Motocykle elektryczne Royal Enfield. Zobaczymy je, ale pod pewnymi warunkami
Royal Enfield to kolejny producent motocykli, który zamierza wsiąść do elektrycznego pociągu, ale jednocześnie podkreśla, że jest to daleka perspektywa. Najpierw muszą zostać spełnione pewne warunki.
Marka Royal Enfield słynie z prostych i tanich konstrukcji, dlatego producent nie zamierza na razie rozpoczynać zaawansowanych prac nad projektem budowy motocykla elektrycznego. Przedstawiciele koncernu Eicher, który jest właścicielem Royal Enfield, podkreślają, że na ten moment maszyna z silnikiem elektrycznym o osiągach równych spalinowym o pojemnościach 350 czy 650 cm3 byłaby zbyt droga. Celem jest zbudowanie maszyny, która jest nastawiona zarówno na bezawaryjność i niskie koszty eksploatacji, jak i radość z jazdy. Jednocześnie włodarze Eicher zdają sobie sprawę, że elektryki to klucz do zapewnienia dalszych wzrostów sprzedaży.
Stanowisko producenta jest dość sensowne, ponieważ zamierza on poczekać, aż pogoń za idealnymi rozwiązaniami nieco się uspokoi, a same technologie będą tańsze. Na razie jest tylko jeden sposób, by stać się posiadaczem elektrycznego Royala Enfielda, a mowa tu o konwersjach autorstwa brytyjskiej firmy Electric Classic Cars. Brytyjczycy zajmują się przerabianiem motocykli i samochodów spalinowych na elektryczne. Tak powstał Royal Enfield Photon, który oferuje zasięg ok. 160 km i maksymalną prędkośc w okolicach 170 km/h. Zainteresowanie projektem jest tak duże, że firma rozważa wypuszczenie na rynek limitowanej serii. Szacowany koszt motocykla wynosiłby równowartość ok. 110 tys. zł. Maszyna powstała na bazie modelu Bullet.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze