Latający Cyrk Monty Pythona, którego oficjalna nazwa to "Rząd Rzeczypospolitej Polskiej" ma niecny plan zniesienia marginesu 10 km/h, który stosuje się przy pomiarach prędkości. Mówiąc krótko: jeśli pojedziesz na trasie 71 km/h tam gdzie ograniczenie wynosiło 70 km/h, poleci do Ciebie mandat. Zero tolerancji.

Oczywiście MIR tłumaczy się, że wszystko ma poprawić bezpieczeństwo i jest częścią epickiego planu ochrony zdrowia i życia obywateli. Ciekawe, czy w MIR wiedzą, jak ten pomysł jest przez owych obywateli odbierany, hmm? Ten genialny pomysł to wytwór wyobraźni resortu Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, którzy są święcie przekonani, że to rozwiązanie faktycznie przełoży się na bezpieczeństwo. Skoro nowe przepisy już działają, to czemu nie iść na całość?

Otóż, nie przełoży się, bo i tak już od tygodnia wszyscy jeździmy zestresowani po wprowadzeniu nowych przepisów i trzymamy się swoich praw jazdy bardziej niż własnego życia. Jeśli przepisy wejdą w życie, a projekt jest obecnie omawiany przez podkomisję nadzwyczajną, to jadąc w trasie nie uratuje nas nawet tempomat, bo wskazanie prędkościomierza w samochodzie może być zupełnie inne niż fotoradaru.

Pan Bartłomiej Morzycki (Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego) w wypowiedzi dla "Dziennika" stwierdził, że do tej pory kierowcy traktowali tolerancję jako faktyczny limit, więc powinno się tą tolerancję znieść. Morzycki zaproponował kompromis w postaci limitu 5 km/h.

Spodziewajcie się naszego obszernego komentarza w tej sprawie w najbliższych dniach.

Komentarze do Waszej dyspozycji.