Niedawno w Wielkiej Brytanii miała miejsce bardzo interesująca prezentacja nowego sprzętu przeznaczonego dla służb porządkowych, głównie policji. Urządzenie nosi wzruszającą nazwę RF Safe-Stop, ale jego działanie budzi wątpliwości co do słowa "safe". Otóż jest to elektroniczny wynalazek, który z odległości 50m może unieruchomić silnik, a urządzenie przeznaczone jest specjalnie do łapania motocyklistów.

Miejsce miały testy, podczas których w bezpiecznych warunkach zatrzymany zdalnie został motocykl. Po co to wszystko? To proste. W chwili obecnej aby zrobić blokadę lub unieruchomić pojazd potrzebne są kolczatki (lub maty z wypustkami rozwijane na jezdni). Skutecznie zatrzymuje to samochody, ale nie można tego używać wobec motocykli, ponieważ dwa kapcie (nagłe) w motocyklu mogą oznaczać tylko jedno - wypadek.

Wszystko dzieje się za pomocą fal radiowych. Urządzenie waży 350 kg i będzie można zamontować je na stałe np. w radiowozie. Celność ma być na tyle dobra, że bezproblemowo będzie można "ustrzelić" zbliżający lub oddalający się motocykl. Widzimy jednak kilka problemów, spośród których największym jest wątpliwe bezpieczeństwo. Załóżmy, że policja chce zatrzymać motocykl, który jedzie po prostej. Ok, nie powinno stać się nic złego. Motocykl będąc na biegu zgaśnie i będzie się toczył samemu wytracając prędkość aż do pełnego zatrzymania. I wcale nie będzie to trwało tak długo. Co jednak w momencie, kiedy motocykl będzie skręcał? Odcięcie zapłonu (na biegu) w momencie jazdy w zakręcie może być bardzo niebezpieczne i w skrajnym przypadku zakończyć się kraksą.

Warto jednak dodać, że najbardziej podatne na ten patent będą nowe, naszpikowane elektroniką motocykle? A co ze starszymi modelami?