń prędkości. Liczba samych tylko wykroczeń zarejestrowanych przez stacjonarne fotoradary wzrosła o niemal 50 procent. Średni wzrost liczby wykroczeń zarejestrowanych przez system CANARD to 30 procent.
Jak ten drastyczny spadek skuteczności działania GITD przełoży się na planowane powiększenie bazy fotoradarów? Mamy obawy, że inspekcję czeka wkrótce bardzo poważny kryzys.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeEeeee tam, droga Redakcjo. Przecież tak się zawsze oburzacie na policję i wszelkie fotoradary. Ileż to policja Waszym zdaniem popełnia nadużyć przy karaniu polskich kierowców, którzy co wie każdy,...
OdpowiedzDarku, skoro policja wymaga stosowanie się do przepisów, niechże sama się do nich stosuje, używając zgodnych z prawem urządzeń. Tylko tyle i tylko o to walczymy. Nie biadolimy, jak raczyłeś wspomnieć.
OdpowiedzTo oczywiście w 100% racja. Przepraszam, jeżeli Was uraziłem. Nie taka był mój zamiar. Pozdrawiam!
OdpowiedzNa tle innych służb policja akurat wypada najlepiej. Bezprawie panuje w GITD i Straży Miejskiej. Stosują zasadę zastraszania oraz domniemania winy wobec obywatela (podobnie jak ZUS i US) żeby tylko kasa im się zgadzała. Dopóki stosunek urzędów do obywatela się nie zmieni, wojna będzie trwać. Jeżeli organy państwowe łamią prawo w celu jego egzekwowania, lub mają swobodę interpretowania przepisów to obywatele przestają takie prawo szanować i zaczynają je obchodzić. Skoro obywatele na każdym kroku są traktowani jak przestępcy to kolejne wykroczenie nie robi im różnicy, a przykłady omijania prawa idą z samej góry. Taka to już nasza tradycja.
Odpowiedz