tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Red Bull Hare Scramble 2007 - pierwsze zwycięstwo Błażusiaka w Eisenerz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Red Bull Hare Scramble 2007 - pierwsze zwycięstwo Błażusiaka w Eisenerz

2007.06.22 Michał „Beavis" Mikulski

strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Red Bull Hare Scramble - emocje sięgnęły zenitu (niedziela)

Wielu określa wyścig Red Bull Hare Scramble mianem piekła na ziemi i nie ma w tym ani grama przesady. Więc czemu co roku przyjeżdża tam coraz więcej ludzi?

Pięciuset z ponad tysiąca stanęło do walki z najtrudniejszym terenem, własnymi słabościami, sprzętem i rywalami. To, jak trudna jest trasa, jest nieopisywalne. Pionowe podjazdy po kamieniach wielkości futbolówki były tylko przedsmakiem tego, co miało się dziać dalej. Wielu określa wyścig Red Bull Hare Scramble mianem piekła na ziemi i nie ma w tym ani grama przesady. Więc czemu co roku przyjeżdża tam coraz więcej ludzi? Bardzo proste: ukończenie Erzbergu jest największym wyróżnieniem w światku offroadowym i daje potężną satysfakcję. Wyścig ten jest w bardzo dużym stopniu testem personalnej siły psychicznej, a zarazem miażdżącą weryfikacją umiejętności.

Zawodnicy z pierwszej linii zaczęli rozgrzewać maszyny i dźwięk silników rozniósł się po całej górze. Mimo, iż stali oni na samym dnie kopalni, przy majestatycznym jeziorku, można było wręcz zauważyć napięcie na ich twarzach. Po całej górze porozrzucane były ogromne grupki kibiców, których łączna liczba przekroczyła 20 tysięcy. Wszyscy czekali na chwilę startu, helikoptery zataczały koła, a powietrze robiło się coraz bardziej nasycone wyczekiwaniem...

Ruszyli! Potężny huk przetoczył się przez Erzberg... W kurzu ciężko było rozpoznać, kto prowadzi i dopiero po chwili było widać, że to Paul Edmondson na swoim Suzuki jest liderem. Z tyłu gdzieś Marco Tarkkala, Juha Salminen, Tom Sager i trochę dalej nasz reprezentant. Po krótkim płaskim odcinku czekał ich pierwszy podjazd, który potem okazał się być przekleństwem dla wielu zawodników. Zero rozpędu - prawy skręt i pod górę o tak ostrym nachyleniu, że niemożliwością byłoby wejść na nią pieszo. Do tego podjazd był w pełni zbudowany ze żwiru i kamieni, co w rezultacie powodowało, że jakiekolwiek odpuszczenie gazu lub braki w technice zatrzymywały motocykl, a grawitacja z niesamowitą skutecznością pchała szoferów ku ziemi.

Czołówka dość sprawnie pokonała ten podjazd, ale gdzieś w połowie stawki pierwszej pięćdziesiątki znaleźli się mniej doświadczeni lub bardziej pechowi zawodnicy, którzy zatrzymywali się w połowie przeszkody. Nic w tym nie byłoby strasznego, gdyby nie fakt, że za nimi jechała jeszcze masa zawodników, którzy nie mieli zamiaru odpuścić nawet na chwilę. Zaczęły rozgrywać się wręcz dantejskie sceny - przejeżdżano po motocyklach stających w poprzek góry rywali, a co gorsza po samych rywalach! Nie było żadnego użalania się, to zabawa dla twardzieli. Już po chwili musiano wezwać karetki i pozbierać pierwszych pechowców, którzy w najlepszym wypadku byli mocno poobijani. Trzeba było zrobić zresztą miejsce na podjeździe, bo zaraz miała startować kolejna partia riderów.

W tym czasie czołówka pokonywała już kolejne przeszkody, przy których pierwsza wyglądała, jak zwykła igraszka. Sekcja trzech podjazdów, która zresztą zebrała najwięcej zawodników, okazała się ostatnią podczas tych zawodów dla wielu startujących. Świetnie jednak pojechał tam Tadeusz Błażusiak, którego polscy kibice mogli widzieć tylko przez krótką chwilę, ponieważ jechał bardzo szybko i z chwili na chwilę był w klasyfikacji coraz wyżej. Podczas tej sekcji (która była jedną z pierwszych) Polak był już na 8 pozycji!

Po dwóch przerażająco stromych zjazdach czołówka zniknęła za górą. Jednak dla reszty zawodników koszmar dopiero się zaczynał. O ile czołówka miała małe problemy na tych podjazdach, tak coraz to kolejni zawodnicy nawet nie wiedzieli, jak się za nie zabrać. A w tym momencie wyruszyła już kolejna partia pięćdziesięciu szoferów. Dobrze, że na miejscu byli kibice...

Szokująco dobrze przygotowani byli niektórzy fani Rodeo. Naliczyłem ponad dziesięć zorganizowanych ekip na tylko jednym podjeździe. Sprawa wyglądała następująco: każdy z motocykli musiał mieć specjalną opaskę wkoło przednich amortyzatorów, zamontowaną zaraz pod lampą, by można było łatwiej go wyciągać. Jeden z przedstawicieli takiej zorganizowanej grupy widzów bardzo szybko leciał w dół góry z liną, na której końcu czekało paru rosłych facetów, którzy wyciągali motocykle. Na żywo wyglądało to niesamowicie, a bandy takie działały bardzo efektywnie i za zapłatę wystarczało im podziękowanie wyciągniętego w taki sposób zawodnika.

Dochodziło do coraz to niebezpieczniejszych zdarzeń. Wylatujące motocykle w zgromadzone na szczytach tłumy kibiców, czy spadający z paru metrowych nasypów motocykliści stały się po chwili standartowymi scenami. Służby porządkowe przysłane przez organizatora w miarę możliwości ogarniały tłumy ludzi i zapewniały pomoc pechowcom, jednak w wielu momentach było wyjątkowo łatwo o sytuację, która mogła się skończyć co najmniej tragicznie. Mimo wszystko nie zdarzyło się nic strasznego i z reguły cierpieli sami zawodnicy, jednak na własne życzenie. Gdy większość walczyła o przetrwanie, a kolejne rzędy zawodników puszczane były do wyścigu, Tadek Błażusiak zdobywał pozycję lidera...

Już około 25 minuty od startu okazało się, iż Tadek jest liderem wyścigu! Na jednym z leśnych elementów zatrzymał się, szybko napił się tylko wody, ponieważ jego camelbag rozpadł się zaraz po starcie i stałym tempem ruszył na najtrudniejsze elementy trasy. Podczas, gdy inni zawodnicy z czołówki albo błądzili, albo podnosili motocykle, Polak jechał po zwycięstwo. Głazy przeskakiwał, na podjazdy praktycznie wlatywał i przede wszystkim nie zaliczył ani jednej wywrotki! Stałym tempem zmierzał do mety, by stać się największą sensacją Erzberg Rodeo 2007.

Gdy na metę zlokalizowaną na głównym placu w Arenie po półtorej godziny od startu wjechał Bartek Obłucki, krzycząc do Karla Katocha, że Tadek jest liderem i będzie tam za 2 minuty, nikt nie mógł w to uwierzyć.

Gdy na metę zlokalizowaną na głównym placu w Arenie po półtorej godziny od startu wjechał Bartek Obłucki, krzycząc do Karla Katocha, że Tadek jest liderem i będzie tam za 2 minuty, nikt nie mógł w to uwierzyć. Kiedy młody Polak wjeżdżał na metę, emocje sięgnęły zenitu. Nieliczni polscy kibice wykrzykiwali jego imię, organizatorzy nie byli pewni, czy to w ogóle możliwe, a Tadek z uśmiechem na twarzy stanął na specjalnie na tą okazję usypanej górce i z uśmiechem od ucha do ucha odebrał szampana i bez żadnego śladu zmęczenia zaczął odbierać gratulacje od kolejnych osobistości.

Dziennikarze największych stacji motoryzacyjnych na świecie zdążyli zrobić z Polakiem wywiady, zanim przyjechał kolejny zawodnik - był nim także tegoroczny debiutant Tom Sager. Zaraz po nim pojawił się Juha Salminen i w taki oto sposób KTM przeżywał chwilę chwały. Sam Tadek zaś zjechał pod swojego campera, uściskał mocno Bartka Obłuckiego i zniknął w namiotach fabrycznego teamu KTMa.

Tego dnia metę zobaczyło tylko 19 zawodników! Na 500 startujących tylko tylu okazało się najbardziej wytrwałymi. Wyścig zaplanowano na 4 godziny, ale skrócono go do 2, ponieważ rozpętała się straszna burza i organizatorzy nie chcieli jeszcze bardziej narażać zawodników. Mimo wszystko, nawet jeśli wyścig rozegrałby się w zaplanowanym czasie, to liczba zawodników kończących nie przekroczyłaby 30. Trzeba zaznaczyć także, że wśród nieszczęśliwców, którzy nie ukończyli imprezy znalazły się takie nazwiska, jak Cyril Despres, Christian Pfeiffer czy Simo Kirssi.

Wyniki:
1. Tadeusz Błażusiak, Poland, KTM
2. Tom Sager, England, KTM
3. Juha Salminen, Finland, KTM
4. Wayne Braybrook, England, GasGas
5. Paul Edmondson, England, Suzuki
6. Gerhard Forster, Germany, Beta
7. Paul Bolton, England, Honda
8. Marco Tarkkala, Finland, KTM
9. Kyle Redmond, USA, KTM
10. Ralf Scheidhauer, Germany, KTM
11. Rudi Pöschle, Austria, KTM
12. Markus Jackson, England, KTM
13. Ralf Dennenmoser, Germany, Beta
14. Erich Brandauer, Austria, Husaberg
15. Hansi Leitner, Austria, GasGas
16. Rene Dietrich, Germany, KTM
17. Darryl Curtis, South Africa, KTM
18. Marty Halmazna, Canada, KTM
19. Alex Antor, Andorra, KTM

Szczegółowe wyniki do ściągnięcia tutaj
Filmy:
przejazd6
przejazd7
here scramble na podjezdzie
here scramble podjazd
here scramble podjazd 2
here scramble przed startem
here scramble start
here scramble start 1
here scramble tadek meta
here scramble laski widoczek
here scramble walka z motocyklem
here scramble walka z motocyklem 2
here scramble widoczek
here scramble tadek zwycieztwo
here scramble na trasie here scramble na trasie 2

strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

NAS Analytics TAG

Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę