Pierwsze wra¿enia Ani Jackowskiej z Australii
Właśnie minęły 2 tygodnie odkąd Ania Jackowska wylądowała w Australii, rozpoczynając swoją pierwszą motocyklową wyprawę po Antypodach. Mając za towarzysza BMW F700GS pokonała już do tej pory ponad 3000km i zdaje się, że z dnia na dzień wyprawa co raz bardziej się rozkręca. O swoich pierwszych wrażeniach na temat podóży na północ Australii pisała tak:
"Jaka ta Australia? Piękna i ogromna i cała ta podróż w ogromnym pędzie żeby jak najwięcej zobaczyć. Urzeka mnie różnorodność, zmieniające się kolory, przyroda. Nieraz trochę ksieżycowa. I ta przestrzeń. Po wjechaniu w interior najważniejsze pytania to, czy będzie po drodze stacja benzynowa i nocleg zanim zapadnie noc. Mam dużo szczęścia, bo z reguły dojeżdżam po zmroku i według statystyk już powinnam zderzyć się z kangurem. Na wszystkie ważne pytania ludzi o drogi, miejscowi mają przygotowane odpowiedzi. Ale i oni nieraz zostają bez paliwa. I wtedy to ja ich ratuję. Podróż inna niż wszystkie. Ale po to, aby tu wrócić i już na spokojnie delektować się tym miejscem... Bo warto. Bo tak wiele jest tu do odkrycia."
Podczas australijskiej podróży nie wszystko kręci się jednak wyłącznie wokół motocykli. Ania to również zapalona biegaczka, która każdą możliwą okazję wykorzystuje realizując swoją drugą ogromną pasję jaką jest bieganie. A tych po drodze do Hamilton Island nie brakowało.
"Motocykl, podróże i bieganie. Te pasje pięknie się ze sobą dogadują. Każda daje mi poczucie wolności. Tę podróż zaczęłam od "kolorowej piątki" w Sydney, potem buty biegowe upychałam do kufrów z których nieraz je wyjmowałam. Chociaż czasem mi się strasznie nie chciało, albo nie miałam siły biegać, bo fish&chips były za dobre i za duże. Ale parę razy, dzięki nim lepiej się czułam i poznałam poranne zwyczaje Australijczyków. A jutro?! Plażowy półmaraton na białych piaskach Hamilton Island! Team kangurów nie potwierdził uczestnictwa, więc mam szansę na pudło. A tak serio to bardzo chciałabym dobiec do mety i zdążyć na powrotny prom. Bo o to chyba chodzi, żeby nie stać w miejscu, ale cały czas iść do przodu. Nawet powolutku. O matko, padnę... Trzymajcie kciuki!"
Do zakończenia wyprawy pozostało jeszcze dwa tygodnie, pełne wspaniałych widoków, sympatycznych ludzi i mnóstwa atrakcji, o których Ania zapewne wspomni nam na swoim profilu na Facebooku - Kobieta na Motocyklu, gdzie na bieżąco relacjonuje swoją podróż po Australii. Więcej informacji o samej podróżniczce znajdziecie na jej blogu - www.aniajackowska.pl
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze