Polish Custom Show 2022. Takie s± najlepsze motocykle custom w Polsce
Przez trzy dni trwania targów nasza customowa strefa cieszyła się dużym zainteresowaniem, miło też było po trzyletniej przerwie spotkać się w gronie dawno nie widzianych przyjaciół, a także poznać entuzjastów customizingu, którzy zadebiutowali w tegorocznej imprezie.
Jako organizator Polish Custom Show - największej i najbardziej prestiżowej imprezy skupiającej twórców motocykli customowych w Polsce, od 2018 roku związani jesteśmy z targami motocyklowymi Warsaw Motorcycle Show, które odbywają się w Centrum Wystawienniczym PTAK w Nadarzynie pod Warszawą. Dwie pierwsze edycje z 2018 i 2019 roku okazały się wielkim sukcesem, ciesząc się ogromnym zainteresowaniem zarówno ze strony customowego środowiska jak i targowej publiczności. Imprezy te odbiły się szerokim echem również w mediach. Potem przyszła pandemia i targi motocyklowe, a wraz z nimi również Polish Custom Show, trzeba było odwołać. Wybuch i kolejne fale pandemii, a ostatnio również wojna w Ukrainie spowodowały, że świat w którym obecnie żyjemy znaczne się zmienił i mówiąc najbardziej oględnie przestało być wesoło. Zmienił się też motocyklowy rynek i podejście producentów do promocji swych wyrobów. Przeniesienie marketingowej aktywności do Internetu nie ułatwia życia organizatorom imprez targowych. Termin kolejnej edycji Warsaw Motorcycle Show przenoszony był kilkukrotnie, co również nie nastrajało optymizmem i szczerze mówiąc myślałem, że rozdział życia pod tytułem "organizacja imprez customowych" mogę uznać za zamknięty. Kiedy jednak ze strony Centrum Wystawienniczego PTAK otrzymaliśmy propozycję kontynuowania Polish Custom Show, popartą silnym wsparciem zarówno "moralnym" jak i organizacyjnym ze strony Motorcycles Performance Mały HD, postanowiliśmy zewrzeć szyki, zagęścić ruchy i powołać do życia Polish Custom Show 2022. Do terminu rozpoczęcia targów pozostały jedynie trzy tygodnie, więc trudno było spodziewać się dużej frekwencji, byliśmy więc pełni obaw, że impreza wypadnie biednie i blado. Szybko jednak okazało się, że nasze lęki były zupełnie bezpodstawne. Środowisko customowe najwyraźniej głodne już było spotkania się w jednym miejscu i pochwalenia się ostatnimi dokonaniami. Do rywalizacji stanęło ostatecznie 35 motocykli. To oczywiście mniej niż w 2019 roku, ale o żadnej biedzie ani bladości mowy być nie może. Ponieważ wszystkie motocykle startujące w konkursie były ciekawe i wykonane na bardzo wysokim poziomie jurorzy mieli trudny orzech do zgryzienia, by wyłonić najlepsze maszyny. Ostatecznie jednak wszystko się udało i, jak sądzę, nikt nie wracał do domu zawiedziony, tym bardziej, że postanowiliśmy również uhonorować okazałymi pucharami tych, którzy nie załapali się na pudło.
Nagrodę Best of Show otrzymał Krystian Wizner, który zaprezentował swą autorską wizję board trackera. Były to maszyny, które na początku ubiegłego stulecia ścigały się w Ameryce na owalnych torach o nawierzchni zbudowanej z desek. Nie posiadały hamulców ani sprzęgła. Ba, nie maiły nawet przepustnicy. Po uruchomieniu "na pych" silnik pracował praktycznie cały czas na wysokich obrotach. Board trackery napędzały potężne i piekielnie głośne silniki, które wstawiono w bardzo lekkie podwozia. Jazda czymś takim wymagała szaleńczej wręcz odwagi, tym bardziej, że te wehikuły potrafiły się rozpędzić do ponad 200 km/h. Motocykl Kristiana, któremu nadano imię Bernard, świetnie oddaje ducha tamtych czasów. Maszyna została zbudowana przez właściciela od podstaw. Napędza ją stacjonarny, jednocylindrowy czterosuwowy silnik. Kiedy Kristian wjeżdżał swą maszyną na scenę po odbiór nagrody mogliśmy zobaczyć, że sterowanie mechanizmami motocykla wcale nie jest łatwe, a procedura rozruchowa dość skomplikowana, co samo w sobie stanowiło niezły show i utwierdziło jurorów w słuszności decyzji.
Nagrodę Best Painting za najlepsze malowanie zdobył motocykl o nazwie Hot Orange Chicano wystawiony przez ekipę Jack’s Motorcycles. Jest to przerobiony w meksykańskim stylu Harley-Davidson Heritage Softail Classic z 2014 roku. Przeróbka świetnie oddaje meksykański styl, a malowanie wykonano z wielką pieczołowitością. Uzyskanie takiego efektu wymaga wielu godzin żmudnej pracy.
Pierwsze miejsce w kategorii Chopper/Cruiser zajął motocykl o nazwie Flying Marry. Maszyna oddaje klimat południowokalifornijskich customów z lat 60. Ten bardzo zgrabny i zwarty motocykl powstał przez połączenie sztywnej ramy amerykańskiej firmy Paughco z widelcem Springer i silnikiem H-D Sportstera z 2002 roku. Świetną robotę robią tu elementy wykonane z mosiądzu. Czystość stylu podkreśla brak malowania. Jest to celowy zabieg, by nic nie odwracało uwagi od perfekcyjnych proporcji i stylistycznej konsekwencji. Motocykl powstał w warsztacie ARC - Agathe Romain Customs z Grudziądza.
Speed Passion to nazwa motocykla, który zajął drugie miejsce. Autorem i wykonawcą projektu jest Tomasz Mucha z Nowego Wiśnicza. Maszyna odzwierciedla styl wykreowany przez niemieckiego customizer Marcusa Walza. Ramę własnej roboty połączono tu z widelcem Upside-down z Ducati, a do napędu wykorzystano silnik H-D Evolution z 1997 roku.
Oprócz laureata nagrody Best of Show, mieliśmy jeszcze jedną maszynę z nie motocyklowym napędem. Nazywa się Mini Monster Bobber. Ten sympatyczny sprzęcik napędzany jest silnikiem od kosiarki, który wstawiono w ramę własnej roboty z rowerowym widelcem teleskopowym. Autorem i wykonawcą projektu jest Bartosz Feldek z Mysłowic. Jego zabawkowy mini motocykl zdobył trzecią nagrodę w kategorii Chopper Cruiser, a pisząc te słowa zastanawiam się, kiedy ktoś wystawi w Polish Custom Show customa napędzanego silnikiem elektrycznym. Takie konstrukcje na świecie już powstają, czekamy więc na efekt eksperymentu naszych customizerów z elektro mobilnością.
Prawdziwą perełką wśród maszyn wystawionych w Polish Custom Show był zdobywca pierwszego miejsca w kategorii Cafe Racer / Scrambler. Już sama baza wykorzystana jako punkt wyjścia customowego projektu mocno przyciąga uwagę. Jest to bowiem Norton H16. Brytyjska firma produkowała model o tym oznaczeniu od 1911 do 1954 roku. Ten konkretny egzemplarz, z którym mieliśmy do czynienia pochodzi z 1946 roku. Rafał Słupski z RS Creating z oryginalnego motocykla wykorzystał ramę z widelcem trapezowym. Podczas gdy w seryjnej postaci Norton H16 był dolnozaworową pięćsetką, Rafał zdecydował się połączyć "dół" angielskiego silnika z cylindrem i głowicą ze starego Sportstera XL 1000. Silnik wyposażono w zapłon elektroniczny oraz własnej roboty układ wydechowy ze stali nierdzewnej. Maszyna ma wiele smakowitych detali, jak choćby misternie wycinana blacha zdobiąca zbiornik paliwa czy siodło z aluminiową podstawą i zadupkiem.
Zdobywca drugiego miejsca w kategorii Cafe Racer / Scrambler, choć znacznie młodszy, również prezentował się imponująco. Niech was nie zmyli nazwa: Pszczółka - to misternie zmodyfikowany Ducati Scrambler 1100, który zarówno na drogach asfaltowych jak i szutrowych czuje się jak ryba w wodzie i potrafi sprawić wiele radości podczas jazdy. Egzemplarz przebudowany przez tandem Lucky Racer - Mariusz Barczak i Krzysztof Skoczylas dodaje do tego nietuzinkowy wygląd. Maszyna ma wiele ciekawych, wykonanych ręcznie detali, w tym własnej roboty tytanowy wydech.
Trzecie miejsce zajął motocykl o nazwie Fast Eight. Jest to mocno podrasowany optycznie i mechanicznie Suzuki GSX 750 Inazuma z 1999 roku. Maszyna wyszła spod ręki Łukasza Wleklińskiego z Koszalina. Zastosowano wiele tuningowych części poprawiających osiągi i prezencję maszyny. Mini owiewkę, kafiakowe siodełko z zadupkiem i błotniki wykonano ręcznie. Motocykl otrzymał przedni widelec z Hayabusy i tylny wahacz z Suzuki GSX 1400. Fajnie prezentuje się sportowy układ wydechowy oraz mocarne hamulce firmy Beringer. Maszyna łączy klasyczny styl Cafe z nowoczesnymi komponentami.
Podobnie jak zdobywca tytułu Best of Show, również zwycięski motocykl w kategorii Modified Harley oddaje ducha dawnych board trackerów. Maszyna nosi nazwę Pirelli, a jej twórcą jest Dariusz Barczewski, który przyjeżdża na nasze imprezy od lat i jego maszyny zawsze lądują na pudle. Jak przystało na board trackera motocykl Darka toczy się na dużych wąskich kołach. Rama motocykla jest konstrukcją Darka, w której wykorzystał on część oryginalnej ramy Sportstera. W ramie tkwi silnik Sportstera XLH 1000 z 1976 roku. Przednie koło prowadzi własnej roboty widelec trapezowy z resorem. Maszyna ma wybitnie wintydżowy charakter. Posiada zgodne z duchem epoki skórzane siodło oraz wąski misternie wykonany zbiornik paliwa.
Drugie miejsce przypadło w udziale Mirosławowi Kozłowiczowi z Bydgoszczy. Jego motocykl o nazwie Biohazard Covid-19, to również wintydżowa przeróbka Sportstera HLH 1000 z 1976 roku. Podobnie jak w projekcie Darka Barczewskiego rama Sportstera została w tylnej części przerobiona na sztywną, jednak zachowano seryjny widelec. Również hamulce pochodzą z maszyny bazowej. Silnik został podrasowany z użyciem komponentów firmy S&S. Maszynę zdobi piękne czarne malowanie ze złotymi motywami.
Motocykl, który zdobył trzecie miejsce w kategorii Modified Harley, to już zupełnie inny klimat. Już sama nazwa zdradza program. Bagger Performance to dzieło Snikers Custom i Audio Vintage Design. Maszyna nawiązuje do bolidów ścigających się w amerykańskiej serii King of the Baggers. Pomysł serii wyścigowej dla krążowników turystycznych mógł powstać tylko w Stanach, ale trzeba uczciwie przyznać, że podrasowane Harleye i Indiany tworzą na torach niesamowity spektakl. Wracając do maszyny Snikersa - jest to Harley-Davidson Road Glide z 2018 roku, któremu zaaplikowano poważną kurację wzmacniającą. Dzięki zastosowanym komponentom maszyna nie tylko świetnie wygląda, ale również potrafi u kierowcy wygenerować hektolitry adrenaliny. Świetną robotę robi również malowanie wykonane w pracowni Guli Custom.
Również nie wymienione w tym artykule motocykle, które nie załapały się na pudło prezentowały nie mniej wysoki poziom, były podziwiane, komentowane i fotografowane przez targową publiczność, będąc doskonałą wizytówką polskiego customizingu. Myślę, że dzięki imprezom takim jak nasz Polish Custom Show customizing znajduje należne mu miejsce na motocyklowej scenie. Na koniec wypada więc podziękować wszystkim uczestnikom, którzy zaprezentowali w Nadarzynie swe wspaniałe maszyny. Podziękowania należą się również fundatorom nagród a byli nimi: Centrum Wystawiennicze PTAK, Wydawnictwo Custom Press, Motorcycle Storehouse, Parts Europe oraz Motorcycle Performance Mały HD.
Emocje tegorocznego Polish Custom Show już za nami, a jako że kreatywność naszych twórców motocykli marzeń zdaje się być niewyczerpana, jestem przekonany, że w przyszłym roku spotkamy się w jeszcze liczniejszym gronie i będziemy mogli zaprezentować wiele nietuzinkowych i ekscytujących maszyn.
Zdjęcia: Irena Szewczyk, Rafał Dziorek, Lech Wangin
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze