Odcinkowy Pomiar Prędkości jest nielegalny! Kierowca z Tychów walczy z systemem
Odcinkowy Pomiar Prędkości narusza dobra osobiste, w tym prawo do prywatności - twierdzi mieszkaniec Tychów, który skierował do sądu pozew przeciwko śląskiej delegaturze GDDKiA. Domaga się w nim likwidacji OPP.
Odcinkowy Pomiar Prędkości rejestruje tablice i wizerunki wszystkich kierowców przejeżdżających w zakresie jego działania. Także tych, którzy jadą przepisowo. Zdaniem Marka Jarockiego, powoda, takie działanie narusza jego dobra osobiste, ponieważ nie ma powodu by łamać jego prawo do prywatności, jeśli on sam nie łamie przepisów.
Zdaniem tyszanina nie ma w Polsce ustawy, która dopuszcza możliwość prewencyjnego gromadzenia informacji kierowcach. Jak podaje Interia, pan Marek ma już doświadczenie w walce z niesprawiedliwymi opiniami służb mundurowych. Dwukrotnie wygrał w sądzie z policją, która próbowała wlepić mu mandat na podstawie używanego niezgodnie z instrukcją obsługi radaru i wideorejestratora.
Na temat Odcinkowego Pomiaru Prędkości wypowiedział się niedawno w podobnym tonie sąd w Hanowerze. Właśnie z powodu stwierdzonego złamania konstytucji w zakresie naruszenia dóbr osobistych kierowców, nakazano tam natychmiastowe wyłączenie systemu.
W Polsce badaniem legalnością i skutecznością OPP zajęła się niedawno Najwyższa Izba Kontroli. Wyniki nie są jeszcze znane.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeTo jeszcze niech Pan z Tychów zażąda likwidacji wszystkich kamer i w ogóle wszelkiego monitoringu, bo one też przecież rejestrują jego wizerunek, niezależnie od tego, czy popełni przestępstwo, czy...
OdpowiedzWybór mniejszego zła w każdych czasach w końcu prowadzi do tryumfu większego. Monitoring nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa są szczegółowe badania na ten temat, Kamery monitoringu działają na innych zasadach (uregulowanych ,m.in. w RODO) a ich użytkowanie nie ma charakteru opresyjnego.
OdpowiedzA na czym polega opresyjność rejestrowania danych prawidłowo jadących samochodów (nawet nie kierowców, bo przecież nie zawsze właściciel prowadzi samochód) przez odcinkowy pomiar prędkości? Nie naruszamy tu danych osobowych, bo trudno stwierdzić, że samochód zasługuje na ochronę danych.Nawet jeżeli to należy tu zastosować tożsame przepisy z monitoringiem. Nie wiem, na jakie badania się powołujesz ale na zdrowy rozsądek przestępczość wszelaka powinna być mniejsza w miejscach objętych monitoringiem, na tej samej zasadzie, na której tam, gdzie stoją fotoradary prawie wszyscy kierowcy jadą przepisowo.
OdpowiedzPan Kierowca z Tychów ma chyba za dużo czasu. Ciekawe tylko, czy z równie mocnym zaangażowaniem walczyłby z tym złym systemem, gdyby ktoś bliski tego Pana (czego mu oczywiście nie życzę) był ofiarą...
OdpowiedzJeszcze niech się wezmą za tych cywilnych filmowców, co to z kamerami jeżdżą np. w samochodach. Wolna amerykanka trwa, a podstawowe prawa też są naruszane. Uporali się z dronami, to może i z tym ...
OdpowiedzPrzede wszystkim, to niech Państwo weźmie się za piratów drogowych, którzy co roku mordują w Polsce setki kierowców, pieszych i innych użytkowników dróg. Czy to nie narusza konstytucyjnego prawa obywateli do ochrony ich zdrowia i życia?
Odpowiedz"Piratów" w Polsce jest stosunkowo niewiele, a i z nich wypadki powoduję tylko część (po prostu zazwyczaj potrafią jeździć). U nas trzeba by coś zrobić z kierowcami którzy tylko przemieszają się, nie myśląc przy tym. Jak cokolwiek na drodze wydarzy się nieprzewidywanego to potrafią tylko nacisnąć hamulec i zamknąć oczy. Oni w połączeniu z pieszymi którzy wchodzą na drogę bez rozejrzenia się i rowerzyści i motocykliści którzy też coś odwalą to mieszanka wybuchowa.
OdpowiedzNo jasne, ci kierowcy, którzy grzeją przez wieś lub miasto 100 km/h nie stanowią zagrożenia, bo w swoim przekonaniu potrafią dobrze prowadzić. Nie obraź się ale właśnie takich kierowców, jak Ty powinno się kierować na powtórny egzamin. Kierowcy mają się stosować do obowiązujących przepisów. Proste!
OdpowiedzDużo większe zagrożenie stanowią ludzie którzy zachowują się na drodze w sposób nieprzewidywalny i dziadkowie którzy reagują z opóźnieniem trzech sekund. Cała ta kampania że "prędkość zabija" jest po prostu kretyńska i wynika tylko z tego że to jest to wygodne dla organów ustawodawczych bo nie wymaga od nich praktycznie żadnego wkładu i jeszcze zasila budżet, mimo ze nie daje to efektów.
Odpowiedz