Najciekawsze motocykle EICMA 2023. Subiektywna lista
Na targi EICMA zaprosiliśmy się prawie sami. Prawie, bo ile w planach było odwiedzenie tegorocznych targów w Mediolanie, to przyjazną dłoń wyciągnęła do nas Honda z propozycją podwózki jednego z nas, więc… Rafał musiał zorganizować logistykę samodzielnie. Natłok obowiązków zawodowych sprawił, że mógł zabawić na targach tylko jedne dzień. Tymczasem ja mogłem pospacerować po halach Fiera Milano niemal całe dwa dni.
Nasze przechadzki po targach nie miały żadnego sensownego planu. A z racji tego, że nie ciążyły na nas żadne obowiązki postanowiliśmy pokazać to, co rzeczywiście uznaliśmy dla ciekawe dla nas. Oczywiście mamy świadomość, że wiele fajnych rzeczy pominęliśmy, ale przecież nazwa "Gamonie" zobowiązuje.
Skoro zaczęliśmy od Hondy, to wartym odnotowania z mojego punktu widzenia jest nowe rozwiązanie techniczne w postaci E-Clutch, oraz powrót prawdziwego supersporta. CBR600RR może przez niektórych być z lekka "hejtowana" za to, że w sumie, poza kilkoma elementami, to model znany od 2017 roku, jednak sam będę upierał się nad tym, że jest to dobry krok do ocalenia klasy supersport. Zwłaszcza, że Honda przygotowała do swojej sześćsetki - i owego Fireblade też, pakiety, które pozwalają za pomocą fabrycznych części przebudować te modele na prawdziwe torówki. Natomast E-Clutch dostępny jak na razie w modelu CB650R i CBR650R to fajny ukłon w stronę nowicjuszy i… wygodnickich, którzy dużo podróżują po zatłoczonym mieście. E-Clutch wciśnie za nas sprzęgło. Niby proste, jednak nikt nie próbował tego typu rozwiązania, a przy dzisiejszej elektronice nie wydaje się być to bardzo skomplikowane, w dodatku wcale dużo nie waży - zaledwie 2 kg. Poza tym pozostawiono możliwość klasycznego używania sprzęgła, więc lewa klamka pozostała na swoim standardowym miejscu.
Triumph podobno żegna się z modelem Thruxton, więc zajrzeliśmy na stoisko Brytyjczyków, żeby po raz ostatni dosiąść nowiutkiego cafe racera. Tradycyjny kolor British Racing Green dodatkowo pobił nasze serca.
Koncern z Hamamatsu zaprezentował kilka nowości, choć polityka marki Suzuki nieco smuci. Nie zapowiadają się żadne próby podjęcia walki w segmencie Superbike i Supersport więc mamy poczucie ogromnej straty. GSX-8R mimo, że ma konkurować z Yamahą R7 nie daje nadzieję fanom prawdziwych sportów na kontynuowanie tradycji wyścigowej Suzuki. Natomiast jej żywa skamielina, czyli Hayabusa, choć wspaniała, monumentalna, majestatyczna i - paradoksalnie, całkiem przystępna cenowo w całym portfolio marki wygląda trochę jak oderwana od przyjętej strategii dla marki.
Za to powiew świeżości poczuliśmy na stoisku MotoMorini. Czekały tu na nas premiery: Milano 1200, X-Cape 1200, Corsaro Sport, Corsaro 750 oraz Calibro Bagger, z czego to sportowy Corsaro Sport napędzany silnikiem V2 750ccm o mocy w okolicach 100 KM przypadło nam najbardziej do gustu.
Yamaha chyba po serii zniżkowej w MotoGP i wielkim rozstaniu z Toprakiem w SBK pragnie podkreślić wyścigowe aspiracje, gdyż na ich stoisku można było poczuć prawdziwie paddokową atmosferę. Ilość sportowych maszyn startujących w różnych seriach na całym świecie rzeczywiście robiła niesamowite wrażenie, a jednym z rarytasów był z Superbikie YZF-R1 z numerem #65, jakim Jonathan Rea odbył pierwsze testy po opuszczeniu stajni "Zielonych". No i nieco nostalgiczny model XSR900GP również nawiązujący do sportowej historii Yamahy idealnie wpisywał się w tę narrację.
Nie będę ukrywał, że uwielbiam Kawasaki za ich bezkompromisowe podejście do wielu kwestii. O ile na Hondzie pojawienie się nowej CBR600RR napawało optymizmem, to trio ZX-ów w rocznicowym malowanie na czterdziestolecie wprawiło nas w niemal euforyczny nastrój. ZX-4RR, ZX-6R i ZX-10RR - chyba każdy z nich chciałoby się zabrać do domu, ale przed snem najbardziej przytulałbym wariacką, czterocylindrową czterysetkę. I co z tego, że ma stalową ramę? (Waży 189 kg).
Oczywiście było zatrzęsienie wszelkich pojazdów z Chin. Jedne bardziej, inne mniej ciekawe. Część z nich próbuje znaleźć swoją drogę i pomysł na siebie, inne bezpardonowo zżynają z największych marek. Kiedy zobaczyłam niemal idealne kopie takich ikon, jak Sportstery Harleya-Davidsona, oniemiałem.
Zastanawia też polityka wielkich nieobecnych mediolańskich targów. Z motocyklowych gigantów nie uświadczyliśmy tu BMW, które w (a właściwe po) pandemii obraziło się na targi i stwierdziło, że nie będzie brało udziału w tego typu przedsięwzięciach. Skoro i tak sprzedaje dużo motocykli, wiec po co generować koszty? Z jednej strony nie sposób odmówić logiki, z drugiej… Serio? Harley-Davidson także nie zaszczycił targów swoją obecnością. No cóż. Szkoda.
W naszym materiale znajdziecie oczywiście także wiele dygresji i luźnych przemyśleń, które niejednokrotnie trudno jest uchwycić słowem pisanym, dlatego też zapraszamy do naszej videorelacji z Mediolanu.
Gamonie na EICMA 2023. Co ciekawego zobaczyli?
Rafał Herman
Cieszę się, że mogłem być na tych targach. Nastraja mnie to pozytywnie w kontekście rozwoju rynku motocyklowego. Ostatnio miałem wrażenie, że coraz mniej ludzi, szczególnie młodych, chce jeździć na jednośladach. Zmieniłem zdanie, bo zainteresowanie targami było ogromne, ale też sami producenci pokazali wiele ciekawych rozwiązań, nie tylko dla takich dinozaurów jak my, ale właśnie dla młodych i początkujących.
Weźmy np. taki E-Clutch Hondy, czy model Scrambler 400x od Triumpha, albo mój ulubiony motyw tegorocznego EICMA: powrót CBR 600RR do oferty jako sprzętu nie tylko dla kozaków, ale za to z pełnymi możliwościami wyścigowymi.
Był to mój pierwszy raz na EICMA i wiem, że jeden dzień, na jaki wpadłem do Mediolanu, to zdecydowanie za krótko, żeby zobaczyć wszystko i dokładnie. Ciekawi mnie rozwój motocykli elektrycznych. Widać było dużą ofertę pojazdów z Chin. W samochodach już nie ma odwrotu: dodatkowe 100 kg nie robi w aucie problemu, natomiast jeśli chodzi o jednoślady, to na przeszkodzie cały czas stoi waga baterii i zasięg. Wydaje mi się, że na poważne motocykle elektryczne trzeba będzie jeszcze poczekać jakieś 2 lata. Obstawiam, że wówczas pojawią się już nowe generacje baterii o większej gęstości i szybkości ładowania. Odważnie zagrało Kawasaki z modelem hybrydowym. "Zielonym" należy się szacunek, bo może to właśnie będzie rozwiązanie przejściowe, które pozwoli nam doczekać tych czasów elektrycznych. Wiemy też jedno, że prawdziwe motocykle na benzynę mają się dobrze i będą z nami cały czas. Za bardzo je kochamy. Moja największa radość pierwszy raz na żywo zobaczyłem Hayabusę w malowaniu jubileuszowym na 25cio lecie modelu. Jest takim hitem, że w Suzuki się śmieją, że na kolejny rok będzie wersja na 26-lecie.
Zwróciłbym uwagę na model Moto Morini Corsaro Sport 750, niesamowity design w połączeniu z silnikiem V2 o pojemności 750, to dla mnie próba wykorzystania tego, co najlepsze w historii w połączeniu z pięknym włoskim stylem. Włosi to potrafią!
Najlepiej pokazało to Ducati, a w zasadzie na żywo sam Claudio Domenicali: Panigale V4 SP2 30° Anniversario 916. To niby tylko zmiana tylko w malowaniu, a taka różnica w postrzeganiu! Motocykle
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze